• Strona Główna
  • Karty Postaci
    • Twoja KP
    • Tworzone KP
    • Zaakceptowane KP
    • Nieaktywne KP
  • Gamemasterzy
    • Skye
    • Katsuya Senzaki
    • Vaya Vesper
    • Jesse Walker
    • Yare
    • Ryuichi Kagawa
    • Chester
    • Lena Hawk
  • Ważne Tematy
    • Poradnik dla Nowych
    • Regulamin Forum
    • System gry
    • Grywalne rasy
    • Główny wątek fabularny
    • Plan wydarzeń
    • Wstęp do fabuły
    • Wzór Karty Postaci
  • Szukaj
  • Toplisty
    • Top Lista gier PBF
    • TOP 100 PBF
  • Partnerzy
    • Wymiana Bannerów
    • Fora zaprzyjaźnione
Bleach OtherWorld PBF
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się

  Bleach OtherWorld PBF Świat Żywych Reszta Świata Ameryka Pn. Rów Mariański

Strony (6): « Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
Rozpocznij wątek   
Rów Mariański
Ryuichi Kagawa Online
The Avenger
Ranga:

Drugi porucznik siódmej dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Ryuichi
Nazwisko: Kagawa
Wiek: 17/72
Poziom Postaci: 16
Cecha duszy: Vizard-Arrancar
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Sachi Ōmaeda, Liam Black


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kojin Kyūnoshitsu: Espíritu del Bosque

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Ogromna
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz medycyny
Post: #61
02-07-2015 02:26
Gdy Ryuichi odnalazł grupę Shinigami, z którą początkowo przybył na teren Oceanu Spokojnego, poczuł mieszankę uczuć. Czuł radość, że czekali na niego, a jednocześnie gniew ukierunkowany w ich oblicza. Jedynie jeden z nich wyróżnił się na tle całej reszty - oficer o tej samej randze, co i czerwonowłosy ex-porucznik. Był nim Darien Frey, osoba, o której nie wiedział nic. To jego jastrząb został wysłany na przeszpiegi i to on odnalazł Kagawę, a także wskazał mu drogę do kompanów. Te czyny sprawiły, że medyk zaczął darzyć oficera Frey'a większą dozą zaufania; wyczuwał w nim swego rodzaju sprzymierzeńca, widział osobę, która jako jedyna ruszyła mu z pomocą, w ten, czy inny sposób. Fakt, że to oficer IV Dywizji musiał oswobodzić się z pułapki, w którą wpadł z bliżej nieokreślonych przyczyn, bez pomocy osób trzecich był w tym momencie nieważny. Nie interesowało go, czy dostał takie polecenie. Starał się wierzyć, że oficer X Dywizji sam zadecydował o tym, że ruszy na ratunek osobie, która była w potrzebie. Dlatego też, nie zwracając jakiejkolwiek uwagi na członków eskapady, dokładnie tak, jak uwagi na jego powrót nie zwrócił Rapier, drugi medyk znajdujący się w oddziale, a także Kadria, oficer V Dywizji, o której, poza jej stanowiskiem, czerwonowłosy nie wiedział zupełnie nic, ruszył na spotkanie z osobą, która wspierała go w jego działaniach z ostatnich kilkudziesięciu minut - strzelał, że tyle go nie było, nie wiedział bowiem dokładnie, jak długo przebywał z dala od grupy, nie był w stanie określić czasu pod powierzchnią wody.

- Dziękuję Ci za pomoc - rozpoczął, nim czarnowłosy Shinigami o nietypowym stroju zdążył wydusić z siebie choć jedno słowo. Dopiero później dopuścił go do głosu. - Oczywiście... nie ma czasu do stracenia. Sprawdźmy, cóż za cholerstwo sprawia nam tyle kłopotów - przytaknął na jego propozycję, dokładając do tego prosty uśmiech, ot okazanie jakichkolwiek emocji, aby jego rozmówca wiedział, że jest w pozytywnym nastroju.

Odmienny stosunek, co raczej dało się zauważyć gołym okiem, miał on do Porucznika IX Dywizji, Asagi'ego Sayamaki. Nie zarzucił na nim swojego spojrzenia nawet na ułamek sekundy; stojąc bokiem, bądź plecami (wychodzi na to samo), po prostu zignorował jego obecność, natomiast zastosował się do polecenia. Zajął miejsce na lewo od dowódcy ekspedycji Shinigami, zabierając się za ponowne skonfigurowanie skanera. Nie wiedział on bowiem, że Rapier stracił swoje urządzenie do odczytu, dlatego też przestawił on sprzęt z powrotem na jak najbliższy zasięg, który był dostępny, zupełnie tak, jak miało to miejsce przed chaosem, który na chwilę zapanował wśród Bogów Śmierci.
Ryuichi wciąż czuł skutki wcześniejszych działań. Był osłabiony pod względem zasobów energii duchowej, jakimi dysponował. Było to zapewne wyczuwalne, nie był to ten sam poziom, z którym wkroczył w głębiny Rowu Mariańskiego. Wcześniej nie miał chwili wytchnienia, ani też nawet nie myślał o tym, dlatego też dopiero po ustawieniu skanera zaczął dbać o siebie - zabrał się za badanie tego, jak bardzo nadszarpnięty został jego zasób Reiatsu, chcąc w ten sposób ocenić swoje ewentualne możliwości bojowe. Następnie zarzucił krótkie spojrzenie na "towarzyszach", chcąc ocenić, czy którykolwiek z tu obecnych Shinigami wymagałby natychmiastowego leczenia. Ot, zwykłe, pobieżne ocenienie tego, co zaszło pod jego nieobecność. Był medykiem i nie mógł o tym zapomnieć. Nie będzie stał i patrzył z boku, z obojętnością w oczach, jak którykolwiek Shinigami cierpi - czy kogoś lubi, czy też nie. Taka była jego praca.
Jeśli uda mu się już ustalić poziom swojej energii duchowej względem tego, jak wyglądała ona na starcie, a także stan zdrowotny wojowników, przystąpił do kolejnej oceny sytuacji. Zerknął na skaner, chcąc sprawdzić, czy w najbliższej okolicy znajduje się coś ciekawego, godnego uwagi. W tym samym momencie zwrócił się do Rapiera, swojego podwykonawcę względem hierarchii IV Dywizji:

- Kyouraku-dono, czy Twój skaner jest dalej sprawny?

Niezależnie od otrzymanej odpowiedzi, przystąpił do dalszych badań. Chciał ocenić możliwości grupy, oceniając poziom duchowy uczestników eskapady, aby porównać ją do swojego bieżącego poziomu Reiatsu. W ten sposób byłby w stanie przekazać dowódcy niezbędne informacje, które przydatne będą przy ocenie zdrowia i możliwości osób wchodzących w skład jego tymczasowego oddziału, nad którym wszak miał sprawować pieczę. Pomimo tego, że nie pofatygował się o odnalezienie ex-porucznika, chciał pomóc mu w jego robocie na tyle, na ile był w stanie. Przecież w dalszym ciągu był medykiem, nieprawdaż? Jednostka wspierająca, takie było jego zadanie. Miał zebrać informacje i przekazać je dowódcy, aby ten mógł postanowić, co dalej. Któż inny lepiej nadaje się do tego zadania, jak nie właśnie medyk? Nie oczekiwano od niego brania udziału w walkach mających miejsce na pierwszej linii frontu; pozostawiony w rezerwie ostatecznej miał wspierać wszystkich sojuszników, którzy znaleźli się na polu walki, zbierać informacje i przekazywać je osobie przydzielonej do roli jego przełożonego. Tak się składało, że w tym momencie tą właśnie osobą był Asagi. Jak już wcześniej wspomniałem, czerwonowłosy nie obdarzył go w tym momencie jakimkolwiek pozytywnym uczuciem, a jedynie względną obojętnością. Zauważy to, bądź nie - było mu to wszystko jedno, naprawdę. Chciał odbębnić swoją robotę, aby potem nikt przypadkiem nie zarzucił mu, że nie nadaje się nie tylko na Porucznika IV Dywizji, ale i na bycie medykiem, jednostką wsparcia w siłach Gotei XIII.
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Kadria Offline
Dragonia
Ranga:

5 Oficer V dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Kadria
Nazwisko: Dragonia
Poziom Postaci: 8
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ketra (*), Nyu


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kori Kyo

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Expert
Hakuda: Praktykant
Kidou/Kontrola reiatsu: Zaawansowany
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Wielka
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna

Post: #62
02-07-2015 08:05
W końcu umysł dziewczyny zaczął się budzić, jej serce zaczęło się uspokajać, a ona coraz łatwiej chwytała powietrze. Popatrzyła na czarne spodnie, osoby klęczącej przy niej, podniosła wyżej zapłakane oczy i zobaczyła twarz Rapiera, który pomagał jej dobroczynnym reiatsu.
-Już mi lepiej - Odpowiedziała osłabionym głosem, usiadła na spokojnie i wytarła ręką twarz. Okropnie się czuła, po paru chwilach zauważyła Kagawę, który nagle pojawił się znowu wśród nich, Asagi nie czekał aż Dragonia się podniesie, wydał jej rozkaz ochrony centralnej części grupy, dziewczyna posłusznie się podniosła i chwyciła rękojeść katany.
-Tak jest - rzekła bardzo osłabionym głosem.

[Obrazek: hi49.jpg]
Main Theme
Shi-Kai
Ban-Kai
Fight Theme
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Vaya Vesper Offline
Labo-Vaya
Ranga:

Porucznik III. Dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Vaya
Nazwisko: Vesper
Wiek: 25/49
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Fuyuko Viken-Crowley, Erma Voelker, Mina Araki, Kaminari, Lucy Miller


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kuroboshi kūha, Sunōfurēku-wa

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Brak umiejętności
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Legendarny
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Podwyższony próg bólu
Post: #63
03-07-2015 11:50
Wyglądało na to, że wszystko się uspokoiło i było na dobrej drodze. Wyglądało i tak właściwie było. Wokół nie pojawiło się żadne inne zagrożenie, Ryuichi zachowywał się całkowicie normalnie (póki co), leczona przez Rapiera Kadria w pewnym momencie nawet stojąc poczuła, że siły jej wracają. Nic, tylko brać się do roboty i zmierzać do kuli. Ciemnowłosy medyk z Czwartej Dywizji nie był w stanie jednoznacznie ocenić, jak długo jeszcze potrwa leczenie, ale sądząc po wyglądzie drobnej Shinigami - niezbyt długo. Mogła już samodzielnie stać, a i poruszanie się nie powinno sprawiać większych problemów. Problemem mogła okazać się walka, oczywiście, jeśli do takiej dojdzie. A spoglądając na zadowoloną nie wiadomo z czego Ristę, taka się nie zapowiadała,
"Nawiązując do wypowiedzi Frey-sana, wasze tarcze są już w połowie wyczerpane, dlatego sugerowałabym nieco się pospieszyć. Szczerze mówiąc nie rozumiem dlaczego są już w połowie..." - dodała nieco przyciszonym głosem, jakby się właśnie nad tym zastanawiała. I zastanawiała. Tarcze powinny działać przez dwie godziny bez względu na to w jakim stanie emocjonalnym będą Shinigami. Ona wyciągała otaczającą ich wodę, przesiewała i zostawiała tylko powietrze, więc ilość zużytego nie powinna mieć żadnego znaczenia. Araki potrząsnęła głową wprawiając w ruch jasne, prawie białe włosy, po czym szybko przetarła dłonią zmęczone oczy. To była druga doba bez snu. Z niecierpliwością spoglądała na małe, bladoczerwone tabletki przygotowane razem z kubkiem czystej wody. Miała po nie sięgnąć w ostateczności, ale jeszcze nie czuła się aż tak źle. Ziewnęła tylko przeciągle i wsparła głowę na dłoniach spoglądając na ekran, który pokazywał jej obraz z kamery zamieszczonej na przodzie Chi. Chciałaby tam być, ale jak zwykle musiała zostać na miejscu. Jak zwykle.
Przegrupowali się, co było dobrym posunięciem sądząc po ich chwilowym stanie. W nagłym przypadku walczyć mieli Frey, Kagawa i Sayamaka, Rapier i Kadria mieli ograniczyć się do innych, mniej ofensywnych działań.
Ryuichi natomiast postanowił ocenić stan zdrowotny pozostałych jak i swój własny. Sądząc po wydzielanej przez resztę energii, nikomu prócz Kadrii nic nie było, ale i ona powoli wracała do zdrowia. Jeśli zaś chodziło o jego samego, ciężko było stwierdzić, ale jego własne reiatsu nie spadło niżej, jak do połowy tego, co posiadał na starcie. Wiadomo, odpoczynek albo szybkie leczenie mogło sprawić, że limit się podniesie, ale chwilowo musieli zająć się czymś innym. Musieli się wziąć do roboty i tak właśnie, za sprawą słów Porucznika Sayamaka, ruszyli głębiej, prosto ku znajdującej się pod stopami kuli.
Z łatwością mogli zauważyć barierę, która kilka chwil wcześniej sprawiła, że większość z nich postanowiła ratować się ucieczką. Wpierw zanurzyły się w nią stopy, później reszta ich ciał, jednak tym razem nikt nie poczuł na sobie ucisku, czy wymuszonej chęci ucieczki, a jedynie dyskomfort powodowany tym, że zanurzali się najzwyczajniej w świecie w energię duchową. Ciężko jednak było określić, do kogo ona należała, Ryuichi spoglądając na swój skaner nie mógł oprzeć się wrażeniu, że wypełni ona zaraz cały jego ekran nie pozostawiając żadnego wolnego pola. Wielokolorowa płachta, poruszająca się wraz z prądem morskim niczym fala po chwili zakryła ich całkowicie ukazując ich oczom widok zupełnie taki sam, jak powyżej niej. Wokół panował mrok, tak samo jak i wyżej, żadne stworzenie nie przeszkadzało im w poruszaniu się w dół, żaden przeciwnik nie stanął na ich drodze. Poczuli...spokój. Im głębiej się znajdowali, tym wydawali się być spokojniejsi, oddech zwalniał, serce nabierało z kolei innego rytmu, bardziej spokojnego i niespiesznego. A im głębiej opadali, tym mrok pod ich stopami stawał się coraz jaśniejszy. Nabrał barw, wpierw nieco jaśniejszej zieleni i żółci, później doszły do tego błękit i delikatny róż przeplatając się z pozostałymi, ale wciąż pozostając w harmonii. Na samym końcu dostrzegli granat i fiolet, które dopełniły całości kuli, która pojawiła się przed ich oczami.
Sama kula była ogromna. A przynajmniej wydawała się taką być, kiedy zbliżyli się do niej na odległość może dwudziestu metrów. Z tej perspektywy mogła mieć z pięćdziesiąt metrów średnicy, a i tak nie wiadomo było, czy taka miara "na oko" jest prawidłowa. Zatrzymali się, taka była naturalna kolej rzeczy. Musieli się zatrzymać, żeby podjąć decyzję co dalej. Niespodziewanie odezwała się Araki, której zapewne przez kilka ostatnich wydarzeń, nie darzyli większą sympatią. Nie dbała jednak o to, miała im pomóc najlepiej, jak umiała.
"Z ostatnich obserwacji wynika, że kula zwiększa swoje wymiary co jakiś czas i przemieszcza się co jakiś czas o kilka metrów. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie szczerze mówiąc. Dodam, że ludzie nieświadomi duchowo, jej nie widzą, zatem jest ona ukierunkowana tylko i wyłącznie na osoby posiadające jakąkolwiek energię. Może nie jakąkolwiek, osoby słabsze zapewne były selekcjonowane przez barierę, którą przebyliście niedawno. Może to właśnie o to chodziło, żeby pozbyć się jednostek, które nie są godne?" - myślała na głos zapewne czekając, aż ktoś jeszcze się włączy do rozmowy. W między czasie sięgnęła dłonią po proszki, popiła je szklanką wody i czekała, aż zaczną działać - "Do tej pory nie wydarzyło się nic, co wskazywałoby na to, że kula ma mordercze intencje. Sądzę, że powinniśmy i ją przeniknąć, jak tą barierę wcześniej. Chyba, że macie lepsze pomysły?" - Araki była typowym naukowcem, chciała to zbadać za wszelką cenę, dlatego Chi podpłynął kawałek bliżej, by mogła się przyjrzeć kuli. Nie wydarzyło się nic, zupełnie nic, mogła krążyć wzdłuż i wszerz niej, ale nie wydarzyło się nic szczególnego - "Może gdyby któreś z was spróbowało, mielibyśmy jakiś pogląd na sytuację?"

//Podsumowanie:
- Ryuichi i Kadria wciąż czują zmęczenie, jest ono mniej dokuczliwe, niż na początku

[Obrazek: bSrmluG.jpg]

"Fear to anger. Anger to hate. Hate to... Vaya skips fear." ~ by Sayamaka Asagi

"Vaya będzie obserwować walkę, a potem będzie walczyć ze zwycięzcą. Pokonanemu też wklepie, bo ciota..." ~ by Vaya Vesper

"(...)don't cry like a bitch when you feel the pain!(...)"

Vaya's theme | Never give up | Unstoppable | Shi-Kai | You were born for this | Fight | The other side | Vizard | Labo-Vaya | Vaya daje posta xD

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Darien Frey Offline
When winter comes...
Ranga:

Trzeci oficer

Dane Osobowe Postaci

Imię: Darien
Nazwisko: Frey
Poziom Postaci: 10
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Zanpaktou: Greywind

Atuty

Bujutsu: Expert
Hohou: Zaawansowany
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Praktykant
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Niestrudzona wola
Post: #64
05-07-2015 03:10
Krótka wymiana uprzejmości została zakończona reorganizacją szyku, w którym tym razem Frey wylądował w nietypowej dla siebie pozycji. Na tyłach grupy, jako tylna straż mająca zapewnić wszystkim możliwość odwrotu w parszywej sytuacji... bądź też ją uniemożliwić gdyby komuś kolejny raz odwaliło z powodu nietypowej mocy jakie oddziaływała na wszystkich obecnych. Nawet dowodzący porucznik nie tknięty problemem nietypowych koszmarów przez chwilę zdawał się paść ofiarą wrogiego ataku, gdy podczas przeprowadzonego "egzorcyzmu" prosił czarnowłosego mężczyznę o zostanie jego oczami spoglądającymi na całą sytuację. Pewnie właśnie to zadecydowało o pozostawieniu go na pozycji, z której mógł mieć oko na każdą osobę z osobna.... I prawdę powiedziawszy ta rola zupełnie mu nie odpowiadała. Nienawidził czuć się jak pies pasterski, który czuwał nad owieczkami pasterza. Może wychodziła przez jego preferencje jego wilcza przeszłość, lecz zdecydowanie wolał stać na froncie i zaciekle atakować bądź nieugięcie się bronić. Niestety jednak, nie zawsze od życia otrzymywało się to, czego się pragnęło.

Wreszcie dotarli do pierwszego celu ich głębinowej podróży, czyli pokaźnej kuli energii duchowej o nikomu nieznanemu pochodzeniu oraz przeznaczeniu. W zasadzie ciężko było zrozumieć na pierwszy rzut oka, czym w zamierzeniu twórcy tego tworu miało być owo skupisko mocy przyciągającej najprzeróżniejsze istoty duchowe... lecz właśnie to właśnie ich wyprawa miała znaleźć odpowiedź na to właśnie pytanie. Gdyby wiedzieli wszystko co możliwe na temat tego dziwnego obiektu, nie padli chociażby ofiarą wspomnianej przez Araki bariery albo nawet nie mieliby najmniejszej potrzeby aby znaleźć się tutaj w celu pozbycia się nocnych koszmarów. Słowem... to oni byli zwiadem mającym dostarczyć informacji, co jak wynikało z obserwacji Freya zupełnie nie pasowało dowodzącemu porucznikowi. Co zrozumiałe chciał mieć pełny podgląd na sytuację w jakiej się znajdowali. Chciał mieć dokładnie wymalowany obraz pola bitwy, aby móc podejmować najlepsze możliwe decyzje. Niestety jednak, w swej karierze Darien nauczył się jednej prawdy na temat każdego pola walki - z punktu widzenia dowódcy polowego, rysowany przez informacje obraz wcale nie przypominał malarskiego dzieła sztuki a raczej bazgroły bandy dzieciaków ze jakiegoś sierocińca. Każde domalowywało coś od siebie, w tylko dla siebie zrozumiały sposób, doprowadzając do całkowitego chaosu z którego ciężko było coś wyczytać. Często rzeczy się powtarzały, często sobie zaprzeczały, często pomijano coś istotnego. Zawsze decyzję podejmowało się w oparciu o niekompletne informacje, podejmując przy tym pewne ryzyko.

"Frey: Ale kiedy dowiemy się czy potrzebnie podjęliśmy ryzyko?
Hyosuke: Proste - po wszystkim.
"

Wspomnienie zostało podsunięte jako zakończenie toku myśli Freya, przez jego dziś wyjątkowo "rozmownego" ducha Pogromcy Dusz. Bowiem mężczyzna postanowił wyjątkowo przejąć inicjatywę w działaniach grupy, postanawiając postąpić zgodnie z sugestią Araki i jako pierwszy wkroczyć w nieznane jakim była kula energii. Oczywiście nie kierowała nim głupia brawura, tylko odrobina przemyślenia zastałej ich sytuacji. Obecnie jako jedyny zdawał się w większym stopniu opierać się efektom dziwnej bariery, jako jedyny też posiadał możliwość zakomunikowania zewnętrznej grupie czy wkroczenie do środka jest dobrym pomysłem - dzięki więzi z Chrisem. Ponadto dobroczynna aura Asagiego była chyba jedynym, co chroniło pozostałą grupę przed dziwnym bzikiem, więc wysłanie jego osoby do wnętrza zupełnie nie wchodziło w rachubę. Nawet po całkowitym wycięciu ostrożnej natury tego dowódcy z równania jakie przeprowadził w swej głowie Frey.

- Sprawdzimy więc. - Odpowiedział Araki swym pewnym, niezachwianym tonem jasno przekazując także reszcie decyzję jaką podjął na swoją rękę. - Wejdę jako pierwszy, gdyż z tego co zdążyłem zauważyć jako jedyny jestem w stanie względnie oprzeć się sugestiom tej kuli, bez uciekania się do podnoszenia poziomu energii duchowej do absurdalnych poziomów. A także do jakiejkolwiek komunikacji z Wami gdyby wysiadł komunikator. Gdy się rozejrzę po najbliższej okolicy, z pomocą Chrisa dam znać reszcie jak wygląda sprawa wewnątrz kuli. Co prawda zakładam tutaj, że będziemy mieli do czynienia z podobną kwestią jaką jest zbudowany przez kogoś wymiar... lecz informacje na jakich operujemy nigdy nie dadzą nam stuprocentowej pewności. A gdybyśmy mieli aż taki ich zasób, nie byłoby potrzeby abyśmy musieli badać tą sprawę. - Przerwał na chwilę, czekając na reakcję reszty. - Chris, zostań tutaj. Jeśli wszystko wewnątrz będzie względnie bezpiecznie, dam Ci znać abyś wszedł do kuli - to będzie także sygnałem dla reszty, że bezpośredniego zagrożenia w okolicy lub od kuli nie ma. W przeciwnym wypadku, uciekasz jak najdalej - a reszcie radzę zrobić to samo. Ristę wezmę ze sobą, abym mógł dokonać chociaż pobieżnego zwiadu okolicy. W porządku?

Let it Snow

[Obrazek: 105rsww.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Sayamaka Asagi Offline
Pan Niania
Ranga:

Kapitan V Dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Asagi
Nazwisko: Sayamaka
Pseudonim: CSI: Soul Society ;-)
Wiek: 214
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Zanpaktou: Arashi no Kayou

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Mistrz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Expert
Ilość Reiryoku: Niewyobrażalna
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Wielka
Siła Woli/Wiedza: Imponująca


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz szermierki
Post: #65
05-07-2015 03:55
Ruszyli, znów opadając w dół. W chwili, gdy Asagi usłyszał, że ich tarcze mają już tylko 50% mocy nie tylko się zdziwił, ale i delikatnie zirytiwał - to właśnie była jedna z atrakcji, jakich nie chciał tutaj napotkać - złośliwość rzeczy martwych. Nie, by Asagi był jakimś wrogiem nowinek technicznych, ale on zwyczajnie wychodził ze słusznego założenia, że im więcej elementów, tym większa szansa, że coś się zepsuje. Podejrzewał, że zabawki w jakie wyposażyła ich Araki są dość złożonymi mechanizmami, więc elementów które mogą nawalić jest całkiem sporo, a to nie za dobrze...

Skoro więc czas naglił, nie było sensu go marnować. Może, gdyby pan Sayamaka umiał czytać w myślach, zarejestrowałby dezaprobatę Frey'a dla wybranej dla niego pozycji, ale cóż... to nie był koncert życzeń. Jego podstawowym obowiązkiem było zapewnienie wszystkim bezpieczeństwa i na tym musiał się teraz skupić.
Kiedy tylko dotarli do właściwego celu, porucznik wysłuchał uwag ich pani nawigator na temat roli kuli i niestety musiał się z nią zgodzić. Sytuacja przypominała Avallon coraz bardziej - znów ktoś robił odsiew w tylko sobie znany sposób, co więcej, jeśli istotnie tak było, to mógł ich czekać nieprzyjemny koniec z każdą chwilą, a tego naprawdę by nie chciał, a przynajmniej nie w ten sposób.
Możliwe, że masz rację. stwierdził w odpowiedzi Asagi, po czym zapytał sam siebie w duchu, po co ktoś poszukuje istot o jego poziomie energii duchowej? Dużym prawdopodobieństwem było, że zarówno oficer Kyouraku, jak i Dragonia nie byłaby w stanie przedrzeć się przez barierę sama - po co więc wybrano ich? A może jedynie dlatego zostali "zakażeni' snami, by zwrócić uwagę Gotei 13 na to zjawisko i ściągnąć tutaj konkretne osoby? Czyżby istotnie byli kilkanaście kroków za autorem tego całego ambarasu i robili dokładnie to, czego on chce? Myśl ta była niepokojąca i całkiem prawdopodobna, jednakże nie było czasu się nad nią zastanawiać, bowiem oficer Frey wyszedł z propozycją zostania zwiadowcom.
W sytuacji zwyczajnego patrolu, czy też konfrontacji ze standardowym przeciwnikiem, była to słuszna decyzja, jednakże tutaj nie było mowy o standardowej sytuacji. Jeśli rola kuli była taka sama, jak Katedry to niebieskooki wiedział doskonale co ich czeka.
Cenie pana oddanie oficerze, ale obawiam się, że musimy pokonać barierę jednocześnie. stwierdził z nadzieją, że nie zabarwił swego tonu nadmiernym pesymizmem, po czym dodał wyjaśnienie W Avallon utknęliśmy w podobnej strukturze. Wielokrotne przejścia, wymagające złamania szyfru zagadki i jedna zasada - wchodzą tylko uprawnieni, a kierunek podróży jest jeden. Obawiam się, że tutaj jest podobnie. stwierdził, nabrał wdechu powietrza zapewnianego przez barierę, po czym kontynuował Podzielam zdanie oficer Araki, że jest to swoisty wabik i tester. W Avallon było tak samo - tylko "godni" mogli przejść. Co więcej, kierunek podróży był zawsze jeden. Tym razem jednak mamy możliwość powrotu do Społeczności... trudno orzec, czy było to stwierdzenie faktu, czy może wypowiedzenie życzenia I wiem, że to wbrew logice, ale uważam, że musimy przejść wszyscy razem. Absurdalnie, jest to najbezpieczniejsza opcja. W Avallon działaliśmy inaczej, Shirayuki-seki i ja razem, tamten quincy sam i skończyło się na granicy śmierci. zakończył, ale wcale nie było takie pewne, czy zarzucił pomysłem, czy może raczej rozkazem. Podejrzewał, że Frey ii pozostali mogą być w szoku, odrzucenie jego logicznej i sensownej taktycznie propozycji na korzyść szalonego ryzyka - cóż, raz się żyje. Poza tym, w przypadku Fibonacciego można było jedynie grać zgodnie z jego regułami, a sytuacja tutaj wyglądała coraz bardziej podobnie do Katedry, było tylko bardziej mokro...

______

Ubiór: Standardowy strój kapitański, haori z rękawami, dwa miecze przy pasie.
Stan zdrowia: Zdrowy
Aktualnie w fabule: Także tego...
Walki, misje, eventy i inne przygody -> KLIK <- (Ostatnio zmienione: 06-10-2018)
Punkty atutowe/specjalizacje -> KLIK <- (Ostatnio zmienione: 10-10-2018)
______
Inspektor Sayamaka na tropie Theme.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Kadria Offline
Dragonia
Ranga:

5 Oficer V dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Kadria
Nazwisko: Dragonia
Poziom Postaci: 8
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ketra (*), Nyu


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kori Kyo

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Expert
Hakuda: Praktykant
Kidou/Kontrola reiatsu: Zaawansowany
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Wielka
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna

Post: #66
07-07-2015 17:25
Młoda bogini śmierci powoli wracała do minimalnej sprawności bojowej, czuła to. Patrzyła powoli na kulę, która znowu się pokazała i jak zaczyna rosnąć w oczach. Chwyciła katanę i zacisnęła najmocniej jak mogła rękojeść katany, odwaga była teraz tym czego tak naprawdę potrzebowała, bardziej niż odpoczynku. W końcu zaczęli przenikać barierę otaczającą kulę, tym razem jednak dziewczyna nie uciekła. Nie możliwość jasnego określenie do kogo należy reaitsu, zaczęła być frustrująca dla Shinigami. Po chwili wielokolorowa płachta zakryła ich całkowicie, ukazując im ten sam widok co przedtem. W końcu wszystko zaczęło się uspokajać, oni też. Co od razu wzbudziło niepokój w białowłosej, która poluzowała swoją katanę w pochwie, by móc ją bardzo szybko dobyć i spowodować uwolnienie Kori kyo. Słowa Araki zostały przez nią spokojnie wysłuchane, ale ona powoli przestałą ufać pozostałym członkom, największym zaufaniem darzyła Freya, który powstrzymał ją przed ucieczką. I wtedy jej wybawca postanowił ruszyć przodem, wejść zgodnie ze słowami do kuli pierwszy, co jednak odrzucił Asagi. Dziewczyna na razie zbierająca jeszcze siły, nie wyraziła nawet swojego zdania. Cały czas jednak byłą gotowa do bronienia swojego życia.

[Obrazek: hi49.jpg]
Main Theme
Shi-Kai
Ban-Kai
Fight Theme
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Vaya Vesper Offline
Labo-Vaya
Ranga:

Porucznik III. Dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Vaya
Nazwisko: Vesper
Wiek: 25/49
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Fuyuko Viken-Crowley, Erma Voelker, Mina Araki, Kaminari, Lucy Miller


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kuroboshi kūha, Sunōfurēku-wa

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Brak umiejętności
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Legendarny
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Podwyższony próg bólu
Post: #67
07-07-2015 21:37
Jasnowłosa Araki słysząc odpowiedź Freya, uśmiechnęła się mimowolnie, a humor jakby poprawił się. Nie była w stanie stwierdzić, czy jej ufa, czy nie, ale wiedziała, że skoro chociaż jedna osoba ją poparła, nie było tak źle. Sam pomysł pozostawienie po jednej stronie Chrisa również przypadł jej do gustu, o czym nie omieszkała wspomnieć zaraz po nim.
"Dobry pomysł. Więź Frey-sama z jego podopiecznym będzie w stanie nam zapewnić lepszy start. Mimo wszystko, proszę uważać na wszystko. Nie wiemy do końca jakie ma zamiary stworzyciel tej kuli, a musimy pamiętać o naszych..."
Zdumiała się jednak, i to nie na żarty, kiedy Asagi wyraził swoją opinię. Kubek z kawą, który wędrował spokojnie w kierunku jej ust zawisł w jednej pozycji, a Araki spojrzała czujniej w ekran. Nawet Chi zwrócił się w jego kierunku, jakby tym samym chciała zwrócić na niego ich uwagę. Gdyby robot zaopatrzony był w jakikolwiek, chociaż niepozorny otwór gębowy, w tej chwili zapewne musiałby go podeprzeć czymś, by nie opadł na dno Rowu Mariańskiego. Mimo wszystko kubek trafił tam, gdzie powinien, a kilka tabletek, które chwilę wcześniej leżały spokojnie gotowe do użycia, zniknęło podążając w kierunku żołądka. To powinno jej pomóc przetrzymać jeszcze trochę, przynajmniej do momentu, w którym nie wrócą. Uśmiechnęła się lekko, z trudem powstrzymywała wypływającą z niej dumę. Cieszyła się, że w końcu zauważyli sens w jej słowach. Może nie zawsze jej zdanie sprawdzało się w stu procentach, ale nawet ona nie była nieomylna. Wiedziała przecież, że wyrażając swe zdanie wpływa na ich działania, ale wiedziała również, że podjęcie złej decyzji popartej jej wnioskami, zrzuci na jej barki całą winę. Była na to przygotowana, może nie ze względu na to, że jej tam po prostu nie było. Jasnowłosa gotowa była wziąć na siebie wszelkie konsekwencje, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie chciała, żeby i tym razem misja okazała się porażką, by wrócili do Soul Society poobijani w najłagodniejszym z przypadków. Dlatego potrzebowała sprawnego umysłu, a bez wspomagaczy mogło się okazać, że zwyczajnie nie da sobie rady ze zmęczeniem.
"Masz rację Sayamaka-fukutaichou, o tym samym pomyślałam..." - powiedziała cicho, bo chociaż była to prawda, wolała jednak, aby w tej kwestii posłuchali jego. W końcu był dowódcą na tej misji, ona mogła jedynie wyrazić swoje zdanie, jednak ostateczna decyzja należała do niego. Dlatego tym bardziej cieszyła się, kiedy to właśnie Asagi "rozkazał" im jednoczesne przejście odrzucając tym samym pomysł Dariena. Mimo wszystko Avallon pokazywało, że samotne działanie nie wpływało dobrze na kolejne wydarzenia.
"Jednoczesne przejście was wszystkich będzie bezpieczniejsze. O ile bezpieczna może być podróż w nieznane rzecz jasna. Moje czujniki nie wskazują niczego w kuli, co mogłoby być dla was niebezpieczne, zatem...do dzieła."
Chi zbliżył się do ściany kuli czekając na resztę. Kiedy i oni znaleźli się bliżej, każde z nich poczuć mogło jak ich włosy delikatnie się elektryzują, a na rękach pojawia się gęsia skórka. Mimo niepokoju, który w tej chwili był całkowicie naturalny, nie byli w stanie wyczuć nic innego.
Pierwszy samej kopuły dotknął Darien. Uczucie, które go ogarnęło, było nie do opisania. Błogi spokój przetykany był delikatnym mrowieniem przechodzącym przez całe ciało. Próba przeniknięcia bariery zakończyła się fiaskiem. Opór, który wyszedł mu naprzeciw sprawił, że bez względu na to, jak wielkiej siły by nie użył, bariera pozostała twarda i niewzruszona jak skała.
To samo tyczyło się Asagi'ego, który idąc za przykładem Oficera, również postanowił dotknąć bariery odnosząc takie samo wrażenie, jak Frey. Bariera również nie ustąpiła pod jego naporem, jednak, kiedy zaraz po nim ścianki dotknął Ryuichi, a za nim Kadria, później Rapier, Chi, który próbował na własną rękę przeniknąć ściankę kuli, zniknął wewnątrz niej, a wewnątrz ich komunikatorów rozległ się szum, jakby łączność z Araki została odcięta. W tym samym momencie reszta poczuła, jak ich dłonie zatapiają się wewnątrz wielobarwnej kopuły natrafiając na ciepłe, delikatnie lepkie wnętrze. Gdyby któreś z nich próbowało wyciągnąć rękę, nie udałoby mu się to. Zamiast tego kula zdawała się ich wciągać głębiej, wsysać do środka, a kiedy ich twarze zetknęły się z jej strukturą, a płuca mimowolnie nabrały większy haust powietrza, przed ich oczami pojawiła się ciemność, a ogarniające ich uczucie spokoju i błogości zaczęło przypominać moment zasypiania.

Ciemność nie trwała zbyt długo, wydawało się, że ledwie zamknęli oczy, a już powoli, niespiesznie otworzyły się przez kilka chwil nie rozpoznając miejsca, w którym byli. Jedynym, co wydawało im się znajome, był głos Araki słyszany w ich komunikatorach, oraz Chi, który krążył od jednej osoby do drugiej sprawdzając ich stan.
"Słyszy mnie ktoś? Obudźcie się!"
Tylko idiota by nie wyczuł w jej głosie paniki. Fakt, nad nimi znajdowało się niebo, którego nie powinno być widać na dnie Oceanu Spokojnego. Delikatne, błękitne niebo gdzieniegdzie usiane nie odznaczającymi się zbytnio chmurami przypominającymi mgłę. Było jasno, jednak na niebie nie widać było żadnego słońca.
Leżeli na płaskim, nieco kamienistym podłożu, które po paru chwilach zaczęło ich kłuć to w nogi, to w plecy, więc tym samym musieli się podnieść i rozejrzeć. Nie mieli z tym najmniejszych problemów, nawet Kadria i Ryuichi, którzy kilka chwil wcześniej czuli się osłabieni, nigdy nie czuli się lepiej. Gdzie wzrokiem nie sięgnąć, tam widzieli delikatne, czasem wyższe wzniesienia pokryte dziwną, bo przetykaną gdzieniegdzie fioletem trawą. Skałki pojawiające się od czasu do czasu w zasięgu ich wzroku również zabarwione były na niezbyt realistyczny, ale sprawiający takie wrażenie, fiolet. Z punktu, w którym stali, w odległości, którą ciężko było sprecyzować, znajdowała się góra wyższa niż pozostałe, a u jej podnóży coś, co przywodziło na myśl małe miasto, może osadę. Jedynie ktoś o sokolim wzroku byłby w stanie jasno sprecyzować, z czym mają do czynienia. Co natomiast najbardziej rzucało się w oczy? Unoszące się w powietrzu, lewitujące pośród nieba kawałki skał, czasem długie i pociągłe, czasem zupełnie jakby wyrwane wprost z ziemi poszarpane i nieregularne. Obracały się ospale dookoła własnej osi wprawione w ruch przez wiatr, który delikatnie owiewał ich twarze. Mimo całej dziwności w tym, co widzieli, czuli spokój przepełniający tą krainę, mimo że nie słyszeli żadnego dźwięku prócz szumu wiatru, czuli, że nie są tu sami. Jakby obecność czegoś lub kogoś dobiegała dosłownie zewsząd nich, jakby zastanawiała się, co zrobią dalej i bawiła się w biernego obserwatora. Mogło to być tylko i wyłącznie wrażenie, jednak kiedy Ryuichi spojrzał na skaner, stwierdził jednoznacznie, że jest on całkowicie bezużyteczny. Cały ekran wypełniała jedna wielka, biała plama, nieistotne na jaki zasięg go przełączył, nie widział na nim zupełnie nic, jakby to, co ich otaczało dookoła było jedną ogromną energią duchową, w którą właśnie wkroczyli.

[Obrazek: 10r49i1.jpg]

[Obrazek: bSrmluG.jpg]

"Fear to anger. Anger to hate. Hate to... Vaya skips fear." ~ by Sayamaka Asagi

"Vaya będzie obserwować walkę, a potem będzie walczyć ze zwycięzcą. Pokonanemu też wklepie, bo ciota..." ~ by Vaya Vesper

"(...)don't cry like a bitch when you feel the pain!(...)"

Vaya's theme | Never give up | Unstoppable | Shi-Kai | You were born for this | Fight | The other side | Vizard | Labo-Vaya | Vaya daje posta xD

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Ryuichi Kagawa Online
The Avenger
Ranga:

Drugi porucznik siódmej dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Ryuichi
Nazwisko: Kagawa
Wiek: 17/72
Poziom Postaci: 16
Cecha duszy: Vizard-Arrancar
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Sachi Ōmaeda, Liam Black


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kojin Kyūnoshitsu: Espíritu del Bosque

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Ogromna
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz medycyny
Post: #68
09-07-2015 15:58 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-07-2015 16:18 przez Ryuichi Kagawa.)
Błogi spokój... następnie ciemność... spokojny sen... i twarda, niezbyt przyjemna pobudka. Otworzył oczy chyba jako pierwszy Shinigami z całej ekspedycji, wyrwany nie przez głosy dochodzące do jego uszu przez komunikator, ale przez robota unoszącego się nad nimi, maszynę zwaną "Chi". Podniósł się, o dziwo, dość szybko, wystrzeliwszy niczym z procy. Początkowo leżał w bezruchu, jednak nieprzyjemny ból pleców, spowodowany twardym, nierównym, kamienistym terenem sprawił, że po przebudzeniu się musiał niemalże natychmiast zmienić pozycję. Przyjął wówczas pozycję siedzącą, w której plecy bolały go znacznie mniej. Nie cieszył się jednak zbyt długo, albowiem ukształtowanie terenu znów dawało się we znaki, mając w głębokim poważaniu to, jaką pozycję przyjmie - w każdej będzie mu niewygodnie. Musiał wstać, aby ból minął i tak też zrobił.
Podniósłszy swoje cztery litery z ziemi począł rozglądać się w okół swojej własnej osi. Przez kilka chwil dochodził do siebie, rozciągając się. Ku swojej uciesze ogarnął go błogi spokój i brak paniki. Wcześniejsza pogarda względem Araki, Asagi'ego, Rapier'a, czy Kadrii minęła, ba! Została zastąpiona przez szczere umiłowanie bliźniego, którym dawno nie obdarzył żadnego Shinigami, żadnej duszy, żadnego człowieka. Na jego licu pojawiła się niepewność, gdy spoglądał na resztę.

- Żyjecie? - spytał na początku, potem podchodząc do każdego z osobna, zadając dokładnie to samo pytanie, wykonując tą samą czynność; potrząsał nimi za prawe ramię.

Ci, którzy się ocknęli nim do nich podszedł, zostali powitani przez jego ciepły, szczery uśmiech. Ci, których sam docucił, zostali obdarowani tym samym. Dopiero później, kiedy upewnił się, że wszyscy są cali i nic im nie grozi, oddalił się o parę kroków od grupy. Okolica, w której się znaleźli, była miejscem fascynującym, które sprawiało, że czerwonowłosy medyk miał ochotę spędzić tu całe życie. Kamienisty teren, gdzieniegdzie porośnięty trawą o kontraście fioletowej barwy, zupełnie tak, jak całe otaczające ich miejsce. Był to inny wymiar? A może tak wygląda dno Rowu Mariańskiego? Nie był w stanie tego określić w tym momencie, nie zastanawiał się nad tym i nie próbował budować żadnej teorii jakoby mieli się stąd wydostać. Jedyne, co chciał w tym momencie zrobić, to trochę rozejrzeć się po okolicy. Nie zauważył nawet, kiedy ponownie zaczął oddalać się od swoich towarzyszy. Wiedziony pięknem okolicy robił kilka kroków w przód, na boki, wskakiwał na skały leżące na ziemi, aby móc dostrzec więcej. Unoszące się nad powierzchnią ziemi kamienie sprawiły, że usta medyka nie mogły zostać domknięte; dopiero po kilku sekundach zdołał opanować swój podziw dla tego zjawiska.
Kolejną rzeczą, którą ujrzał, była niewielka osada... a może miasto? Cholera go wie, coś tam było i ktoś mógł tam żyć. Postanowił ruszyć z powrotem do grupki Shinigami, po drodze sprawdzając skaner. I tutaj pojawiło się pierwsze jego zwątpienie w to miejsce.

- Co jest... - zapytał sam siebie, próbując zmienić częstotliwość na skanerze

Kiedy natomiast znalazł się bliżej reszty, podrapał się w tył głowy, a następnie zmarszczył brwi, przemawiając.

- Jeśli wszyscy już doszli do siebie, to mam dla Was kilka informacji na temat tego miejsca - zaczął, uruchamiając komunikator na kanale, do którego dostęp miał każdy z nich. Zależało mu na przekazaniu informacji Oficer Araki, do której pałał mniejszą nienawiścią w tym momencie. Pierwszy raz od długiego czasu coś mu się naprawdę podobało. - Po pierwsze, teren, jak już zdążyliście zauważyć, jest pokryty niewygodnymi kamieniami, a także... fioletową trawą? Chyba tak można to nazwać. Po drugie, tam znajdują się unoszące się nad ziemią kamienie, obracają się w okół własnej osi. Dostrzeżecie to, jeśli się przyjrzycie - tłumaczył niczym przewodnik, w dość komiczny sposób. - Po trzecie, tam, w dole, znajduje się wioska... albo miasto... albo coś, gdzie na pewno ktoś mieszka... a przynajmniej mieszkał... kiedyś, chyba... - zmierzwił swoje długie kudły, po czym obrócił się w tamtym kierunku na ułamek sekundy. - Po czwarte, i tutaj zaczną się złe wieści... - zwrócił się już do nich, a ton jego głosu przybrał mniej komiczny wydźwięk, podobnie jak wyraz jego twarzy, na którym malował się kwaśny uśmiech. - Araki, spierdolił się Twój skaner. Nie będzie nam już dłużej potrzebny - stwierdził, spoglądając na niego raz jeszcze, stukając dwa razy w klawisz, a kiedy urządzenie nie dawało znaku życia, po prostu ciepnął nim z całej siły o skalne podłoże, aby roztrzaskało się w drobny mak. Ot, tak po prostu. - Po piąte, nie jesteśmy tu sami. Miejsce jest, dosłownie, wypełnione Reiatsu. Zapewne już co niektórzy to poczuli, a jeśli nie... - wskazał na skaner, a raczej to, co po nim zostało. - ... to urządzenie jeszcze chwilę temu działało. I podpowiedziało mi, że... hmm... znajdujemy się w Reiatsu? Jakoś tak. W okół nas była jedna, wielka, biała plama. Może znasz racjonalne wytłumaczenie tego faktu, Araki-chan? - nie czekając jednak na odpowiedź, westchnął, unosząc nogę, a następnie opuszczając ją niczym gilotynę na leżące szczątki skanera. Ot, aby to urządzenie przestało mu zawadzać. - Radzę trzymać broń pod ręką. Nie wiemy, gdzie jesteśmy oraz z czym możemy mieć do czynienia. Okolica jest zajebista, możemy rozbić sobie tu domek albo i dwa, ale ja radziłbym ruszyć się stąd i udać do tamtego miasta osadniczego - tak nazwał sobie to, co ujrzał w dole. Nie mógł jednoznacznie określić, czym to było, a zatem utworzył nowe, dziwnie brzmiące, acz pasujące do nazwiska "Kagawa" słówko.
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Sayamaka Asagi Offline
Pan Niania
Ranga:

Kapitan V Dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Asagi
Nazwisko: Sayamaka
Pseudonim: CSI: Soul Society ;-)
Wiek: 214
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Zanpaktou: Arashi no Kayou

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Mistrz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Expert
Ilość Reiryoku: Niewyobrażalna
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Wielka
Siła Woli/Wiedza: Imponująca


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz szermierki
Post: #69
10-07-2015 17:52 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-07-2015 22:14 przez Vaya Vesper.)
Niebieskooki niespiesznie otworzył oczy, dłoń zaciskając na otaczających go kamieniach. Znowu doznali jakiegoś nieprzewidzianego działania, które cisnęło ich do dziwnego wymiaru w dziwnym miejscu. Porucznik byłby pewnie rozdrażniony takim obrotem spraw, ale coś nie mu na to nie pozwalało, co więcej, on wiedział, że nie tak powinno być. Co prawda, nasz bohater nie należał od osób, które łatwo wpada w gniew, jednakże wiedział, że ten wszechogarniający go spokój nie był przejawem wieloletniego treningu…
Słyszę. Araki-san, jaki jest status? rzekł podnosząc się z ziemi i wzrokiem szukając swego kapelusza co by ponownie umieścić go na swojej głowie. Należało podjąć jakieś kroki, a pierwszym było sprawdzenie jak się czują członkowie drużyny.
Wszyscy sprawni? rzucił pytanie, po czym nie czekając na odpowiedzieć przeszedł do rozdawania kolejnych komend, których celem było zapewnienie im bezpieczeństwa, chociaż Kagawa postanowił pobiegać sobie po okolicy, ponownie oddalając się od zespołu, no ale jak widać, obudził się pierwszy.
Frey-san, proszę byś posłał swojego jastrzębia na zwiad. wysłał rozkaz w stronę oficera, po czym rozejrzawszy się po okolicy, postanowił sprawdzić kilka rzeczy. Po pierwsze, należy określić czy są tutaj w stanie poruszać się w powietrzu – tak, Asagi chce spróbować stanąć metr nad ziemią, to może być istotna informacja w trakcie dalszej eksploracji nowego miejsca. Podobnie z resztą, jak możność stworzenia kuli reiatsu w dłoni – tak, pan Sayamaka chce spróbować wykonać jarzącą się niebieskim blaskiem jego aury kulę energii.
Jednakże, najważniejsza sprawa to wszechobecne reiatsu. Asagi chce sprawdzić, czy jest wstanie na nie wpłynąć w jakikolwiek sposób, co prawda subtelnie, ale jednak. Ponad to, chce spróbować odepchnąć od siebie otaczającą go aurę swą własną – na niewielką odległość, tylko kilka centymetrów, ale wystarczająco by nie dać jej na siebie wpływać. Jeśli mu się powiedzie, poleci pozostałym członkom grupy by zrobili to samo.
Spróbujcie odepchnąć od siebie reiatsu które nas otacza. Jeśli nie możecie tego uczynić, spróbujemy razem. Pamiętajcie, by działać subtelnie. pouczy swoich kolegów, bowiem działanie z jakąkolwiek siłą kończy się zwykle słabo, mniej więcej w tej chwili wrócić powinien Kagawa…
Dziękuje za zwiad… zaczął Asagi, ale przerwał widząc co robi Kagawa, a w chwili gdy ten rozwalił skaner niebieskooki otworzył szerzej oczy, dosłownie z niedowierzania.
Zrób nam przysługę i rozwal w ten sposób swój własny łeb! krzyknął w jego stronę rozdrażniony nie na żarty porucznik IX Dywizji. Zachowanie dawnego zastępcy kapitana oddziałów medycznych było delikatnie mówiąc kretyńskie. Rozwalenie sprzętu należącego do Gotei, które mimo wszystko mogło im się jeszcze do czegoś przydać było w oczach porucznika zachowaniem nie dającym się logicznie wytłumaczyć…
Araki-san, powiedz proszę, że ten skaner istotnie był tutaj bezużyteczny i nie dało się go przeskalować, ani też użyć do analizy spektrum tego reiatsu… rzekł z nutą życzenia w głosie, chociaż przeczuwał, że ta zabawka potrafiła więcej niż tylko wykrywać reiatsu. Pan Sayamaka podejrzewał, że wystarczyłoby jedynie przeskalować odczyt by znów dało się coś wykrywać za pomoc ą skanera, ewentualnie dokonać wspomnianej analizy spektrum, celem znalezienia jakiejś ścieżki, albo ukrytej w reiatsu nici. A skoro o nich mowa, nie mając skanera, Asagi zda się na własne umiejętności i sięgnie po zdolność śledzenia nici reiatsu, może w ów masie energii znajduje się jakiś prąd, który układa je w jednym kierunku? No i ich barwa też może wiele powiedzieć o strukturze tego miejsca…

______

Ubiór: Standardowy strój kapitański, haori z rękawami, dwa miecze przy pasie.
Stan zdrowia: Zdrowy
Aktualnie w fabule: Także tego...
Walki, misje, eventy i inne przygody -> KLIK <- (Ostatnio zmienione: 06-10-2018)
Punkty atutowe/specjalizacje -> KLIK <- (Ostatnio zmienione: 10-10-2018)
______
Inspektor Sayamaka na tropie Theme.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Kadria Offline
Dragonia
Ranga:

5 Oficer V dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Kadria
Nazwisko: Dragonia
Poziom Postaci: 8
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ketra (*), Nyu


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kori Kyo

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Expert
Hakuda: Praktykant
Kidou/Kontrola reiatsu: Zaawansowany
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Wielka
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna

Post: #70
11-07-2015 13:52
Po krótkiej wymianie zdań między Asaki, Araki oraz Freyem, w końcu ustalili że ruszają wspólnie do kuli, by razem znaleźć się po drugiej stronie. Kadria ruszyła powoli ku kuli, a jej włosy lekko się zaczęły elektryzować. Cały efekt nie był zbyt piękny, zważając na długie włosy Dragoni, która powoli zbliżyła się do kuli, by dotknąć jej zaraz po Darienie. Ręce miała pokryte gęsią skórką, pierwszą rzeczą którą wyczuła zaraz po dotknięciu kuli, był błogi spokój, przerywany przez mrowienie. Dziewczyna ruszyła za swoimi towarzyszami, kula byłą nie do przebycia, gdy nagle Chi zniknęła, wtedy dopiero opór ustał i przeniknęli do wnętrza. Zaraz po tym jak ręka przenikła, poczuła jak zostaje wciągnięta, szybko nabrała powietrza do ust, nie chcąc się utopić w nieznanej materii. I wtedy światło zanikło, a ona poczuła ogromny spokój i błogość.

Otworzyła oczy, wiedziała że minęła tylko chwilka, lecz leżała i odpoczywała, usiadła słysząc głos Araki, a zaraz za nią głos Asagiego i Ryouchiego.
-Żyję - Powiedziała głosem pozbawionym emocji, siadając, by głupia kamienista podłoga przestała ją kłuć w plecy, po chwili zaczęła kłuć w pośladki, więc dziewczyna wstała ostatecznie, mając gdzieś te głupie fioletowe skałki. Fioletowe. Dziewczyna zamrugała parę razy patrząc na ten niezwykły kolor otaczającej je natury, okoliczna trawa też miała taki odcień, niebo było wyraźnie pozbawione słońca. Wtedy też zauważyła lewitujące w powietrzu skały, sięgnęła wtedy odruchowo do rękojeści Kori Kyo, poluzowała broń w pochwie, by w razie czego gładko mogła dobyć broni i się bronić przed atakiem. Gdy Ryuichi podszedł do niej z uśmiechem, dziewczyna się zdziwiła, przedtem wyglądał na człowieka bliskiego załamania, lecz ten spokój, który płynął przez krainę, musiał go uspokoić. Ona jednak nie zamierzała dać się znowu zmylić czemuś co przychodziło z tej kuli. Nie zamierzała ufać temu wszystkiemu, być może zostali rozdzieleni w kuli, a jej towarzysze byli teraz tylko iluzją zrodzoną w jej umyśle, było to bardzo możliwe. Wtedy Asagi też postanowił wydać liczne rozkazy, zaczynając od misji zwiadowczej, po czym po paru testach, kazał im otoczyć się swoim reiatsu. Dziewczyna nagle pojęła że stale stara się ukrywać swoją energię, do czego po prostu była przyzwyczajona, teraz jednak zwolniła hamulce i jej energia zaczęła ściśle otaczać dziewczynę. I nagle rozległ się trzask, popatrzyła w tamtym kierunku i zobaczyła jak Ryuichi rozwalił skaner na małe części, dziewczyna stała oniemiała.
-Opętało go. - Powiedziała cichutko.

[Obrazek: hi49.jpg]
Main Theme
Shi-Kai
Ban-Kai
Fight Theme
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Darien Frey Offline
When winter comes...
Ranga:

Trzeci oficer

Dane Osobowe Postaci

Imię: Darien
Nazwisko: Frey
Poziom Postaci: 10
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Zanpaktou: Greywind

Atuty

Bujutsu: Expert
Hohou: Zaawansowany
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Praktykant
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Niestrudzona wola
Post: #71
12-07-2015 11:09
- Myślę, że właśnie do takich dokładnych analiz przeznaczony jest pomysłowy robot oficer Araki. Modele skanerów jakie nam przekazano, raczej służyły wyłącznie do lokalizacji źródeł energii duchowej, niżby celów badawczych... a niestety w tych warunkach nie miał prawa poprawnie zadziałać. - Przemówił ostrożnie, po wysłaniu swojego jastrzębia na pierwszy zwiad. Prawdę powiedziawszy nieszczególnie spodobało mu się zachowanie byłego porucznika, który wykazywał teraz wybitną huśtawkę nastrojów. Z całkowitej depresji przeskoczył w całkowitą beztroskę, zupełnie nie przejmując się konsekwencjami jakie jego działania przyniosą w przyszłości. - Co niestety nie oznacza, że Pańskie postępowanie należało do mądrzejszych zagrań jakie mogliśmy wykonać. Chociaż w tym środowisku był on bezużyteczny, to w przyszłości możemy napotkać okoliczności w których jego pomoc byłaby nieoceniona. A tak wyłącznie odcięliśmy sobie jedną z możliwości, limitując swoje działania.

Słowa wypowiedziane cichutko przez Kadrię nie umknęły jego uwadze, lecz z jakimś smutkiem musiał stwierdzić że póki co nie będzie w stanie wykonać dokładnie takie samego działania jakiego podjął się aby wyrzucić niechcianego lokatora z dziewczyny. Nie dość, że znajdowali się obecnie w samym sercu wrogiego terenu to jeszcze otoczeni zostali przez jakąś energię duchową. Cholera wiedziała czy ona była wrogim zagraniem, czy efektem ubocznym powstania tego wymiaru... lecz większość oddziału słusznie postanowiła odciąć się od niej używając własnej mocy. Frey jednak postanowił odrobinę zaryzykować, nie stawiając obronnej bariery z własnej energii tylko dalej opierając swoją defensywę na czystej sile woli. Nie posiadał bowiem w zapasie tyle mocy, aby chodzić po okolicy z wciąż aktywną aurą. Nie oznaczało to jednak, że bezczynnie stał... a dobył własnego ostrza. Tyle że nie tego wręczanego każdemu Bogowi Śmierci, a niedawno wykutego przez samego siebie - po pierwsze aby sprawdzić czy unikatowe właściwości wplecione w stal mają jakiś niespodziewany efekt na ten wymiar, a po drugie bo czuł że broń ta będzie zdecydowanie bardziej adekwatna od własnego Pogromcy Dusz.

Let it Snow

[Obrazek: 105rsww.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Rapier Offline
Zabłąkana dusza
Ranga:

13 Oficer

Dane Osobowe Postaci

Imię: Rapier
Nazwisko: Langley-Kyouraku
Poziom Postaci: 6
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Brak


Broń Duchowa

Zanpaktou: Fenix/Fenikkusu

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Praktykant
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Mistrz
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Normalna
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna

Post: #72
12-07-2015 23:22
- Nic mi nie jest, odpowiedział rapier na wezwanie w swoim komunikatorze, szczerze mówiąc czuje się nawet lepiej niż chwilę temu


Medyk obserwował przez chwilę okolicę zastanawiając się gdzie trafili, mógł to być zdecydowanie inny wymiar, do którego przejście zostało właśnie umieszczone a dnie rowu mariańskiego. Błogostan w jaki popadał langley-kyoraku nie był naturalny, zupełnie jakby to miejsce wpędzało go w fałszywe poczucie bezpieczeństwa tylko po to by za chwilę pokazać swoją ciemną stronę wszystkim intruzom, którzy weszli tu bez zgody jego twórcy.

Medyk rozejrzał się po reszcie drużyny by sprawdzić jak wymiar oddziałuje na nich, silniejszych od niego bogów śmierci. jego uwagę przykuło zachowanie jego zwierzchnika z "czwórki" który właśnie masakrował jedyny pozostający w ich dyspozycji skaner. Słowa kadiry stojącej nieopodal pozwoliły mu sądzić że kagawa faktycznie postradał zmysły.

[Wybaczcie ze tak późno ale pisze z tabletu będąc już na terenie Holandii mam w końcu chwilkę by zająć się eventem]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Vaya Vesper Offline
Labo-Vaya
Ranga:

Porucznik III. Dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Vaya
Nazwisko: Vesper
Wiek: 25/49
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Fuyuko Viken-Crowley, Erma Voelker, Mina Araki, Kaminari, Lucy Miller


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kuroboshi kūha, Sunōfurēku-wa

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Brak umiejętności
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Legendarny
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Podwyższony próg bólu
Post: #73
13-07-2015 15:56
Wydawało się, że wszyscy byli cali, nawet czuli się lepiej, niż przed przeniknięciem do kuli. Największym zaskoczeniem okazał się Ryuichi, którego zachowanie zdecydowanie odbiegało od tego sprzed kilku chwil. Prawdę powiedziawszy wzrok Ryuichi'ego nie był nad wyraz dobry, raczej przeciętny, zatem widziana przez niego w oddali osada czy też wioska mogła być równocześnie stertą gruzu, jednak wypadało się podzielić swoją opinią z innymi. Nie tylko obwieścił wszem i wobec co widział dookoła, co mogło znajdować się tam w oddali pod górą, dodatkowo jeszcze zniszczył skaner, na który dostali pozwolenie od samego Soutaichou. O ile Asagi zareagował natychmiastowo, również Kadria i Darien wyrazili swoją opinię na temat jego zachowania, Araki skierowawszy Chi w stronę czerwonowłosego eks-Porucznika, przez kilka chwil nie mogła dojść do siebie. Wydawało się, że nie usłyszała nawet pytania skierowanego w jej stronę. Jasnoniebieskie oczy wpatrywały się w ekran monitora, jakby nie dowierzała temu, co się przed chwilą stało.
Podczas gdy Rista sprawnie wzniosła się wyżej udając się na patrol, jasnowłosa Araki wciąż próbowała dojść do siebie. Nawet otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, jednak przez kilka chwil nie była w stanie wydusić żadnego słowa. Chi jedynie podleciał bliżej patrząc na pozostałości urządzenia, które zostało im powierzone z naprawdę ogromną dozą zaufania. Dopiero po chwili, nim Rista jeszcze wróciła, robot podleciał bliżej do Kagawy, uniósł się wyżej w taki sposób, by mieć kamerę na wysokości jego oczu, a w komunikatorze odezwał się pozbawiony jakichkolwiek emocji głos Piątej Oficer XII. Dywizji.
"Kagawa-san, możesz być pewien, że za takie zachowanie zostaną wyciągnięte konsekwencje, ale nie przeze mnie, a przez tego, który wam ten sprzęt powierzył. Jestem pewna, że Soutaichou bardzo chętnie wysłucha Pańskiej wersji wydarzeń i pobudek, jakimi Panem kierowały, kiedy niszczył Pan sprzęt warty więcej niż jest Pan sobie w stanie to wyobrazić. Ręczę, że to wydarzenie nie pozostanie bez echa i zapewniam, że osobiście wybiorę dla Pana sposób, w jaki zadośćuczyni Pan za swoje postępowanie. Ten skaner był wam potrzebny, ręcznie mogłabym wyizolować otaczającą was energię po to, by wskazywał tylko inne jej skupiska, ale w obecnej sytuacji...został wam tylko Chi. Chi niestety nie ma aż takich możliwości jak skaner, a jego zasięg ogranicza się jedynie do pięćdziesięciu metrów i nie może zostać ani poszerzony, ani zmniejszony, ale lepsze to, niż nic. Ostrzegam tylko każde z was, że musicie się mieć na baczności, z mojego punktu jestem w stanie was ostrzec o zbliżającym się niebezpieczeństwie, ale kalibracja potrwa kilkanaście minut, dlatego dobrze byłoby, abyście byli bardzo uważni, a najlepiej nie ruszali się z tego miejsca, póki nie skończę. Chyba, że komuś ewidentnie życie niemiłe, w takim razie zapraszam na wycieczkę."
Odgrodzenie się własną aurą reiatsu przez Asagi'ego przebiegło pomyślnie i każdy, kto tak postąpił, był w stanie wytworzyć wokół siebie barierę własnej energii. Oprócz tego, że udało im się tego dokonać, nie wydarzyło się nic szczególnego. Nie poczuli się wtedy ani lepiej, ani gorzej, po prostu tak samo, jakby otaczająca ich energia faktycznie tam była, ale nijak nie wpływała na ich działania. Zdolność śledzenia reiatsu przez Porucznika Sayamaka mimo wszystko nie wskazała mu nic, co można było uznać za szczególne - żadnych śladów, żadnych zawirowań, jedynym, co wyczuł silniej, to okolica, a właściwie energia, z której była ona zbudowana - nie była zbudowana z jednego rodzaju energii, a kilku, jak nie kilkunastu, które przeplatały się wzajemnie wspomagając podtrzymywanie tego, co widzieli na własne oczy. Kilka różnobarwnych energii, zupełnie jak kula, do której weszli.
Frey dobywając swojego miecza również nie zauważył niczego nadzwyczajnego, ostrze zachowywało się jak normalne, pozbawione jakichkolwiek mocy ostrze. Całkiem prawdopodobne, że otaczająca ich energia duchowa była po prostu "powietrzem", czymś, co w tym wymiarze było całkowicie naturalne i dlatego ostrze nie wykazywało żadnych szczególnych właściwości, ale nad tym należałoby się głębiej zastanowić.
W między czasie powróciła Rista z nową porcją informacji, którymi Frey zapewne podzieli się z resztą drużyny. Jastrzębica zataczając coraz większe okręgi na niebie była w stanie zobaczyć rozległą, ciągnącą się zapewne kilometrami okolicę, podobną do tej przed nimi. Co ciekawsze, osado-wiosko-gruzowisko przed nimi okazało się być niczym innym jak skupiskiem kilkunastu właściwie identycznych domostw, zdawało się, że pustych. Gdyby udali się na prawo, tam również, mniej więcej w takiej samej odległości, znajdowało się kolejne skupisko, tym razem usytuowane nie u podnóży gór, tylko w dolinie, gdzie trawa była znacznie bardziej fioletowa od tej. Po lewej kolejne skupisko, tym razem umieszczone wewnątrz cudownych ogrodów, których żadne z nich zapewne na oczy nie widziało nawet we własnych snach, za nimi zaś, ostatnie, położone na samym środku niewielkiej wysepki, otoczone zabarwioną na miły dla oka czerwonawy kolor, który w pierwszej chwili nie kojarzył się wbrew pozorom z krwią, a płatkami róż. Oni zaś znajdowali się mniej więcej po środku tej dziwacznej okolicy mając do wyboru podróż w którąś ze stron, gdzie odległość wydawała się być każdorazowo taka sama. Rista nie zobaczyła jednak w okolicy żywego ducha prócz nich, co zapewne było dziwne, jeśli spojrzeć na obecność domostw.

//Kolejność postów - Frey ----> reszta

[Obrazek: bSrmluG.jpg]

"Fear to anger. Anger to hate. Hate to... Vaya skips fear." ~ by Sayamaka Asagi

"Vaya będzie obserwować walkę, a potem będzie walczyć ze zwycięzcą. Pokonanemu też wklepie, bo ciota..." ~ by Vaya Vesper

"(...)don't cry like a bitch when you feel the pain!(...)"

Vaya's theme | Never give up | Unstoppable | Shi-Kai | You were born for this | Fight | The other side | Vizard | Labo-Vaya | Vaya daje posta xD

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Darien Frey Offline
When winter comes...
Ranga:

Trzeci oficer

Dane Osobowe Postaci

Imię: Darien
Nazwisko: Frey
Poziom Postaci: 10
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Zanpaktou: Greywind

Atuty

Bujutsu: Expert
Hohou: Zaawansowany
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Praktykant
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Niestrudzona wola
Post: #74
15-07-2015 13:11
- Albo niestety bardzo się mylę...

Skomentował cicho swoje wcześniejsze słowa, wysłuchując reprymendy jaką Araki traktowała byłego porucznika czwartej dywizji. Każde wypowiedziane przez nią zdanie utwierdzało go tylko w jego złym przeczuciu, jakiego zaczął doznawać powoli opadając ze zebraną przez Głównodowodzącego grupą na samo dno Rowu Mariańskiego. A może nie tyle co przez generała oddziałów obronnych, a nieznanego nikomu autora koszmarów jakie nawiedzały praktycznie całą ich grupę. Wszystko wskazywało na to, że rozdygotani Bogowie Śmierci mieli popełniać co raz więcej błędów... czy z powodu rozdygotania psychicznego, czy też zwykłego zmęczenia nieprzespanymi nocami.

- Więc.... Według tego co zobaczyła tak obrazuje się nasza najbliższa okolica. - Tymi właśnie słowami zaczął swoją opowieść na temat tego co podczas swojego zwiadu dostrzegł jastrząb. Starał się nie pominąć żadnych szczegółów, a także podzielił się swym spostrzeżeniem na temat otaczającej ich energii duchowej. Kamień śmierci, nawet w niezbyt wielkim stężeniu w jakim był w jego drugim ostrzu całkowicie olewał otaczającą ich energię duchową. Innymi słowy, miała ona dokładnie taką samą naturę jak te krążące w powietrzu całej Społeczności Dusz.

- ...Najważniejsze jednak, że póki co nigdzie nie dostrzegłem żadnej osoby. Żadnej - wrogiej, neutralnej bądź przyjaznej. Póki co wychodzi na to, że jesteśmy tutaj sami.

Let it Snow

[Obrazek: 105rsww.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Ryuichi Kagawa Online
The Avenger
Ranga:

Drugi porucznik siódmej dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Ryuichi
Nazwisko: Kagawa
Wiek: 17/72
Poziom Postaci: 16
Cecha duszy: Vizard-Arrancar
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Sachi Ōmaeda, Liam Black


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kojin Kyūnoshitsu: Espíritu del Bosque

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Ogromna
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz medycyny
Post: #75
15-07-2015 16:28 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-07-2015 16:55 przez Ryuichi Kagawa.)
Ryuichi z wielkim wyrazem niezrozumienia wymalowanym na swym licu lustrował nie tylko dowódcę, który wybuchnął największą agresją ze wszystkich zebranych w okół Shinigami, ale także wysłuchał tego, co mieli do powiedzenia wszyscy w okół. Niezrozumienie pogłębiało się z każdą minioną chwilą, aż przerodziło się w myśli, które starały się zaprzątać jego oczyszczony przez atmosferę astralnego pyłu, unoszącego się nad tą rozbitą gównoburzą wymiarową czwartego stopnia, umysł.
Doprawdy, dopiero co przestał miewać wizje, przestał być strudzony życiem, przestał się przejmować, a tu hyc o podłogę i dziecko kur** bęc! Jak nie pier******, jak nie... w sumie pier****** to określenie wszelkiego rodzaju huków i trzasków, tak więc pomińmy ten wątek, hmm?
Tak, czy owak. Dopiero co wrócił do normalności, a przynajmniej on sam tak uważał, a jego towarzysze już sprawiali problemy. Reakcja Shinigami dobiła go bardziej, niż zeszłoroczny placek babci Helgi z planety Onmario, który zjadł tydzień temu na drugie śniadanie. Przyjrzał się dokładnie każdemu, spojrzenie rzucił także unoszącemu się nad powierzchnią ziemi blaszakowi, zwanego także jako "Chi". Dłonie ułożył na swoim pofałdowanym w okolicach bioder kimonie, prostując materiał, a dopiero później przemówił:

- Ty, pacanie, lepiej się nie odzywaj. Na drugi raz zawrzyj gębę i sam chwytaj za skaner, skoro jesteś tak wielce obeznany z tego typu sprzętem - zwrócił się do Asagi'ego twardym tonem, nie znoszącym sprzeciwu ani wtrącania się w jego wypowiedź. - Ty jesteś głupia. Jeśli nie jesteś w stanie obsługiwać skanera, oddaj go komuś innemu. A jeśli nie wierzysz jego ocenie, choć sama nie potrafisz z niego korzystać, powinnaś na miejscu się zabić. Albo wiesz co? Ktoś powinien Ci w tym pomóc, jeśli sama nie jesteś w stanie tego dokonać - zwróciwszy się do Kadrii, przeniósł spojrzenie na drugiego medyka z oddziału. - A Ty co? Zgubiłeś pierwszy skaner i nawet nie postanowili Cię za to opier*****, hmm? Widać arystokracja ma immunitet i może mieć wyje****. Może powinienem zaciągnąć się do jakiegoś rodu szlacheckiego, przyjąć formułki i inne pierdoły, aby móc gubić co mi się żywnie podoba? - już wielce poirytowany odezwał się do Rapiera, a jego wzrok przeniósł się na kolejną ofiarę. Tym razem padło na Dariena. - Jesteś chyba najmądrzejszą osobą w tej grupie, zaraz po mnie, co? Na drugi raz, zamiast tylko udawać mądrego, sam weź ten skaner i zacznij go obsługiwać, skoro znasz się na nim lepiej ode mnie - zakończył zwracanie się do wszystkich zebranych w koło. Mina zrzedła mu jeszcze bardziej, gdy przypomniał sobie słowa Araki. Zagotowało się w nim jeszcze bardziej co poskutkowało całkowitym wyprowadzeniem go z równowagi. - Ty gaugańska piz** zakuta w ten fartuszek! Zamiast tyle gadać, może w końcu byłabyś pożytkiem dla całej misji, a nie ciężarem, hmm?! Jak mogłaś, powtarzam raz jeszcze, zadając to pytanie jako były Porucznik IV Dywizji, jak mogłaś, do kur** nędzy, wysłać nas na misję, nie mając pojęcia o czyhających na nas niebezpieczeństwach?! Gdyby nie Twoje nierozgarnięcie, ten skaner dalej by funkcjonował, idiota nie zgubiłby drugiego egzemplarza, mnie i Kadrii nie dopadłyby sidła zastawione na dnie Rowu Mariańskiego, a Asagi nie musiałby troszczyć się o całą ekspedycję, biorąc na swoje barki całą odpowiedzialność za czwórkę Shinigami oraz samego siebie, a także nie musiałby uważać na każdy krok, bo na każdym czekać może kolejny przeciwnik, o którym Ty nas nie poinformowałaś!

Kończąc wypowiedź, zaczął się oddalać od grupy, czując, że nie jest im do niczego potrzebny. Świadczyły o tym słowa Asagi'ego, a także całej reszty. Dobijały słowa Araki, która nie była w stanie przygotować ich na to, co czeka na nich na dnie Rowu, nie była w stanie wytłumaczyć, do czego dokładnie służy sprzęt, który otrzymali. Splunął na nieznaną ziemię, po której kroczył, obracając się jeszcze tylko na chwilę.

- I jeszcze jedno. Na drugi raz tłumacz, do czego służy sprzęt. Jestem medykiem, nie technologiczną alfą i omegą - po tych słowach zrzucił komunikator, odrzucając go w kierunku Shinigami i znikając im z pola widzenia przy pomocy Shunpo. Postanowił rozejrzeć się na własną rękę, dlatego też ruszył w kierunku unoszących się nad powierzchnią ziemi kamieni. Chciał ominąć coś, co przypominało wioskę/miasto/cokolwiek innego szerokim łukiem i wejść na szczyt jednego z kamieni.
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Kadria Offline
Dragonia
Ranga:

5 Oficer V dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Kadria
Nazwisko: Dragonia
Poziom Postaci: 8
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ketra (*), Nyu


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kori Kyo

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Expert
Hakuda: Praktykant
Kidou/Kontrola reiatsu: Zaawansowany
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Wielka
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna

Post: #76
15-07-2015 17:54
-Coś ty powiedział ? Głupia ?! - Powiedziała cicho wściekle patrząc w ziemie. Nie chciała stracić nad sobą kontroli, więc wolała widok ziemi niż jego, lecz nie na długo ją zachowała. Bowiem nie tylko ona zresztą kipiała od gniewu, jej towarzysze również. Lecz to nie oni, mieli dwa duchy, które aż rwały się do walki. Walka z niewidocznym wrogiem, którego nie można zobaczyć, nie można łatwo znienawidzić męczyła je. A teraz ich wróg stanął wprost przed nimi.
-Nawet do pięt jej nie dorastasz RYUICHI! Jesteś tylko popierdolonym rozbeczanym Lalusiem który uczepił się piersi Terumi! Jeszcze lalunia się nie pozbierała po śmierci Mamusi ?! Jak że mi przykro ? Chusteczkę ? A może cię zabić byś mógł znowu possać jej pierś ? - Krzyknęła Nerumi, niestety raczej tylko Kadria usłyszała co mówi, reszta bardzo długiej wiązanki została zagłuszona przez Kori Kyo, której gniew wymieszał się z gniewem Kadri, co spowodowało że wokół dziewczyny, powietrze zaczęło iskrzyć, jej aura straciła bezbarwny kolor, stała się niebieska jak jej reiatsu. Tak samo oczy, błyszczały niebieskim kolorem. Ręka cały czas oparta na rękojeści wysunęła szybko ostrze, a druga ręka wyprostowała się i wskazała miejsce na lewo od czerwonowłosego.
-Pomogę ci umrzeć, skoro jesteś w tak gorącej wodzie kąpany. Sho Kori Kyo - Powiedziała uwalniając swoje zanpaktou - Kori Dragon - Dodała zaraz po uwolnieniu, a gdy smok się oddalił dodała -Kori Kiba
Jej zanpakotu ledwo zdążyło się odpieczętować, gdy jej lewa ręka zamarzła, lodowy smok znalazł się na jej ramieniu i błyskawicznie spłynął po niej lecąc na lewą flankę od Czerwonowłosego, zionąc lodowym płynem w jego kierunku, młoda bogini śmierci chciała tylko jednego jego krwi. Smok poruszał się bardzo szybko i też bardzo szybko urósł, na początku był jak ręka dziewczyny, a teraz był znacznie wyższy od niej. Jego kły, zęby wydawały się być niezwykle ostre, zresztą jak łuski które pokrywały jego ciało, był jak smoczy wąż, który bardzo szybko przybrał swój rozmiar. Wszystko to odbijało promienie słoneczne. Smok poleciał na lewo od swojego celu, zalewając Ryuichiego lodowym płynem, który w zetknięciu się z ciałem stałym, nie będącym lodem, zamarzł. Do tej pory fioletowa trawa, ukryła się pod warstwą lodu. Gdy tylko kropla dotknęła niczego nie spodziewającego się byłego porucznika, który od dawna nie brał czynnego udziału w walce zamarzła. Skok w prawo mógł za to skończyć się jeszcze gorzej. Bowiem, gdy tylko smok wystrzelił z jej lewej ręki, ona obróciła prawą dłoń w kierunku ziemi, wraz z mieczem, który już w niczym nie przypominał katany. Wbiła swoje zanpaktou w podłożę, uwalniając Kori Kibę, lodowe kły, które wystrzeliły prostą ścieżką na prawo od byłego porucznika, dwadzieścia metrów kłów było aż zbyt wystarczające by zablokować prawą stronę oraz możliwość ataku na nią samą. Jej lewą flankę osłonił smok, który zalał pokaźną część tamtej strony, mając za zadanie zamrozić przeciwnika. Kły które wyrosły, miały prawie pięć metrów wysokości, nie wystrzeliły pionowo w górę, ale w różnych kierunkach, niektóre bardzo w bok, mogąc tym samym zrobić dużą dziurę w przypadkowej osobie, która znalazła się w złym miejscu w złym czasie.

[Obrazek: hi49.jpg]
Main Theme
Shi-Kai
Ban-Kai
Fight Theme
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Sayamaka Asagi Offline
Pan Niania
Ranga:

Kapitan V Dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Asagi
Nazwisko: Sayamaka
Pseudonim: CSI: Soul Society ;-)
Wiek: 214
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Zanpaktou: Arashi no Kayou

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Mistrz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Expert
Ilość Reiryoku: Niewyobrażalna
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Wielka
Siła Woli/Wiedza: Imponująca


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz szermierki
Post: #77
16-07-2015 01:54 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-07-2015 02:13 przez Sayamaka Asagi.)
A jednak ta misja nie pokazała jeszcze rogów, chociaż nasz bohater był pewien, że mają wszystko za sobą. Wszyscy zaczynali powoli tracić cierpliwość, nie wykluczając jego samego...
No cóż, tak zrobimy. rzekł zmęczony na ostatnie słowa Araki, która podobnie jak reszta zespołu miała mało pomyślne zdanie na temat zachowania ex-porucznika Kagawy. Nie oszukujmy się, pierwszy stracony skaner był efektem działania wrogiej siły, zaatakowany Rapier zwyczajnie nie zdołał upilnować urządzenia i chociaż była to strata, to jednak wpisane w "akceptowalne straty", zawinienie przełożonego jego żony było oczywiste.
Po stronie pozytywów należało zdecydowanie postawić fakt, że chociaż otoczeni byli poprzez reiatsu, to jednak nie stanowiło ono dla nich zagrożenia. Korzystanie z własnych umiejętności nie stanowiło problemu, więc nawet jemu udało się coś odkryć - "wielobarwna" właściwość energii tworzącej sferę mogła sugerować, że albo jest ona efektem działania kilku osób, albo jednego, dokładnego i zdolnego tkacza, który uważnie splótł ze sobą liczne nici - ich analiza niewątpliwie dałaby na to odpowiedź, więc jedyne, co pozostawało to poczekać, aż Araki przeprogramuje swoją zabawkę i będzie można zlecić takie badanie...
I tak, wszystko by się dobrze potoczyło, nawet raport Frey'a był pomyślny. Puste domki w wiosce przypominały naszemu bohaterowi o bogato zastawionej sali w katedrze. Tam ewidentnie wszystko zostało przygotowane dla tzw. godnych, którzy to mieli zostać przyjęci i ugoszczeni przez Fabanacciego, czyżby tutaj miało być podobnie? Niebieskooki zaczynał podejrzewać, że celem potężnego Fullbringer'a jest budowa jakiejś utopii, a jeśli nie utopii, to grupy do której rektrutacją jest szereg wyzwań, przez które przechodzą. Pytaniem pozostawało, po co to wszystko, ale na pewno odpowiedź była już nie daleko gdy...

Pierwsze zdanie dawnego porucznika IV Dywizji wprawiło naszego bohatera w delikatne osłupienie. Dawno już ktoś otwarcie go nie obraził, a na jeszcze dawniej nie ponosząc za to żadnych konsekwencji. Ton Kagawy, rzekomo nie znoszący sprzeciwu nie był dla zmęczonego i poddenerwowanego porucznika żadnym argumentem za tym, by w jednej chwili nie przerwać mu palnięciem w głowę, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił, może chciał wysłuchać reszty jego wzniosłej wypowiedzi, albo po prostu był w aż takim szoku?
Niezależnie od tego, jaka była prawda, kolejne słowa wypluwane przez Kagawe pod adresem wszystkich członków wyprawy były zdaniem naszego bohatera przejawem frustracji oraz stresu i totalnego wyniszczenia psychicznego, jakie przeszedł kolega Ryuichi. W zasadzie, to facet sam na siebie podpisał wyrok powrotu do domu, bowiem początkowo zniszczył sprzęt, następnie dostał huśtawki nastrojów by ostatecznie obrażać wszystkich. Niebieskooki porucznik wcale by się nie zdziwił, gdyby się okazało, że oficer Araki nagrywa całą misję n bieżąco i meteriały te posłużą w przyszłym procesie dyscyplinarnym przeciwko Kagawie, tak więc do roli Sayamaki pozostawało utęperowanie członka zespołu, bowiem na takie zachowania to on sobie nie pozwoli...
Zanim jednak Asagi miał czas zająć się knąbrnym oficerem, problem przyszedł z innej strony, a dokładnie od oficer Dragoni. Nie przedłużając streszczenia wydarzeń, dziewczę postanowiło samodzielnie rozprawić się z Kagawą, sięgając po miecz i to od razu w formie shikai. Niebieskooki błyskawicznie odczytał ruch dobywania ostrza przez dziewczynę i zanim jego uszy czy też zmysł reiatsu potwierdziły, że Kadria nie żartuje miał pewność, że zabawa właśnie się skończyła - należało błyskawicznie ją spacyfikować i to nie przebierając w środkach.
Pan Sayamaka nie bez powodu był przez wiele lat nauczycielem zanjutsu w Akademii, a obecnie od blisko 40-stu przewodniczącym komisji egzaminacyjnej na testach kończących tę placówkę. Nie bez powodu był też porucznikiem, znał prawo Gotei 13 i wiedział jedno, w chwili obecnej Kadria podpisała na siebie wyrok śmierci - otwarty atak na innego shinigami z wykorzystaniem uwolnionej formy zanpakutou i o na terenie wroga było jawną zdradą. Co więcej, wykonanie tego przy monitoringu nie dawało najmniejszych szans na wykaraskanie się z tego przed sądem, chyba że...

Asagi korzystając ze swojej prędkości oraz rodzinnego stylu walki błyskawicznie zaatakuję Kadrię, zanim ta zakończy uwalniać swój miecz. Pierwszym jego ciosem będzie potężne uderzenie rękojeścią miecza z wykorzystaniem technik iaijutsu prosto w czoło dziewczyny, co by ją oszołomić i wybić z rytmu. Nie ma tutaj taryfy ulgowej, Asagi wykona typowy dla siebie atak na pełnej prędkości oraz poziomie - musi ogłuszyć, a przynajmniej zaburzyć, koncentrację dziewczyny. Następnie, niezależnie od powodzenia całej operacji, sięgnie po technikę Senmaioroshi, (oczywiście dobywając ostrza) celując w klingę dziewczyny własnym, nasączonym reiatsu zanpakutou, w jednym tylko celu - zniszczyć jej miecz w formie shikai, zanim zostanie uwolniona jakakolwiek technika. Plan ten jest najlępszym dla niej wyjściem, bowiem zniszczony miecz w tym uwolnieniu zregeneruje się sam poprzez schowanie do saya, a sama Kadria nie zrobi nikomu już krzywdy. Jeśli komuś się wydaje, że to koniec, to nic bardziej mylnego. Zanim Dragonia zrozumie co i jak, Asagi będzie kontynuował atak, tym razem z wykorzystaniem techniki Senka, jednakże z wykorzystanie krótkiego ostrza Kayou (wakizashi) i nie częścią ostrą, lecz okuciem rękojeści i tak, pan Sayamaka puści katana.
Po sukcesie powyższego ataku Dragonia powinna być na tyle poobijana i zaskoczona, że jedyne co należy zrobić, to chwycić ją w sposób typowy dla hakudy i szybkim rzutem sprowadzić na ziemię, następnie założyć bolesną dźwignie na prawą rękę.
Chcę widzieć twoją rękę! rozkaże Asagi, chcąc mieć obie łapki dziewczyny na widoku - żadnego kidou nie da sobie strzelić w twarz, co się zaś tyczy Kagawy. Frey-san, sprowadź go tutaj. rzuci w stronę oficera X Dywizji, samemu motając się z Dragonią.
Spokój ma być. doda rozkazująco, ale ciszej - nie będzie mu nikt w zespole robił takich numerów. Araki-sanseki, przygotuj proszę portal i grupę w Seireitei. Obawiam się, że oficer Dragonia jest nadal pod wpływem techniki wroga. W obecnej sytuacji nie może ona kontynuować misji, stanowi za duże zagrożenie... a tak, Asagi zamierza odesłać Dragonie do domu - a dokładnie, na obserwację. Ma nadzieję, że jej zachowanie to efekt działania wrogiej techniki, a nie przejaw głupoty za który odpowie przed generałem, a on sam będzie musiał to wyjaśniać w raportach. Jeśli jej zachowanie było istotnie efektem koszmarów i wpływu wroga, Asagi zaczął się poważnie niepokoić zaprzątając myśli jednym pytaniem - kiedy reszta zespołu zwariuje i zacznie się nawzajem zabijać? Czy Frey, jego oko i obecnie prawa ręka też się na kogoś rzuci, a jeśli tak, to co będzie musiał zrobić? Tak, możliwym było, że zachowanie Kagawy też było efektem wrogich sił, oj coraz mniej się mu tutaj podobało i coraz bardziej rozumiał, że trzeba misję zakończyć jak najszybciej.
Jakby nie było, dziewczyna stanowi zagrożenie dla grupy, a on nie może sobie pozwolić na dodatkowe ryzyko.

______

Ubiór: Standardowy strój kapitański, haori z rękawami, dwa miecze przy pasie.
Stan zdrowia: Zdrowy
Aktualnie w fabule: Także tego...
Walki, misje, eventy i inne przygody -> KLIK <- (Ostatnio zmienione: 06-10-2018)
Punkty atutowe/specjalizacje -> KLIK <- (Ostatnio zmienione: 10-10-2018)
______
Inspektor Sayamaka na tropie Theme.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Vaya Vesper Offline
Labo-Vaya
Ranga:

Porucznik III. Dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Vaya
Nazwisko: Vesper
Wiek: 25/49
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Fuyuko Viken-Crowley, Erma Voelker, Mina Araki, Kaminari, Lucy Miller


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kuroboshi kūha, Sunōfurēku-wa

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Brak umiejętności
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Legendarny
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Podwyższony próg bólu
Post: #78
20-07-2015 17:36 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-07-2015 17:37 przez Vaya Vesper.)
Araki jedynie potwierdziła słowa Frey'a dotyczące faktu, że w pobliżu nie znajdowało się właściwie żadne, prócz nich oczywiście, źródło energii. Wrogie tudzież przyjazne. Aby dodatkowo być tego faktu pewną, Chi uniósł się na swą maksymalną wysokość, czyli około piętnastu metrów, i obracając się powoli wokół własnej osi lustrował otoczenie przesyłając pogląd na ten dziwaczny świat jasnowłosej Shinigami. Shinigami, która warto dodać, była na skraju wytrzymałości spowodowanej brakiem snu przez ostatnie prawie czterdzieści osiem godzin, rozdrażnioną tym faktem, głodną i coraz bardziej wściekłą na zaistniałą sytuację. Kiedy jej głos ponownie odezwał się w komunikatorach, nim jeszcze Ryuichi postanowił pozbyć się swojego, usłyszał jej nieco sfrustrowany, ale na pewno niepozbawiony sporej dozy złości głos osoby, której wybuch zdarzał się naprawdę rzadko. Araki była spokojną i cichą boginią śmierci, chowającą się jak trusia, kiedy ktoś był na nią zły, lub gdy miała do czynienia z kimś wyższym od siebie stopniem. Ta misja, ta sytuacja jednak sprawiła, że tama trzymająca do tej pory złość na odpowiednim poziomie, została zerwana i całą pierwszą falą dosięgnęła oczywiście byłego Porucznika Czwórki. W tym momencie zapewne wszyscy zaczęli żałować, że komunikatory nie mają opcji "wycisz", ponieważ mówiła tak głośno, jakby chciała, by Ryuichi usłyszał ją dobrze z samego Soul Society.
"Zgubienie skanera zostało wliczone w straty baranie, a jego świadome zniszczenie jest zupełnie czymś innym! Wiedziałeś doskonale o tym, że misja jest jedną wielką niewiadomą, wyruszając na nią przystałeś na to, więc przestań się teraz mazgaić i weź się do roboty! Jak nie masz ochoty tam przebywać wciśnij sobie magiczny przycisk i do widzenia! Niebezpieczeństwa? Jako były Porucznik chyba powinieneś wiedzieć doskonale czym jest prawdziwe niebezpieczeństwo, a to, co przeżyliście do tej pory, w porównaniu z niektórymi misjami to zwykła zabawa, w której trzeba pomyśleć! POMYŚLEĆ! Nie ma żadnych przesłanek o tym, jakoby Fibonacci był do was wrogo nastawiony, gdyby chciał was zabić zrobiłby to już dawno temu! Gdyby nie twoje nierozgarnięcie dalej mielibyście jeden skaner! Wiedzieliście wszystko, co wiedzieć powinniście! Ręczna konfiguracja i tak nie jest pewna, a to jedynie wyjście z sytuacji, a nie bazowa forma urządzenia!"
Araki miała po dziurki w nosie jego zachowania, sposobu bycia najwidoczniej rozchwianego emocjonalnie eks-Porucznika. Miała dosyć całej tej misji i wszystkiego, co było z nią związane. Mało tego, znowu zaczęła się robić głodna i był to chyba odpowiedni moment na przegryzienie czegoś, co się znajdowało pod ręką. Nie było ważne co jadła, najważniejsze, że do żołądka dotarła informacja, że jedzenie jest w drodze.
"Idź i zajmij się czymś sensownym! Babki z piasku sobie postawiaj ze swojego pustego łba!"
Dopiero wtedy odetchnęła głębiej i zdała sobie sprawę, że Ryuichi pewnikiem i tak jej nie słyszy. Chi w jednej chwili zwrócił się w kierunku, w którym zniknął Oficer, a na swoim monitorze widziała doskonale, że rzucił swój komunikator, jakby była to rzecz za jakieś grosze. Denerwowało ją to. Siedziała nad tym sprzętem kilka godzin, żeby doprowadzić go do takiego stanu, w jakim był obecnie. A on pieprznął go po prostu i sobie poszedł. Już miała się odezwać, żeby ktoś go podniósł, ale sytuacja pokomplikowała się jeszcze bardziej. Kadria postanowiła jawnie zaatakować oddalającego się Shinigami, czemu właściwie się nie dziwiła, ale taki atak nie mógł pozostać bez odzewu.
"Dragonia-san, nie...!"
Zdążyła tylko wykrzyknąć, a akcja dalej potoczyła się już bardzo szybko. Asagi w jednej chwili ruszył w kierunku Kadrii od razu przechodząc do ofensywy, skutecznej warto dodać. Cios w czoło sprawił, że wybita z rytmu Shinigami na sekundę lub dwie straciła pole widzenia, a tym samym zwolniła kroku i praktycznie zatrzymała się osłupiała zaraz po tym, jak skończyła uwalniać swoje zanpakutou. Sayamaka na tym nie poprzestał i, korzystając z chwilowego zamroczenia tymczasowego przeciwnika, sprawnym uderzeniem prawidłowo wykonując Senmaioroshi. Warto dodać, że jest to jedna z bardziej destruktywnych technik zanjutsu, któremu ostrze Kadrii poddało się całkowicie. klinga pękła wpierw w jednym miejscu po to, by zaraz rozprysło się na tysiące mniejszych drobinek przypominających lód. Kolejne uderzenie również sprawiło, że Shinigami, która ledwie zaczęła wracać do siebie po pierwszym uderzeniu, otrzymała kolejne, które już całkowicie powinny ją pozbawić chęci walki. Porucznik IX. Dywizji działał błyskawicznie i nie szczędził też sił, dlatego białowłosa mogła odczuć doskonale każdy atak kończąc tym samym na ziemi zaraz po tym, jak Asagi bezceremonialnie chwycił jej rękę zakładając bolesną dźwignię. W tej chwili ciężko było stwierdzić co bolało bardziej - ciało po uderzeniu wyższego stopniem Oficera, czy łokieć, czy nadgarstek, czy wszystko na raz. Kwintesencją całej tej sytuacji był fakt, że nie bolało ją właściwie wszystko, a jakikolwiek ofensywny ruch z całą pewnością zostanie szybko wypatrzony i zgięta pod nienaturalnym kątem w łokciu ręka może trzasnąć, co zwykle nie jest zbyt przyjemne.
A biedna Araki, przeżuwając powoli kanapkę, spoglądała na ekran z wypiekami na twarzy. Jeszcze dobrze nie zdążyła ochłonąć po tym, jak wybuchła chwilę wcześniej, a tu już znów akcja sprawiała, że ponownie nie wiedziała, co powinna zrobić. Oniemiała do tego stopnia, że kawałek sałaty upadł na klawiaturę, a młoda Shinigami poprawiła okulary na swoim nosie. Chi zbliżył się do miejsca, w którym powinien leżeć porzucony komunikator, jednak w tej chwili nie było tam nic.
"Sayamaka-san, musisz dać mi kilka minut, jestem w trakcie kalibracji. Z tej perspektywy trudno mi ocenić czy Oficer Dragonia wciąż jest pod wpływem wrogiej techniki, ale muszę zawierzyć Pańskiej ocenie. Zajmie to chwilę..." - powiedziała w tym samym czasie wysyłając jednego piekielnego motyla z informacją do odpowiednich służb, drugiego zaś do nikogo innego jak Kapitana V. Dywizji z wiadomością, że jeden z jego Oficerów padł ofiarą wrogiego ataku podczas misji.
"Rozesłałam wiadomość, w przeciągu dwóch, może trzech minut na miejscu powinna być odpowiednia grupa. A tak przy okazji...podnosił ktoś komunikator Kagawy-san?"
Ryuichi natomiast bez problemu skorzystał z Shunpo i udał się w wybrane przez siebie miejsce. Jednakże znalazłszy się na szczycie upatrzonego przez siebie kamulca, nie był w stanie zobaczyć o wiele więcej, jak do tej pory. Co prawda widział z tego punktu rozmieszczone w czterech różnych kierunkach niby-miasta czy też puste osady, jednak gdzie wzrokiem sięgnął, tam widział równinę i od czasu do czasu unoszące się w powietrzu kamienie. Gdyby się uprzeć, wydawało mu się, że mniej więcej na wprost od miejsca, w którym się znajdował, praktycznie na granicy horyzontu coś błyszczy, jakby coś odbijało światło - może woda, może lustro, szyba czy też cokolwiek innego, co odbija światło w słoneczny dzień. Jednak w tej okolicy, gdzie słońca nie było widać na niebie, mogło się to wydawać nieco dziwne. Z drugiej strony mogło to być tylko przywidzenie, albo leżąca na ziemi butelka, kawałek szkła, cokolwiek właściwie, ale nie był w stanie tego z tej perspektywy ocenić. Wiedział jedynie, że to daleko, a dotarcie tam będzie się wiązało z długą podróżą, gdyby chciał ominąć jedną z wiosek, lub przejściem przez nią, by nie tracić czasu.

//Kolejność dowolna
Ryuichi postuje oddzielnie chyba, że dołączy w kolejnym poście do grupy

[Obrazek: bSrmluG.jpg]

"Fear to anger. Anger to hate. Hate to... Vaya skips fear." ~ by Sayamaka Asagi

"Vaya będzie obserwować walkę, a potem będzie walczyć ze zwycięzcą. Pokonanemu też wklepie, bo ciota..." ~ by Vaya Vesper

"(...)don't cry like a bitch when you feel the pain!(...)"

Vaya's theme | Never give up | Unstoppable | Shi-Kai | You were born for this | Fight | The other side | Vizard | Labo-Vaya | Vaya daje posta xD

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Kadria Offline
Dragonia
Ranga:

5 Oficer V dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Kadria
Nazwisko: Dragonia
Poziom Postaci: 8
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ketra (*), Nyu


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kori Kyo

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Expert
Hakuda: Praktykant
Kidou/Kontrola reiatsu: Zaawansowany
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Wielka
Wytrzymałość: Wielka
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna

Post: #79
20-07-2015 19:27
-TY SKURWYSYNIE - Zawołała, nie panując dalej w pełni nad sobą. Rękojeść Kori Kyo leżała niedaleko, ostrze było złamane, ból wewnątrz bogini śmierci był niezwykle potężny. Dziewczyna ledwo panowała nad własnym ciałem, po jej twarzy płynęły łzy. Drugą rękę przycisnęła od ziemi, co jakiś czas ją zamykając w pięść. Wszystko ją bolało, porucznik był znacznie od niej silniejszy, nie miała z nim szans wygrać, więc mogła tylko walczyć z bólem. Gdyby nie on, może dziewczyna po prostu by odeszła klikając przycisk. Lód który Asagi rozbił, powoli zaczął się roztapiać, a ostrze zaczęło parować, na nowo się spajając. Dziewczyna w każdej chwili zamiast krzyczeć z bólu mogła spróbować uwolnić jedną z technik lodowego zabójcy, tym samym próbując się uwolnić z więzów porucznika.
-Nerumi! Pomóż! - Krzyknęła w myślach zezłoszczona dziewczyna, licząc na opętanie ze strony potężnej byłej porucznik ósmego oddziału, poprzedniczki Hijikaty.

[Obrazek: hi49.jpg]
Main Theme
Shi-Kai
Ban-Kai
Fight Theme
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Ryuichi Kagawa Online
The Avenger
Ranga:

Drugi porucznik siódmej dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Ryuichi
Nazwisko: Kagawa
Wiek: 17/72
Poziom Postaci: 16
Cecha duszy: Vizard-Arrancar
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Sachi Ōmaeda, Liam Black


Broń Duchowa

Zanpaktou: Kojin Kyūnoshitsu: Espíritu del Bosque

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Ogromna
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Przeciętna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz medycyny
Post: #80
21-07-2015 01:29
Widział doskonale reakcję dowódcy oddziału. Asagi wydawał się osłupiony, być może zszokowany tym, w jaki sposób zachował się Kagawa. Nie przerwał mu, nie zachował się jak dowódca... a może to zrobił? Nie przerwał wypowiedzi, pozwolił, aby zwykły oficer nawtykał wszystkim w około bez jakiegokolwiek powodu. Czy charyzmatyczny dowódca powinien był wtrącić się, kiedy tylko zrozumiał przekaz słów czerwonowłosego? Czy powinien skrócić go o głowę kiedy miał ku temu okazję, aby pokazać, że tego typu wybryki, które jedynie szkodzą misji, na którą, chcąc nie chcąc, zostali wysłani? Czy tak zachowywał się dowódca?
A może nie chciał tak postąpić? Może coś powstrzymywało go od wymierzenia natychmiastowej kary, która rozwiązałaby problem w postaci byłego porucznika IV Dywizji? A może po prostu chciał wysłuchać tego, co do powiedzenia miał Ryuichi, co chciał im przekazać? W końcu swoimi słowami chciał się tylko i wyłącznie obronić przed oskarżeniami o dość głupi wybryk, którego się dopuścił? Roztrzaskał sprzęt, który kosztował zapewne sporą sumę pieniędzy, zmarnował czas naukowca, który zaprojektował i skonstruował to urządzenie, ale co było tego powodem? Dlaczego tego dokonał? Co kierowało nim w momencie, w którym niszczył sprzęt? Czy naprawdę można było uwierzyć na słowo, że w jego ocenie okazało się ono bezużyteczne w wymiarze, do którego doprowadziła ich misja?
Wpatrywał się w reakcję otaczających go Bogów Śmierci przez ułamek sekundy, ale doskonale odczytał emocje towarzyszące temu monologowi. Asagi zamienił się w kamień, nie reagując w żaden sposób, podobnie jak Darien i Rapier. Jego monolog, na chwilę przed zrzuceniem komunikatora, kolejnego sprzętu, który został im wręczony, został skomentowany tylko i wyłącznie przez dwie persony.
Pierwszą była Araki, Oficer z XII Dywizji, osoba, która wręczyła im sprzęt, a także ta, która zleciła im zbadanie dna Rowu Mariańskiego. Dała w pełni ponieść się emocjom, na atak odpowiadając atakiem. Czyżby dała wyprowadzić się z równowagi? Cóż, Ryuichi'ego nie za bardzo interesowały pobudki, którymi kierowała się ta nadęta dzi*** w momencie, w którym próbowała sprowadzić go do parteru. Koniec końców, to on sprowadził do parteru, raz jeszcze zresztą, wręczony sprzęt - komunikator, który niedługo po jej monologu zdjął jednym, szybkim szarpnięciem, rzucając nim w kierunku grupki Shinigami.
Drugą personą była natomiast Kadria, jedyna kobieta biorąca udział w misji. Aktywowała swoje Shi - Kai niemalże natychmiast, także odpowiadając atakiem na atak z jego strony. Mądre? Głupie? Nie wiadomo, ale jedno było pewne - na dwie kobiety kontaktujące się z nimi, obie dały ponieść się emocjom. Wniosek? Z szóstki Shinigami, w których skład wchodziły dwie kobiety, a także czterech mężczyzn, tylko jeden przedstawiciel płci męskiej - o ile można do tego zaliczyć jego słowa - został wyprowadzony z równowagi, w czasie gdy obie przedstawicielki płci pięknej, które ponoć słynęły z dojrzałości, a także opanowania swoich emocji, dały upust swojej irytacji, zniżając się do poziomu nadawcy.
Nim odszedł, przyglądał się z odległości kilku metrów temu, co miało miejsce. Kadria została w porę zatrzymana przez Asagi'ego, dowódcę oddziału. Ostrze kobiety rozpadło się na kawałki, pękając pod naporem mocy dowódcy. Czerwonowłosy uniósł brew, podziwiając pokaz umiejętności, jakimi mógł chwalić się porucznik IX Dywizji. Walka była szybka, a w ostatecznym rozrachunku mężczyzna pokazał kobiecie, gdzie jest jej miejsce, posyłając ją na ziemię. Nie interesował się tym, co zaczął do niej mówić, albowiem gdy tylko sytuacja "uspokoiła się", wyruszył.
O czym myślał przez cały ten czas? Jaka była jego reakcja na kontrreakcję ze strony Shinigami? Czerpał prawdziwą radość z tego, w jaki sposób poczuły się zarówno Kadria, jak i Araki. Był z siebie dumny, że doprowadził je na skraj wytrzymałości, że dały ponieść się najpiękniejszemu możliwemu uczuciu, jakim był gniew. Bitewny, czy też spowodowany emocjami - nie miało to najmniejszego znaczenia, liczył się efekt, a efektem w tym przypadku było zwycięstwo Ryuichi'ego. Zuchwałe zachowanie Kagawy było niczym w porównaniu do jego reakcji, która dodatkowo mogła podnieść temperaturę otoczenia. Nie przejął się w żaden sposób tym, co otrzymał w odpowiedzi, wręcz przeciwnie - czuł smak zwycięstwa. Być może dlatego mężczyźni nie zareagowali? Być może nie chcieli, aby zasmakował zwycięstwa, chcąc pokazać, że w żaden sposób nie ruszyła ich jego przemowa? Mądrze postąpili, szkoda tylko, że tak późno. Można było uciąć to jednak na samym początku, nie reagując na zniszczenie sprzętu przez Kagawę. Ich negatywna reakcja dała mu tylko pretekst, do ciągnięcia tego dalej, do brnięcia przed siebie, wprost do celu, który ostatecznie udało mu się uzyskać. Wszyscy zawiedli pod względem psychologicznym, jednak to Kadria i Araki powinny wstydzić się najbardziej za swoje mało dojrzałe postępowanie. Nie umiały przerwać dyskusji w momencie, w którym powinny były tego dokonać.
Czy jednak uśmiech towarzyszący Ryuichi'emu przez cały czas trwania jego podróży był oznaką zwycięstwa? Tak, można było to tak właśnie odebrać. Nie przejmował się teraz zupełnie niczym. Miejsce to sprawiło, że był w stanie zapomnieć o tym, co było, że mógł w stanie rozprostować skrzydła i dać upust frustracji, którą dusił w sobie przez ostatni rok. Rok, kur**! Te pier****** szczury nie wiedziały, przez co przechodził! Śmią go degradować, wmawiać, że oszalał, że powinien umrzeć! Za co?! Za to, że nie zaufali jego ocenie sytuacji?! Psia krew, kto by się nie wkur***, powiedzmy sobie to szczerze! Na pewno nie Ryuichi!
Usłyszawszy kobiecy krzyk dochodzący z miejsca, które właśnie opuścił, uśmiechnął się raz jeszcze. Nie, żeby uśmiech zniknął z jego twarzy w momencie, w którym oddalił się od reszty, po prostu powiększył się jeszcze bardziej. Można było mu nawet zarzucić, że był to triumfalny uśmiech, coś, co będzie towarzyszyło mu przez pewien czas... a na pewno przez czas, który przebywał w tym wymiarze. Wpłynął on do tego stopnia na i tak już rozchwianą emocjonalnie postać czerwonowłosego Oficera, że miał w głębokim poważaniu wszelakie kary, które wymyśli dla niego Araki, czy Asagi. Być może wyrwanie go z tego miejsca sprawi, że z czasem wróci do "normalności"? A może potrzebował odpoczynku? Bądź rozmowy? Tak, rozmowa na pewno byłaby wskazana... jednak nie chciał w tym momencie rozmawiać z kimkolwiek. Chciał przez chwilę pobyć sam. Wiedział jednak, że niebawem ruszą jego śladem... dlatego musiał się szybko nacieszyć samotnością, którą na pewien czas zyskał.
Dostawszy się na jeden z unoszących się kamieni, dostrzegł kilka ciekawych rzeczy, jednak widok nie był aż tak zachwycający, jakiego się spodziewał. Przystanął dosłownie na chwilę, robiąc szybkie oględziny w terenie, po którym przyjdzie mu się poruszać. Wypatrzył cztery niby-miasta, bądź opustoszałe osady, a także coś, co błyszczało na horyzoncie. Mogło by się wydawać, że znajduje się tam zbiornik z wodą. To właśnie miejsce zaintrygowało Kagawę. Pierwszym, dość prostym, problemem do rozwiązania był wybór drogi. Mógł ruszyć na wprost, przez niby-miasto, nadrabiając w ten sposób trochę czasu i gubiąc ewentualny "ogon", bądź wybrać dłuższą trasę, omijając osadę, narażając się tym samym na poruszanie się po otwartym terenie. Czuł się dosyć pewnie ze względu na otaczającą ich energię duchową, którą widział na skanerze. Wierzył, że w ten sposób utrudni to prędkie wykrycie jego pozycji. Korzystanie z Shunpo będzie musiało się niebawem skończyć... dlatego też postanowił przekroczyć połowę drogi do wioski przy pomocy techniki Hoho, a następnie obniżyć pułap, korzystając z kolejnego zaklęcia, którym było Hadou no. 33 - Sōkatsui. Wytworzywszy kulę niebieskiego Reiatsu w swojej dłoni, wypuścił ją w kierunku gruntu, starając się go zniszczyć w takim stopniu, w jakim było to tylko możliwe. Zadowoliłby go efekt, w którym w gruncie wytworzona zostałaby dziura, coś, co mogłoby świadczyć o jego podróży pod ziemią. Następnie postanowił zejść na ziemię i skorzystać z kolejnego zaklęcia, którym miało być Bakudou no. 26 - Kyakko. Chciał za wszelką cenę ukryć się przed ewentualnym wypatrzeniem, a także spróbować w jak największym stopniu wyciszyć swoją aurę energii duchowej. Pozostawiając po sobie trzy ostatnie odczyty, tj. wykorzystanie Shunpo oraz dwóch pozostałych technik z zakresu Magii Demonicznej, chciał w takiej formie ruszyć w kierunku niby-miasta, bądź też opustoszałej osady, którą sobie upolował, a która stała mu także na drodze. Nie starał się on również iść prosto na wioskę, jakąkolwiek udeptaną dróżką, o ile by takowa się znajdowała. Starał się dobrać dość niestandardową trasę, nie zmieniając przy tym samym swojego kursu.

Themes:
Ryuichi Kagawa | Combat | Shi - Kai #1 | Shi - Kai #2 | Ban - Kai #1 | Ban - Kai #2 | Vizard #1 | Vizard #2 | Emotional #1 | Emotional #2

Ryuichi Kagawa (Shinigami, Porucznik VII Dywizji)

Spoiler :
Poziom Oficera Gotei (6. poziom) i 11 punktów do rozdania.
Poziom Oficera Gotei (7. poziom) i 13 punktów do rozdania.
Poziom Oficera Gotei (8. poziom) i 16 punktów do rozdania.
Poziom Oficera Gotei / Porucznika (9. poziom) i 17 punktów do rozdania.
Poziom Oficera Gotei / Porucznika (10. poziom) i 18 punktów do rozdania.
Poziom Porucznika (11. poziom) i 19 punktów do rozdania.
Poziom Porucznika (12. poziom) i 20 punktów do rozdania.
Poziom Porucznika (13. poziom) i 22 punkty do rozdania.
Poziom Porucznika / Kapitana (14. poziom) i 24 punkty do rozdania.
Poziom Porucznika / Kapitana (15. poziom) i 26 punkty do rozdania.
Poziom Kapitana (16. poziom) i 28 punkty do rozdania.

Atuty:
Bujutsu: Geniusz [5]
Hohō: Geniusz [5]
Hakuda: Amator [0]
Kidō/Kontrola Reiatsu: Geniusz [5]
Ilość Reiryoku: Ogromna [3]
Siła Fizyczna: Normalna [0]
Wytrzymałość: Niewyobrażalna [4]
Siła Woli/Wiedza: Ponadprzeciętna [3]
Pozostałe:
  • Pesquisa
  • Descorrer
  • Reiraku
  • Cero
  • La Mirada
  • Gran Rey Cero
  • Eishōhaki
  • Nijū Eishō
  • Bakudō no. 1; 9 (Geki); 9 (Hōrin); 21; 26; 30; 33; 49; 58; 59; 61; 62; 63; 72; 74; 79; 81; 93; 99 (Kin); 99 (Bankin)
  • Hadō no. 4; 11; 12; 31; 33; 39; 46; 54; 63; 73; 78; 90; 91
  • Shunpo
  • Utsusemi [1]
  • Senka [1]
  • Agitowari
  • Shitonegaeshi
  • Onibi
  • Hitotsume: Nadegiri
  • Ryōdan [1]
  • Biegłość w korzystaniu z broni - wakizashi (broń główna), sierp

Specjalizacje:
Specjalizacja I: Arcymistrz medycyny
Specjalizacja II: N/d

Dostępne punkty: 0
Wykorzystane punkty: 28

Umiejętności

Spoiler :
Resurrección – Kojin Kyūnoshitsu: Espíritu del Bosque

W zapieczętowanej formie, broń Ryuichi’ego jest wakizashi o głowni długości pięćdziesięciu centymetrów, z oplotem na rękojeści w kolorze ciemnej zieleni, zakończonym dwiema, swobodnie wiszącymi, o długości nie przekraczającej dziesięć centymetrów, wstążkami. Jelec przyjmuje formę czarnego kwadratu.
Komendą uwalniającą Espíritu del Bosque (Spanish for „Forest Spirit”) jest Proteger (Spanish for „Protect”). Postać Ryuichi’ego okrywa poświata ciemno-zielonego Reiatsu, transformując jego ludzką postać.
Okolice szyi oblewa biała substancja, ściśle przylegająca do ciała, z której wyrasta zgniło-zielone futro, w całości pokrywające barki oraz plecy nad łopatkami. Substancja pokrywa również dłonie i przedramiona, twardniejąc. Palce zostają nienaturalnie wydłużone, a na ich czubkach znajdują się szpony. Z głowy, na wysokości czoła, wyrastają mu róża, zaś na wysokości skroni rosną dwie sporych rozmiarów tyki z kilkoma odgałęzieniami. Tęczówki przybierają krwistą barwę. Długie, czerwone włosy nie ulegają zmianom. Twarz pokrywa biała maska Hollowa.
Zanpakutō Ryuichi’ego ulega zmianie, przekształcając się w sierp, z jakiego korzystał do tej pory w formie Shikai, zachowując wszystkie dotychczasowe właściwości: rozszczep na dwie bronie z możliwością rozdzielenia każdej klingi na dwa ostrza lub rozdzielenie klingi sierpa na cztery ostrza.


Umiejętności wynikające z Resurrección


Reconstrucción (pasywna)
Ciało Ryuichi’ego podlega regeneracji w przypadku odniesienia jakichkolwiek obrażeń, wykorzystując do tego celu jego własne Reiatsu. W trakcie walki (na evencie) jest w stanie błyskawicznie zatamować krwawienie, zniwelować efekt działania trucizny lub nastawić zwichnięcie. Poza walką (poza eventami) możliwości Ryuichi’ego ograniczają tylko i wyłącznie jego zasoby Reiryoku; jest w stanie wyleczyć się z każdego poważniejszego obrażenia, a nawet doprowadzić do rekonstrukcji utraconej kończyny lub organów. Nie potrafi zregenerować obrażeń mózgu, rekonstruować głowy, czy też odnawiać własnego Reiryoku lub poprawiać własnej kondycji.

Espadas del Cielo (aktywna)
Wystarczy odrobina Reiatsu Ryuichi’ego, przelana w Kojin Kyūnoshitsu: Espíritu del Bosque, aby na pewien czas znacząco zwiększyć skuteczność jego cięć. Ponadto, Ryuichi potrafi wzmocnić także broń białą innych osób, jeśli tylko przeleje w nie własne Reiatsu. Nie jest to równoznaczne ze zwykłym przelaniem Reiatsu do swojego oręża.

Garra del Lobo (aktywna) [Od 16 poziomu]
Ryuichi materializuje podobiznę niegdyś wykorzystywanego w formie Bankai Itoguruma Morobanotsurugi, miecza o dwóch ostrzach, którym następnie rzuca przed siebie. Stworzony z Reiatsu miecz potrafi pokonać dużą odległość, zaś jego lekkość pozwala na wykonanie silnego wyrzutu, pozwalając mu na osiągnięcie dużej prędkości. W zetknięciu z jakąkolwiek powierzchnią, Itoguruma Morobanotsurugi eksploduje Reiatsu Ryuichi’ego, czyniąc ogromne zniszczenia w okolicy. Promień eksplozji to sto metrów.

Wolny slot #1

Wolny slot #2

Wolny slot #3

Inne umiejętności


Proteger
Stanowi komendę uwalniającą Resurrección.

Dividirse
Właściwości sierpa polegają na podziale klingi. Ryuichi potrafi rozdzielić podstawową klingę na maksymalnie cztery ostrza lub rozdzielić podstawową broń na dwa osobne sierpy z możliwością rozdzielenia każdej klingi na maksymalnie dwa ostrza.

Umiejętności wynikające ze specjalizacji


Bálsamo Curativo (aktywna) [Arcymistrz medycyny]
Głownia Kojin Kyūnoshitsu: Espíritu del Bosque pokryta jest leczniczą, ledwie zauważalną substancją. Żeby ją aktywować, musi zostać nasycona Reiatsu Ryuichi’ego. Kiedy tak się stanie, broń zyskuje właściwości lecznice przy dotyku, potrafiąc w mgnieniu oka zasklepić niegroźne skaleczenia, pozbyć się trucizny z organizmu, czy nawet poskładać połamane kości. Nie jest w stanie odtworzyć doszczętnie zniszczonych organów. W niewielkim stopniu wpływa na odnowienie zasobów Reiryoku. Ryuichi nie potrafi uzdrawiać samego siebie, ani regenerować zasobów Reiryoku.
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Strony (6): « Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
 


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Forum software by © MyBB 1.6.15 - Theme © iAndrew 2014
Tryb normalny
Tryb drzewa