Post: #41
16-10-2018 10:37
Wzmianka o byłej członkini Onmitsukido, która teraz działa w szeregach Gotei wcale mnie nie uspokajała. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Nawet jeśli taki stan rzeczy satysfakcjonuje radę, ja nadal wolałbym mieć tam naszych ludzi. Nawet, jeśli mieliby tylko pokazać, że nadal się tutaj liczymy. By ramie Rady nadal sięgało jurysdykcji oddziałów obronnych. W tym momencie nie będę podważał ich decyzji co do kapitan Tsuki. W niedalekiej przyszłości pewnie udam się do niej osobiście by ocenić jej zaangażowanie oraz to, po czyjej stronie stoi.
Ich inne komentarze puszczałem mimo uszu. To naturalne, że wśród czterdziestu sześciu osób znajdzie się kilka takich, które niekoniecznie będą mi przychylne. Wiem przynajmniej tyle, że będą mnie szanować. Nie potrzebowałem niczego więcej niż zachęcenia do podzielenia się moimi obserwacjami, a to nastąpiło bardzo szybko.
- Hijikata Toshizou nie żyje… – upewniłem się, że głos dobrze niesie się po Sali, jednocześnie dając temu faktowi wisieć chwilę w powietrzu – Za to biorę pełną odpowiedzialność. Chciałem doprowadzić go do Seireitei żywego i myślę, że miałem nawet szansę, lecz błędnie rozeznałem się w sytuacji. Nie sądziłem, że Sayamaka Asagi zada ostatni cios, który powinienem był zablokować. Jego śmierć to moja porażka, jednak… Jednak może dobrze się stało. – rozejrzałem się po radnych – W swoich ostatnich momentach wydawał się być szczerze zaskoczony. Może planował dać się złapać, a to ten ostatni cios pokrzyżował jego plany. Nie znamy mocy jego artefaktu. Możliwe, że potrzebował się tutaj dostać by raz jeszcze nas zaskoczyć. To mogła być lepsza decyzja.
Stałem wyprostowany czekając chwilę na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Rady. Nie zależnie, czy taka nastąpiła kontynuowałem.
- Artefakt nie został przy nim znaleziony, chociaż wyraźnie miał go przy sobie podczas walki. Odgrażał się również, że nawet jeśli go zabijemy, wróci i jestem, niestety, skłonny mu uwierzyć. Rozumiemy zbyt, jeśli chodzi o jego moc. Oczekuję, że znów się ukaże i możecie być pewni, że będę na niego gotów. Ja również mam nad nim przewagę. On nie zna mojej mocy, a przynajmniej jej limitów. Będę w stanie stawić mu czoła. – powiedziałem pewny siebie – Skoro już przy tym jesteśmy… Wiemy również zbyt mało o mocach Gotei. Ich populacja Vizardów zwiększa się. Na pustyni porucznik siódemki stracił nad sobą panowanie, atakując Cera Espadę. Oni nie mają nad tym kontroli. Powinienem być świadom tego, że udaję się na misję z niestabilnym Vizardem… Dlaczego Onmitsukido nie posiadało tej informacji? – stanąłem z uniesioną głową pozostawiając w tym pytaniu nutę zarzutu.
Muszę ostrożnie rozegrać karty, którymi dysponuję. Musza sami zobaczyć błędy w zarządzaniu Onmitsukido zanim wystąpię przed szereg żądając władzy absolutnej. To nie będzie negocjacja, nie miałem zamiaru prosić. Tym razem muszą poczuć realne zagrożenie. Sami wielokrotnie byli mylni w swoich osądach. Nie zawsze działali dla dobra Seireitei, a jeśli chcę utrzymać ten wymiar w wymiernej stabilizacji potrzebuję do tego ludzi. Całego Onmitsukido pod moim dowództwem.
Ich inne komentarze puszczałem mimo uszu. To naturalne, że wśród czterdziestu sześciu osób znajdzie się kilka takich, które niekoniecznie będą mi przychylne. Wiem przynajmniej tyle, że będą mnie szanować. Nie potrzebowałem niczego więcej niż zachęcenia do podzielenia się moimi obserwacjami, a to nastąpiło bardzo szybko.
- Hijikata Toshizou nie żyje… – upewniłem się, że głos dobrze niesie się po Sali, jednocześnie dając temu faktowi wisieć chwilę w powietrzu – Za to biorę pełną odpowiedzialność. Chciałem doprowadzić go do Seireitei żywego i myślę, że miałem nawet szansę, lecz błędnie rozeznałem się w sytuacji. Nie sądziłem, że Sayamaka Asagi zada ostatni cios, który powinienem był zablokować. Jego śmierć to moja porażka, jednak… Jednak może dobrze się stało. – rozejrzałem się po radnych – W swoich ostatnich momentach wydawał się być szczerze zaskoczony. Może planował dać się złapać, a to ten ostatni cios pokrzyżował jego plany. Nie znamy mocy jego artefaktu. Możliwe, że potrzebował się tutaj dostać by raz jeszcze nas zaskoczyć. To mogła być lepsza decyzja.
Stałem wyprostowany czekając chwilę na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Rady. Nie zależnie, czy taka nastąpiła kontynuowałem.
- Artefakt nie został przy nim znaleziony, chociaż wyraźnie miał go przy sobie podczas walki. Odgrażał się również, że nawet jeśli go zabijemy, wróci i jestem, niestety, skłonny mu uwierzyć. Rozumiemy zbyt, jeśli chodzi o jego moc. Oczekuję, że znów się ukaże i możecie być pewni, że będę na niego gotów. Ja również mam nad nim przewagę. On nie zna mojej mocy, a przynajmniej jej limitów. Będę w stanie stawić mu czoła. – powiedziałem pewny siebie – Skoro już przy tym jesteśmy… Wiemy również zbyt mało o mocach Gotei. Ich populacja Vizardów zwiększa się. Na pustyni porucznik siódemki stracił nad sobą panowanie, atakując Cera Espadę. Oni nie mają nad tym kontroli. Powinienem być świadom tego, że udaję się na misję z niestabilnym Vizardem… Dlaczego Onmitsukido nie posiadało tej informacji? – stanąłem z uniesioną głową pozostawiając w tym pytaniu nutę zarzutu.
Muszę ostrożnie rozegrać karty, którymi dysponuję. Musza sami zobaczyć błędy w zarządzaniu Onmitsukido zanim wystąpię przed szereg żądając władzy absolutnej. To nie będzie negocjacja, nie miałem zamiaru prosić. Tym razem muszą poczuć realne zagrożenie. Sami wielokrotnie byli mylni w swoich osądach. Nie zawsze działali dla dobra Seireitei, a jeśli chcę utrzymać ten wymiar w wymiernej stabilizacji potrzebuję do tego ludzi. Całego Onmitsukido pod moim dowództwem.
![[Obrazek: ed8f1c31e95be9b4335ed6d9566822f1.gif]](https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/ed/8f/1c/ed8f1c31e95be9b4335ed6d9566822f1.gif)
Spoiler :