• Strona Główna
  • Karty Postaci
    • Twoja KP
    • Tworzone KP
    • Zaakceptowane KP
    • Nieaktywne KP
  • Gamemasterzy
    • Skye
    • Katsuya Senzaki
    • Vaya Vesper
    • Jesse Walker
    • Yare
    • Ryuichi Kagawa
    • Chester
    • Lena Hawk
  • Ważne Tematy
    • Poradnik dla Nowych
    • Regulamin Forum
    • System gry
    • Grywalne rasy
    • Główny wątek fabularny
    • Plan wydarzeń
    • Wstęp do fabuły
    • Wzór Karty Postaci
  • Szukaj
  • Toplisty
    • Top Lista gier PBF
    • TOP 100 PBF
  • Partnerzy
    • Wymiana Bannerów
    • Fora zaprzyjaźnione
Bleach OtherWorld PBF
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się

  Bleach OtherWorld PBF Świat Żywych Reszta Świata Ameryka Pn. USA, Topeka

Strony (5): « Wstecz 1 2 3 4 5
Rozpocznij wątek   
USA, Topeka
Cry Wolf-S Offline
~Jestem "S" - Sad and Sorrow..
Ranga:

Niegdyś Stern Ritter "S"

Dane Osobowe Postaci

Imię: Przybrane: Scott
Nazwisko: Przybrane: Burshe
Pseudonim: Cry Wolf-S
Poziom Postaci: 13
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ryunosuke Shinra


Broń Duchowa

Łuk: Katana Yamato

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Expert
Ilość Reiryoku: Ogromny poziom
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: 10lv. - Arcymistrz szermierki
Post: #81
19-12-2014 21:35
Wolf spokojnie czekał, aż otaczająca go chmura dymu ulotni się w powietrzu, samemu nie wykonując przy tym żadnych gwałtownych ruchów. Jego wyraz twarzy także pozostawał kamienny. Wiedział bowiem, iż prędzej czy później wydostanie się stąd, a wtedy nic nie powstrzyma go od dokonania tego, co pierwotnie planował. Tak się też stało. Tumany dymu wkrótce rozwiane zostały za sprawą uwolnienia pełnego potencjału mocy chłopca, a sylwetka Cry'a znów stała się widzialna dla wszystkich. Mężczyzna trzymał swoje ręce w kieszeni mając je ugięte delikatnie w łokciach, oraz z zimną miną stąpał powolnym i eleganckim krokiem przed siebie. Zdawał się kompletnie nie przejmować zagraniem ze strony czerwonowłosej kapitan. Zmierzał w kierunku dziecka i jego matki, która to klęczała tuż przy nim. Chłopiec przedstawił go kobiecie i wspomniał, że im pomoże. - W rzeczy samej - wkrótce zatrzymał się przy wcześniej wspomnianej dwójce.

- Nazywam się Wolf i pomogę pani synowi. Ci źli ludzie są niebezpieczni, dlatego prosiłbym, by udała się pani w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Kiedy wszystko minie, przyjdę po panią razem z synem. Obiecuję.

Mężczyzna delikatnie pogładził dłonią zapłakaną twarz kobiety, palcem wskazującym wycierając jej cieknące strumieniami łzy.

- Jesteś gotowy?

Zwrócił się teraz do chłopca, kładąc lekko dłoń na jego barku. Sam w tej chwili ustawił się już tuż koło niego, mierząc wzrokiem wszystkim przeciwników, chcących odebrać im to, co do nich należało.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Yasuhiro Offline
Sore o shūryō
Ranga:

Porucznik

Dane Osobowe Postaci

Imię: Yasuhiro
Nazwisko: Shura
Pseudonim: Hiro
Wiek: 102
Poziom Postaci: 12
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Skye, Ravel, Tsukuyo


Broń Duchowa

Zanpaktou: Hitodasuke

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Expert
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Brak umiejętności
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz wszelkiej broni
Post: #82
20-12-2014 15:50 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-12-2014 13:25 przez Roy Mustang.)
Wszystko działo się szybko. Zdecydowanie za szybko, aby przeciętny porucznik Trzynastu Oddziałów mógł to ogarnąć. W życiu nie miał okazji mierzyć się na poważnie z kimś silniejszym, niż on sam, więc to dla niego była absolutna nowość. Jednakże nawet jeśli wszystko przemawiało przeciwko niemu, nie miał zamiaru się po prostu ot tak poddawać. Zmierzył spojrzeniem stojących obok Pietro, Saku oraz Fuyuko. Każde z nich zamierzało doprowadzić tą sprawę do końca i zapewne tak by się stało, gdyby do akcji nie wkroczył jeszcze jeden tajemniczy Quincy. Oddał po prostu Charlie'mu przedmiot jego Fullbringu, pozwalając, aby chłopiec odpieczętował prawdziwą formę swojej mocy. To było prawdopodobnie jedno z najgłupszych zachowań istot, jakich doświadczył Yasuhiro w Świecie Żywych. Czy ten palant naprawdę nie liczył się z nikim, ani niczym? Dziecko w tym wieku nigdy nie powinno dysponować taką potęgą, jeśli już doszło do tej katastrofy, to nie było innego wyjścia, jak nieustannie go pilnować, aby rozwinął się poprawnie. Puszczony samopas doprowadzi do zagłady zarówno swojej, jak i wszystkiego wokoło, licząc również z rodziną. Shura nie znał wystarczających słów, aby opisać debilizm, jakim popisał się właśnie jasnowłosy pedant.
Charlie za to bardzo szybko potwierdził wszystkie myśli Yasuhiro. Nie panował nad swoimi mocami w żadnym calu. Starał się je jedynie ukierunkować, aby spróbować zranić jedynie tych, których chciał, ale to mogło podziałać jedynie na krótką metę. Kilka potężnych impulsów reiatsu wystrzelonych z ciała chłopca zaczęła raz po raz zmieniać scenerię, co już nie fascynowało porucznika. To go przerażało. To nie były iluzje. Wyglądało, jakby on zakrzywiał rzeczywistość, generował ją na nowo według własnego widzimisię. Teraz wszystkie te dziwne zjawiska znalazły już na dobre połączenie ze sobą. Charlie nawet nieświadomie doprowadzał do licznych zdarzeń działających na szkodę otoczenia, mając zapieczętowaną moc, więc teraz może być jedynie gorzej. Shura zacisnął pięści z frustracji, kompletnie nie wiedział, co ma robić. Mieli mało czasu na wymyślenie planu, wedle którego postąpić. Na razie ten Quincy, Charlie oraz jego matka zdawali się rozmawiać na jakiś temat.
W międzyczasie porucznik sięgnął lewą ręką do swojego pasa, aby wyciągnąć drugą ze swoich broni. Sztylet Kiba no Ryū, którym władał równie dobrze, a może nawet i lepiej, niż własnym zanpakutou. Wolał i ten oręż mieć w gotowości, gdyby doszło do czegoś.
- Mogę się dosłownie przeteleportować tuż za plecy chłopaka... problem polega na tym, że w pojedynkę nic nie zdziałam. - Rzekł dość cichym tonem, ale trójka jego obecnych towarzyszy bez problemu go usłyszała. Jednocześnie nie odrywał wzroku od ckliwej scenki, jaka odgrywała się kilkadziesiąt metrów dalej. - Mógłbyś się rozpędzić, Pietro, a następnie złapać mnie i wykonałbym tą technikę. Przy podwójnym elemencie zaskoczenia to się może udać, ale i tak będziemy potrzebować dystrakcji. Ja się skupię po prostu na ataku, Ciebie nawet nie powinni zauważyć, więc po prostu zrobisz swoje. - Rzekł Shinigami, przesuwając po Saku, Pietro oraz Fuyuko pytającym wzrokiem, oczekując na ich reakcje. Ten plan miał szanse powodzenia, jeśli dziewczyny z powodzeniem stworzą szansę do ataku. Wykorzystując Saishū-tekina iki Yasuhiro przeniósłby się wówczas tuż za plecy dzieciaka razem z rozpędzonym maksymalnie Pietro, przez co utworzyłby podwójny element zaskoczenia. Przeciwnicy wówczas dostrzegliby zapewne jedynie Shurę, a Fullbringer z umiejętnościami szybkościowymi miałby szansę na zabranie medalionu Charliemu. Przy okazji czarnowłosy Shinigami wyprowadziłby jednocześnie cięcie wymierzone w ścięgna nóg chłopca. Naprawdę go nie interesowało to, że atakuje dziecko, nie w tej sytuacji. Liczyło się wyeliminowanie zagrożenia, a żeby zwiększyć szanse powodzenia Pietra, to był gotowy zrobić wszystko, co tylko było w jego mocy.
W tym przypadku więc to modelowanie okolicy z pomocą energii duchowej przez bachora opłaciło się. Porucznik otrzymał okazję na wykonanie swojej najużyteczniejszej umiejętności w Shi - Kai. Być może nie dysponował żadną destrukcyjną techniką, ani nawet czystą siłą mogącą zagrozić oponentom, ale mógł przynajmniej wyraźnie wspomóc Pietro. Ich atak Fullbringera ukryty w ataku Shury ukryty za atakami Saku oraz Fuyuko mógł być jedyną szansą.

[Obrazek: 2N8n698.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Saku Kuroshi Offline
Saku, historia
Ranga:

Kapitan X dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Saku
Nazwisko: Kuroshi
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Misaki


Broń Duchowa

Zanpaktou: Karasu no Shi ~

Atuty

Bujutsu: Expert
Hohou: Mistrz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Perfekcyjna kontrola
Post: #83
21-12-2014 20:38 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-12-2014 13:24 przez Roy Mustang.)
[ Wersja robocza posta jakby cuś, żeby Fuyuko mogła po prostu odpisać ^.^]

Z ogromnym niepokojem obserwowała to, co teraz działo się z chłopcem. Chociaż nadal była wściekła na Quincy o włosach białych jak śnieg, musiała odrzucić teraz na bok te uczucia. I tak właśnie pojawiała jej się okazja na swego rodzaju zemstę. Zmarszczyła lekko brwi. Przy okazji przypomniała sobie o poprzednich słowach swojego porucznika. Wyszeptała krótką formułkę i po chwili tatuaż znajdujący się na delikatnej skórze szyi Saku zniknął. Od razu poczuła, jak przybywa jej nieco nowych sił. No, nareszcie zniknął ten limit.

Popatrzyła kątem oka na swojego porucznika, gdy ten odezwał się. Ten plan nie był zły, a nawet wręcz przeciwnie. Kiwnęła głową, przenosząc spojrzenie na Fuyuko.

- Zanim będziesz chciała znowu mnie zabić... - na chwilę westchnęła, szybko potrząsając głową. Nie miały na to czasu - Posłuchaj, mogłabyś na chwilę odwrócić uwagę tego białowłosego? To da mi czas na przygotowanie ataku. Musimy go czymś zająć, by ułatwić reszcie dostęp do Charliego. - spytała dziewczyny, unosząc lekko brew ku górze. Odczekała chwilę na odpowiedź, jednak po chwili uznała, iż to nie ma większego sensu. Z nią czy bez niej, musiała coś teraz zrobić, by umożliwić oddzielenie chłopca od łańcuszka.
Powoli, pod nosem zaczęła szeptać standardową formułkę. Liczyła po cichu na to, iż w jakiś sposób fullbringerka obok niej postanowi jej pomóc. Póki co ich "przeciwnicy" zajęci byli rozmowami, toteż Saku w spokoju mogła dokończyć szeptać inkantację.

- Hadou no. 63 - Raikōhō - zawołała dość głośno, celując sporym piorunem o niszczycielskiej sile prosto w białowłosego młodzieńca. Nie miała pewności, czy trafi. Szanse byłyby większe, gdyby Fuyuko zechciała posłuchać jej rady i pomóc, jednak co do tego Saku nie miała pewności. Dlatego musiała działać na własną rękę.

- Bakudou no. 63 - Sajo Sabaku! - kolejny głośny okrzyk wyraźnie mówił, iż Saku nie zamierzała dać Quincy nawet chwili wytchnienia, a kilka strzał wypuszczonych z jej łuku prosto w jego stronę miały tylko umocnić go w tym przekonaniu. Co prawda w głębi duszy czuła, iż ingerencja Charliego bardzo przeszkodzi jej w zdziałaniu czegokolwiek, jednak musiała spróbować. Tylko to jej pozostało.

[Obrazek: xTNXG5E.png][Obrazek: AbcO8MX.png]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Fuyuko Viken-Crowley Offline
Pikachu
Ranga:

Pikachu

Dane Osobowe Postaci

Imię: Fuyuko
Nazwisko: Viken-Crowley
Wiek: 29
Poziom Postaci: 16
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Fullbring: Fury of the storm

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Ponadprzeciętna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Manipulacja materią
Post: #84
21-12-2014 22:03 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-12-2014 13:24 przez Roy Mustang.)
Ton głosu Pietro momentalnie sprawił, że spoważniała, a jej usta zamknęły się. Chyba on jeden zdążył się już przekonać, że należy nią wstrząsnąć, nawet dosłownie, by się ogarnęła i zaczęła myśleć innymi kategoriami. W jej oczach z każdym jego kolejnym słowem pojawiał się dziwny błysk, który można było porównać do rozpalanego powoli ognia. Wpierw zatliła się mała iskierka, później zaczynała żarzyć coraz silniej, aż buchnęła płomieniem tak silnym, że nie sposób było nie zakryć dłonią twarzy. W ciszy skinęła głową, tym razem o dziwo nie odzywając się, jakby jego powaga udzieliła się fioletowowłosej. Kątem oka spojrzała po pojawiających się wokół postaciach i chyba wreszcie do niej dotarło, że siedzi w samym środku tego bajzlu i musi coś zrobić, cokolwiek.
Jej uwagę przykuł Yasuhiro, a raczej to, co się z nim działo. Nie wiedziała co wydarzyło się przed chwilą, instynktownie chyba powiązała to z jakimś rozwinięciem jego mocy, tak, jak jej Fullbring przechodził w kolejną formę. W oczach pojawiła się ciekawość popadająca niemal w zachwyt, ale kiedy tylko Shura zniknął, znów pojawiło się to dziwne napięcie zakrawające o strach.
Chciała potwierdzić słowa Pietro, to akurat rozumiała. Już nie raz przekonała się, że bez naszyjnika nie może nic zrobić, więc tego akurat tłumaczyć jej nie musiał, ale...no właśnie, ale. To, co wydarzyło się później jeszcze bardziej przybiło ją do ziemi. Nie spodziewała się czegoś takiego, nawet nie była sobie tego w stanie wyobrazić. A kiedy jasnowłosy skończył urwaną wcześniej wypowiedź, zaschło jej w gardle. Skoro już twierdził, że mają przejebane, to tak faktycznie musiało być, chociaż w jej sercu pojawiła się iskierka nadziei. Może i czuła się bezużyteczna, ale zawsze mogła pomóc.
Mimo wszystko milczała jeszcze bardzo długo, nie dlatego, że bała się odezwać, lub sparaliżował ją strach. Po prostu zrozumiała, że biadolenie jaka to ona nie jest biedna nic nie pomoże. W milczeniu słuchała słów Yasuhiro i Pietro, Saku i przez chwilę wydawało się, że się w ogóle nie odezwie.
- Mogę spróbować odwrócić jego uwagę, ale wtedy chłopiec skupi się na was - odezwała się nagle spoglądając na Pietro i Yasuhiro - Chyba, że mam się skupić na nim?
Dopiero, kiedy uzyskała jednoznaczną odpowiedź spojrzała na Saku.
- To już nie ma znaczenia - powiedziała cicho, jakby przez chwilę nawet było jej wstyd, że ją wtedy zaatakowała, chociaż gorejące w jej sercu uczucie ciągle sprawiało, że jej spojrzenie nie było czyste - Zrobię, co się da.
Kiedy Saku zaczęła szeptać inkantację i Fuyuko nie stała bezczynnie przyjmując drugą formę Fullbringu i od razu zabrała się do działania. Zajęło jej to chwilę, kiedy przed sobą wytworzyła kilka, kilkanaście, właściwie kilkadziesiąt mniejszych wiązek kształtując je w znany sobie kształt standardowej wielkości. Nie zależało jej na tym, by stworzenie było duże, nie miała na to czasu, a i im było mniejsze, tym trudniej było je zauważyć. Dlatego, kiedy tylko Eyes of the storm zakończyła się sukcesem, spojrzała na czerwonowłosą skinąwszy głową lekko. Była gotowa.
- Chodź Kurari. - powiedziała do czarnej jak noc pantery, po której sierści tańczyły małe błyskawice. Obie postaci ruszyły w kierunku białowłosego w jednej chwili, jak jeden organizm, bo tym właściwie był Kurari - kierowany jej myślą nie oddalał się od niej zbyt daleko, co dawało mu do Bringer Light. Fuyuko wiedziała, że tylko, jeśli pozostaną w ścisłym kontakcie, mają jakiekolwiek szanse. Zamierzała wykorzystać umiejętność szybkiego przemieszczania się do granic możliwości "atakując" Cry'a z lewej flanki, Kurari z prawej. Zamierzała zmieniać swoje położenie właściwie co parę chwil, by nie zostać trafioną jakimś dalekosiężnym atakiem, plus, by odwrócić uwagę od innych jej towarzyszy. Kurari musiał się do niego zbliżyć, by zaatakować, dlatego również korzystając z Bringer Light Fuyuko posłała go w kierunku przeciwnika jako pierwszego, sama zostając nieco w tyle posyłając dwie najsilniejsze wiązki, jakie udało jej się z siebie wykrzesać w postaci Storm web w kierunku przeciwnika. Nie zamierzała również dać mu nawet chwili wytchnienia okrążając jego postać i ciskając w jego kierunku tyle błyskawic, ile miała sił. Miało to sprawić, że nawet, jeśli je odeprze, ich rozbłysk sprawi, że być może na kilka chwil straci pole widzenia. Kurari również nie próżnował starając się za pomocą swoich pazurów (Claws of the storm) dosięgnąć przeciwnika.

[Obrazek: ovJMlJg.png]

She has an idea - you should start running fast!

"(...)I shall rise, oh well I shall rise again and again(...)"

Fuyuko's theme | Fullbring | Thoughts | Everyone is able to fight | The truth
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Cry Wolf-S Offline
~Jestem "S" - Sad and Sorrow..
Ranga:

Niegdyś Stern Ritter "S"

Dane Osobowe Postaci

Imię: Przybrane: Scott
Nazwisko: Przybrane: Burshe
Pseudonim: Cry Wolf-S
Poziom Postaci: 13
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ryunosuke Shinra


Broń Duchowa

Łuk: Katana Yamato

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Expert
Ilość Reiryoku: Ogromny poziom
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: 10lv. - Arcymistrz szermierki
Post: #85
22-12-2014 00:21
- Wasze starania są daremne.

Oznajmił ze spokojem wymalowanym na twarzy Wolf, w momencie, kiedy to czerwonowłosa wypaliła w jego kierunku niszczycielską wiązkę reiatsu. Sam zmuszony był wyciągnąć dłoń z kieszeni i zwyczajnie zgasić atak pani kapitan, przyjmując pocisk na rękę. Nic nie powinno mu się stać. Moc mu na to pozwalała.

- Wszyscy już jesteście pod władaniem mojego smutku i cierpienia.

Dodał, tym samym z kamienną miną bezczelnie krusząc w dłoni pozostałości po niewypale ze strony Bogini śmierci.

- Jestem S - Sad and Sorrow.

Mężczyzna się przedstawił, a dosłownie w tej samej chwili w jego kierunku pomknęło kolejne kidou, tym razem wiążące. Miało ono na celu unieruchomić Cry'a, co oczywiście nie miało szans się udać, jak w przypadku poprzedniej próby zatrzymania go. Quincy dla pewności jeszcze machnął sprawnie kataną, by zwyczajnie przeciąć złocisty łańcuch. Co prawda zaraz po tym w jego stronę zostało wysłane kilka strzał, lecz na nie już białowłosy postanowił odpowiedzieć atakiem z dystansu, posługując się duchowymi mieczami, które służyły mu za typowy dla Quincy łuk. Celował nimi w strzały oponentki, by zwyczajnie doszło do zderzenia się w bezpiecznej odległości.

Po chwili do akcji postanowiła wkroczyć kolejna kobieta, której energia duchowa przypominała bardziej robaka, niż jakiegokolwiek przeciwnika. Przystąpiła ona do ataku razem ze swoim pupilem. Kiedy oboje znaleźli się nieco bliżej, Wolf zwyczajnie przycisnął ich swoim własnym reietsu, totalnie niszcząc czarną panterę, a kobietę zaś posyłając na kolana, nim w ogóle dążyła coś zdziałać.

- Czy nie wyraziłem się zbyt jasno?

Posłał w jej kierunku jeden z duchowych mieczy. Nie chciał jej zabijać, dlatego celował w prawe udo, by ostrze przeszło na wylot. Przy takiej różnicy w sile nie powinna nawet dostrzec co się dzieje, nie wspominając już, że wciąż przytłoczona była aurą reietsu Wolfa.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Jesse Walker Offline
W weekendy nie odpisuję!
Ranga:

Freelancer

Dane Osobowe Postaci

Imię: Jesse
Nazwisko: Walker
Wiek: 26
Poziom Postaci: 18
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Orochi Kuchiki


Broń Duchowa

Fullbring: Inker

Atuty

Bujutsu: Amator
Hohou: Geniusz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Niewyobrażalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Demon szybkości
Specjalizacja II: Arcymistrz manipulacji materią
Post: #86
24-12-2014 13:05 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-12-2014 16:28 przez Jesse Walker.)
Chłopiec spokojnym wzrokiem spojrzał na mężczyznę, który wszedł w ich rodzinny krąg. Matka początkowo sceptyczna, nie widziała powodu, aby mu nie zaufać. W obecnych okolicznościach potrzebowali silnego sojusznika, a od tego mężczyzny bił taki spokój, taka pewność siebie, że gdy dotknął dłonią jej delikatnej twarzy jego opanowanie w dziwny spokój przeszło również na nią. Przytaknęła głową na jego propozycję, którą poprał również młodzieniec o czarnych skrzydłach. Z wilgotnymi po wylanych łzach oczami przytuliła mocno syna, a później opuściła ich szybkim nerwowym krokiem, lawirując między nagrobkami, aż dotarła do mauzoleum położonego najdalej centrum wydarzeń. Otworzyła metalowe drzwi, kryjąc się za nimi, ale nie wchodząc do środka. Nie chciała tego zrobić, pragnęła mieć swojego syna na oku, bojąc się o jego życie jak nigdy wcześniej w życiu.

Kilkanaście metrów dalej, między ponurymi nagrobkami, powstała kolaboracja między dwoma nacjami, co poskutkowało stworzeniem nietuzinkowego planu. Szeptem przekazali sobie wzajemnie pomysły działania, wyraźnie ujawniając swoje własne zdolności taktyczne oraz nabyte doświadczenie. Po nich łatwo było odróżnić żółtodzioba od zaprawionego w bojach żołnierza. Wszyscy zgodnie przytaknęli na ten plan działania.

Najpierw swój ruch wykonały obie kobiety, w tym przypadku Saku miała pierwszeństwo działania. Gruba wiązka elektryzującej energii wystrzeliła w kierunku pewnego siebie Quincy, który nonszalancko wyciągnął dłoń przed siebie i dosłownie pozwolił, aby cała siła ataku rozbiła się o nią. Ich poziomy były porównywalne, gdyż jedynie Saku i Pietro mogli się z nim równać w tym aspekcie, a jednak jej atak wyglądał teraz jak pchnięcie adepta akademii. Cry drugi raz zwiódł ją swoją mocą, aby zaraz dokonać tego ponownie, przecinając złociste łańcuchy swoim mieczem. Fuyuko również była gotowa. Odbiła na lewo, gdy jej elektryczny kociak odskoczył na prawo, tym samym pędząc na Wolfa z dwóch różnych stron. Cry skupił się na elektrycznych wiązkach, rozbijając je swoimi „strzałami”, ale trudy tańczącej wokół niego Fullbringerki nie poszły całkowicie na marne. Cześć rozbłysków oślepiła mężczyznę, ale nie na tyle mocno, aby nie mógł sprawnie działać, podnosząc jednak jego poziom podirytowania. Z prawej strony zbliżał się do niego naładowany napięciem drapieżnik, nim jednak zajął się również gotowy do działania młodzieniec. Chłopiec instynktownie korzystał ze swoich zdolności, manipulując otoczeniem tak jak czynił to wcześniej z każdą chwilą odkrywając swoje nowe zdolności, jakby bawił się nową zabawką, dlatego zanim Wolf zdołał wykonać swój ruch ten niespodziewanie zatrzymał biegnącą bestię destabilizując jego energię, w efekcie sprawiając, że twór Fuyuko rozpadł się jakby nagle opuściło go życie. Miliony iskier posypały się po twardym gruncie cmentarza.

Cry działał zachowawczo, gdyż nadal dwójka oponentów nie wykonała swojego ruchu, aż do tej chwili. Pietro zniknął z jego pola widzenia wykorzystując swoją nadzwyczajną prędkość, a Yasuhiro skierował się oszukańczo w kierunku Quincy jakby to on był ich celem, ale tak nie było. Pietro okrążył cmentarz w ułamku sekundy i wbiegł w Shinigami od przodu, od jego lewej strony, łapiąc go w swój pęd. Znikli oboje pozostawiając za sobą tylko czarną smugę dymu, przemieszczając się tam gdzie zaplanował wcześniej Hiro, czyli za plecy młodzieńca. Wyjściowa pozycja Pietro sprawiła, że ten znalazł się po lewej stronie młodzieńca, nie mogąc pozwolić sobie na stratę czasu, oboje wykonali swoje ofensywne natarcie. Najpierw Shinigami ciął w ścięgna chłopca. Krew strzeliła na prawo, a dziecko zawyło przeraźliwym krzykiem bólu opadając na kolana, w tej samej chwili Pietro złapał go jedną ręką za głowę, a drugą za przyczepiony do klatki piersiowej kryształ.
- Wybacz młody… - pomyślał. – To dla twojego dobra!

Shinigami był najlepszym świadkiem tego, co działo się z ciałem mężczyzny oraz chłopca. Drgania, jakim poddał swoje ciało Fullbringer sprawiało, że dosłownie rozmazywał się w powietrzu, podobna rzecz działa się z chłopcem, którego cierpiący głos załamywał w się w powietrzu jakby stał obok głośnika na koncercie. Fullbring Charliego nie był już tylko zwykłym łańcuszkiem, który można było zerwać jednym ruchem dłoni. Przytwierdzony sześcioma metalowymi odnogami do jego klatki piersiowej kryształ musiał być odłączony przy użyciu druzgocącej siły, a że nikt z nich zapewne takiej nie posiadał sprytny Speedster wykorzystał do tego efekt silnych drgań, dzięki którym nie tylko zbliżał się do końcowego celu, ale również sprawiał, że chłopak miał najwyraźniej problemy z koncentracją, ponieważ w przeciągu tych kilku pierwszy sekund nie wykonał jeszcze żadnego kontrataku.

Cry w tym czasie postanowił ostatecznie zakończyć mizerne próby ataku młodej niedoświadczonej Fullbringerki, skupiając swoją presję duchową na jej osobie, co w efekcie skończyło się dla niej dramatycznym upadkiem i niemożnością ruchu. Poczuła ten okalający całe ciało paraliż, który czuła już wcześniej na sali operacyjnej. Dziewczyna miała tego dnia wyjątkowe szczęście, ponieważ sam Wolf nie pragnął jej zabić, a jedynie skutecznie unieruchomić, gdyby było inaczej już by pewnie nie żyła. Duchowy miecz przeciął jej udo na wylot, aż ta zawyła z bólu. To wszystko widział Pietro, ale nie mógł jej tym razem ocalić nawet, jeśli tego pragnął. To nie ona była jego priorytetem, przybył tu po chłopca i zrobi wszystko, aby z nim wrócić.

Jedno pęknięcie, a za nim kolejne trzy doszły do uszu atakującego Fullbringera. Cienkie odnogi mocujące złamały się przy piersi chłopca, a wtedy moc chłopca dotarła do granicy odwetu. Silne uderzenie mocy odrzuciło stojącego za jego plecami Shinigami na kilka metrów, lecz Pietro uporczywie się go trzymał mimo fali energii, która przeszła przez jego ciało. Był wstanie to wytrzymać, musiał to wytrzymać! Wtedy jednak chłopiec uniósł z trudem drżącą lewą dłoń i przyłożył ją do głowy mężczyzny. Gdy opadła na jego czoło Pietro krzyknął, chociaż wydawać by się mogło jakby na ułamek sekundy jego głos zniknął a później wrócił ponownie. Jego ciało zostało odrzucone w tył jak stara niechciana zabawka. Uderzył o znajdujący się kilka metrów dalej nagrobek, ale to, co zobaczyli inni zmierzwiło ich skórę. Ciało mężczyzny parowało jak wyciągnięte na słońce mięso z chłodni. Ubranie i włosy miał mokre jakby właśnie wyskoczył z kąpieli, przy bliższych oględzinach widać było również, że było ono pokryte grubą warstwą lodu. Jego organizm był wyziębiony jakby spędził ciężką noc na Himalajskich szczytach. Dygotał z zimna, nie będąc wstanie się poruszyć, patrzył tylko przeraźliwym, niezrozumiałym wzrokiem na młodzieńca o czarnych skrzydłach.
- Who… who… are you? - pomyślał.

Charlie przestał się ruszać, przestał dygotać. Krew płynęła wzdłuż jego rozciętych nogawek, a on nie był wstanie się podnieść na nogi, jednakże jego moc sprawiała, że zapomniał o bólu, a raczej został od niego całkowicie odcięty. Zamachnął się małymi skrzydełkami, raz po raz, aż uniósł się na wysokości metra ponad ziemią. Nogi wisiały w powietrzu, jakby stracił w nich władzę. Matka łkała za drzwiami mauzoleum, ale nie biegła do niego, cóż mogła zrobić więcej jak tylko płakać. Chłopiec skupił spojrzenie na młodej Shinigami, która stała na linii jego wzroku. Wyciągnął dłonie przed siebie i zaczął pobierać energię duchową z otoczenia, również z przygasających iskier po tworze Fuyuko, w nich też jej było sporo. Otworzył w dłoniach kulistą kulę, którą posłał w przestworza delikatnym ruchem, ta momentalnie urosła do rozmiarów balonu na ogrzane powietrze, aż z jego wnętrze wystrzelił grad przeplatających się w locie pocisków 3:32-3:56, oświetlając swym blaskiem całe niebo. Wraz z wydalaniem pocisków, rozmiar kuli zmniejszał się, aż ostatecznie znikła całkowicie. Zaś opadające na ziemię pociski powodowały spory wybuchy, dosłownie druzgocąc całe cmentarzysko. Chłopiec starał się jednak, aby nie trafić ani w mauzoleum, ani w Cry’a, zaś pozostali musieli poradzić sobie z tym niespodziewanym obszernym atakiem.

----------------------------------------------------------

Od MG:

Mapka końcowa

Nie widzę potrzeby ustalania jeszcze kolejki, zobaczymy jak będzie dalej. Póki co działa zasad kto pierwszy ten lepszy.

Obrażenia:
Fuyuko: Dziura w udzie na wylot. Zwiększona wytrzymałość pomaga ci znieść ból, a jak sobie pomożesz to w następnej (nie tej co teraz będzie) kolejce będziesz mogła poruszać się względnie sprawnie.
Pietro: Niezdolny chwilowo do walki.

Reszta bez zmian.

P.S.
Jak już tak lubicie hide'y, to mam prośbę, gdy będziecie korzystać z jakiejś własnych technik to napiszcie pod postem, skrót tego co ona "może" zrobić. Dużo czasu zajmuje mi szukanie tego w kartach, analizowanie, a wy je znacie najlepiej i możecie to przedstawić w jednym zdaniu. "Ta technika robi... Dzięki niej mogę..." Dzięki Uśmiech

[Obrazek: nc6pKiCl.png]


Change everything you are | And everything you were | Your number has been called
Fights and battles have begun
| Revenge will surely come | Your hard times are ahead
Don’t let yourself down
| And don’t let yourself go | Your last chance has arrived
Best, you've got to be the best | You've got to change the world | And use this chance to be heard

Your time is now!


Jesse's suit: ON
front | head


Artificial Intelligence: A.N.Y.A.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Cry Wolf-S Offline
~Jestem "S" - Sad and Sorrow..
Ranga:

Niegdyś Stern Ritter "S"

Dane Osobowe Postaci

Imię: Przybrane: Scott
Nazwisko: Przybrane: Burshe
Pseudonim: Cry Wolf-S
Poziom Postaci: 13
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ryunosuke Shinra


Broń Duchowa

Łuk: Katana Yamato

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Expert
Ilość Reiryoku: Ogromny poziom
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: 10lv. - Arcymistrz szermierki
Post: #87
24-12-2014 15:20 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-12-2014 15:39 przez Cry Wolf-S.)
Wolf spokojnie odczekał, aż masowy atak chłopca przeminął. Wiązki z nieba omijały mężczyznę za sprawą Charliego, jednak reszta oponentów musiała sobie poradzić z niemałym wyzwaniem. Ponadto sam dzieciak został ranny, a Cry'a w wyniku odpierania ataków nie był w stanie odpowiednio zareagować i mu pomóc. Przeciwnicy nie wzięli do siebie ostrzeżenia ze strony białowłosego, dlatego też zostaną odpowiednio przez niego ukarani. Mężczyzna od tej chwili nie miał zamiaru się powstrzymywać.

Kiedy dzieciak przestał w końcu bombardować otoczenie, Wolf przy pomocy piekielnie szybkich kroków Hirenkyaku przemieścił się za plecy Yasuhiro, po czym gwałtownie objął ręką jego szyję, momentalnie zwalając go siłą na kolana. Przystawił mocno ostrze do jego gardła i spojrzał w kierunku jego pani kapitan. Różnica w sile była wręcz kolosalna, dlatego Bóg śmierci nie miał nawet szans odpowiednio zareagować. Jedyne, co mu teraz pozostawało, to delektować się męskim zapachem perfum bijącym od Cry'a.

- Poruszysz choćby powieką, a odetnę Ci głowę, zrozumiano? Nie próbuj żadnych sztuczek.

Zwrócił się elegancko do Yasuhiro, cały czas mając czerwonowłosą na baczności. O duet fullbringerów martwić się nie musiał. Oboje wykluczeni byli z walki, jednak gdyby ranna kobieta cokolwiek próbowała, dla bezpieczeństwa wymierzył w jej kierunku duchowym mieczem, który zmaterializował się na plecach Wolfa. Cały czas wpatrywał się w czerwonowłosą i jeśli ona sama wykonałaby jakikolwiek ruch, jej podwładny na tym krytycznie ucierpi. O tym jednak postanowił ją poinformować.

- Nie ruszaj się, nie mrugaj, nie oddychaj. Wykonuj moje polecenia.

Ze śmiertelną powagą zawołał do pani kapitan, przyciskając ostrze do gardła porucznika jeszcze mocniej. Słowa przez niego wypowiedziane były szalone i trudno było domyślić się, czy faktycznie coś by się stało, jeśli Saku zaczęłaby oddychać. W tej niewiedzy jednak postanowił ją utrzymać.

- Rzuć swoim zanpaktou w moim kierunku i nie próbuj żadnych głupstw.

Dodał, dając Kuroshi dosłownie 10 sekund na zrealizowanie jego polecenia. W przeciwnym wypadku mężczyzna dotkliwie rani Yasuhiro w gardło. Jeśli z kolej kobieta grzecznie odrzuciłaby zanpaktou, wtem Cry przystępuje do dalszego monologu.

- Teraz się odwróć i spokojnym krokiem udaj się w kierunku chłopca. Jeśli zboczysz z kursu, zabiję Twojego porucznika.

To właśnie kobieta zabiła ojca tego dziecka, więc Wolf zwyczajnie pozwolił mu zemścić się na Saku, za to, co zrobiła.

- Podnieś ręce do góry i uklęknij na kolana. A Ty Charlie... masz okazje do zemsty. Jeśli jednak zechcesz wybaczyć tej kobiecie, nie będę Cię powstrzymywał.

W ten oto sposób chciał to wszystko zakończyć.

----------------

[PS. Jeśli nie dostosujecie się, nic nie powstrzyma mnie do zrealizowania planów.
PS2. Mnie i Yasuhiro dzieli 6 poziomów różnicy, a to oznacza całkowitą dominację w sile. Pozwoliłem sobie więc na ingerencję w poczynania.]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Fuyuko Viken-Crowley Offline
Pikachu
Ranga:

Pikachu

Dane Osobowe Postaci

Imię: Fuyuko
Nazwisko: Viken-Crowley
Wiek: 29
Poziom Postaci: 16
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Fullbring: Fury of the storm

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Ponadprzeciętna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Manipulacja materią
Post: #88
25-12-2014 19:48
Mogła przewidzieć, że tak to wszystko się skończy. Ale gdyby już na wstępie założyła, że nic jej nie wyjdzie, mogłaby równie dobrze zostać w tym samym miejscu. Jednak adrenalina i pompujące krew serce sprawiło, że robiła rzeczy, których po sobie by się nawet nie spodziewała. Kątem oka obserwowała jak Kurari rozpada się na miliony mniejszych błyskawic. Całe szczęście, że go to nie bolało, inaczej pękłoby jej serce. Wiedziała, że kocur nie był w stanie nawet ranić przeciwnika, jednak widząc tyle iskier, zacisnęła mocniej zęby dopiero wtedy czując, w jak beznadziejnej jest sytuacji.
Kiedy jej kolana dotknęły ziemi i poczuła, że całe ciało nie może się ruszać, wstrzymała oddech. Źrenice rozszerzyły się do granic możliwości, na usta wypłynął okrzyk bezsilności, który po chwili przemienił się w okrzyk bólu. Momentalnie stłumiła go otwartą dłonią czując jak łzy same cisną się do jej oczu, jak ból eksploduje w jej ciele, a jego źródłem jest duchowy miecz, który utkwił w jej udzie. Spoglądając na niego, na spływającą po udzie krew zrobiło jej się słabo, mimowolnie kilka łez popłynęło po jej policzkach, chociaż szok zrobił swoje. Powoli przychodziło zrozumienie, ból wciąż był dotkliwy, ale dalsze wydarzenia, kolejne uderzenie adrenaliny sprawiło, że przez parę chwil o nim zapomniała.
Szeroko otwartymi oczami obserwowała niczym skamieniała, jak Pietro zatrzymuje się przy chłopcu, wszystko widziała jak w zwolnionym tempie wstrzymując oddech.
- Nie... - wyrwało jej się z ust, kiedy widziała jak jasnowłosy zostaje odrzucony niczym szmaciana lalka kawałek dalej. Z tej odległości nie była w stanie dostrzec co się z nim stało, ale nie myślała w tej chwili logicznie. Skorzystała ze swojej zwiększonej wytrzymałości starając się przezwyciężyć ból, i, o ile presja minęła, stanęła na równe nogi. Mało tego, zamierzała skorzystać z Bringer Light, ale ani Cry, ani Charilie nie byli w tym momencie jej celem. Celem był Pietro. Dopiero po dotarciu na miejsce (o ile nikt jej nie przeszkodził), dostrzegła ogrom obrażeń. Właściwie nie tyle co obrażeń, jednak znajdujący się pod lodową pokrywą Pietro z całą pewnością nie nadawał się w tej chwili do niczego.
- Przepraszam... - powiedziała cicho, jakby ten atak był całkowicie jej winą, a łzy mimowolnie spływały po jej twarzy - Jestem beznadziejna...
Fioletowowłosa już zamierzała przystąpić do działania, ale do akcji wkroczył Charlie. Musiała działać szybko, bardzo szybko, chociaż leżący obok Pietro był specjalistą od szybkości, nie ona. Mimo wszystko ponowiła wysiłki zamierzając skorzystać ponownie z Bringer Light, i mimo bólu podnieść Pietro i uciec kawałek dalej, by im obojgu nie stała się krzywda. Nie miała pewności, czy jej się to uda, dlatego uważnie obserwowała spadające z nieba strzały starając się przewidzieć mniej więcej tor ich lotu i na tej podstawie uniknąć ataków. Dopiero wtedy, jeśli udało jej się uniknąć kolejnych obrażeń, zamierzała ponownie położyć Pietro na ziemi i korzystając z pierwszej myśli, która przyszła jej do głowy, ogrzać jego ciało w taki sposób, by przestał dygotać. Wiedziała, że sama nic nie zdziała, że jej nadzieja trwa w leżącym na ziemi jasnowłosym, dlatego chwilowo wyłączona z walki uniosła nieco dłonie postanawiając nieco nagiąć własne umiejętności w sposób, który podpowiadała jej wyobraźnia. Chciała po prostu ogrzać powietrze do takiego stopnia, że lód zacząłby topnieć, a jego ciało zostałoby ogrzane do właściwej temperatury. W tej chwili działała instynktownie, nie miało to nic wspólnego z jej podstawowymi umiejętnościami, a raczej z "zabawami", których się dopuszczała, kiedy była mała. Nie miała pojęcia,że te "zabawy", kiedyś mogą jej się przydać, a jej własna niewiedza okaże się tak kłopotliwa.

[Obrazek: ovJMlJg.png]

She has an idea - you should start running fast!

"(...)I shall rise, oh well I shall rise again and again(...)"

Fuyuko's theme | Fullbring | Thoughts | Everyone is able to fight | The truth
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Yasuhiro Offline
Sore o shūryō
Ranga:

Porucznik

Dane Osobowe Postaci

Imię: Yasuhiro
Nazwisko: Shura
Pseudonim: Hiro
Wiek: 102
Poziom Postaci: 12
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Skye, Ravel, Tsukuyo


Broń Duchowa

Zanpaktou: Hitodasuke

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Expert
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Brak umiejętności
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz wszelkiej broni
Post: #89
26-12-2014 00:45 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-12-2014 01:52 przez Roy Mustang.)
Plan powiódł się. Dziewczyny zdołały zająć swoimi atakami Quincy'ego, który na swój sposób mógł budzić teraz przerażenie. Yasuhiro nie miał pojęcia, czy dysponuje on jakimiś dziwnymi zdolnościami pozwalającymi mu na ignorowanie ataków, czy też zwyczajnie jest aż tak silny. Nie wiedział. Nie miało to nawet znaczenia w jego przypadku. Niezależnie od wersji wydarzeń, sam nie miał szans w starciu z kimś takim. Jego zadania były inne. Udało mu się przetransportować Pietro w ułamku sekundy za plecy Charlie'go, aby ten spróbował wyrwać Fullbring z klatki piersiowej chłopca. Element zaskoczenia poskutkował, zgodnie z przewidywaniami, lecz to, co się stało później nie było możliwe do przewidzenia żadnymi metodami. Okaleczone po nogach dziecko dało prawdziwy pokaz możliwości najpotężniejszej aury duchowej, z jaką kiedykolwiek mierzył się porucznik dziesiątego oddziału. To było po prostu absurdalne. Nie pojął tej mocy swym rozumiem i tylko to go ratowało zapewne od zwyczajnego załamania się. Ciało jednak nie wytrzymało. Niczym marionetka, Shura został rzucony w tył na skutek tej nieziemskiej siły. Lądowanie na plecach nie należało do najprzyjemniejszych, ale w umyśle Yasuhiro przeżywał teraz całą tą konfrontację w zupełnie inny sposób. Zastanawiał się, czy w ogóle mają jakiekolwiek szanse na wygraną przeciwko komuś takiemu. To dziecko. Tylko dziecko. Skąd taka moc? Zaledwie chwilę potem podobny los spotkał Pietra, choć on sam skończył w gorszym stanie. Piekielnie szybki mężczyzna o jasnych włosach obecnie leżał pośród powalonych konarów oraz liści, a jego ciało nienaturalnie parowało. To była nienaturalna różnica temperatur, która mogła nieść za sobą poważne konsekwencje. Brunet podniósł się w międzyczasie i postawił pół kroku przed siebie. W efekcie drgnęła mu tylko noga, a stopa przesunęła się po ziemi. Zawahał się, czy w ogóle ma cokolwiek robić.
Ratuj. Rób, co możesz. Dlaczego tak stoisz?
Usłyszał głos dorosłej kobiety rozchodzący się w jego głowie. Oczywiście znał właścicielkę tych słów bardzo dobrze, ale w obecnej chwili i tak go to zaskoczyło. Do tego stopnia, że wzdrygnął się, gdy tylko owa kobieta się odezwała, a serce zabiło mu jeszcze szybciej, chociaż adrenalina już i tak od dłuższego czasu dawała mu się we znaki. Po sekundzie lub dwóch, jak to się zdawało samemu porucznikowi, zaczęła powoli pojawiać się przed nim postać. Granatowo - czerwone smugi powoli formowały kształty, łączące się i tworzące ostatecznie poszczególne części ciała. Kolejność była zupełnie losowa, a ten proces przypominał, jakby był poruszany poprzez wiejący wiatr. W końcu stanęła przed nim wysoka, jak on sam, kobieta odziana w dość szczególny sposób. Płaszcz oraz spódnica o ciemnoniebieskiej barwie ze szkarłatnymi dodatkami. Do tego biała koszula z zauważalnym dekoltem i najciemniejszy w tym zestawie gorset. Kaptur zarzucony na głowę przysłaniał jej oczy, ale Yasuhiro czuł na sobie ten wzrok. Silny, narzucający presję oraz niemożliwy do zignorowania. Jednocześnie tak przeraźliwie pozbawiony wszelkich emocji. Niesamowite przeszywające spojrzenie, którego nie dało się opisać.
- Hitodasuke... - Rzekł cicho, nie odrywając wzroku od kobiety. Jednakże ona go usłyszała. Podeszła w jego kierunku spokojnym, pewnym krokiem, delikatnie kołysząc biodrami, co czyniła bardziej nieświadomie. Mimo swojej groźnej aparycji, wcale nie zapominała, jak to być kobietą. Przystanęła w odległości dwóch metrów od niego, odsłaniając tym samym częściowo oczy Bogu Śmierci. Bordowe tęczówki absorbowały uwagę jeszcze bardziej, gdy się je dostrzegało z bliska.
Zadałam Ci pytanie. Stoisz bezczynnie, a co gorsze - ucieka z Ciebie wola walki.
Jej głos jedynie potwierdzał silne cechy charakteru, jakie ją opisywały. Powodowały, że sam Shura czuł się jeszcze bardziej niepewnie.
- Przecież sama widzisz. Choćbym nie wiem co robił, nie dam rady wpłynąć na losy tej walki. Tutaj każdy jest z zupełnie innej ligi, niż ja.
Na chwilę Yasuhiro odzyskał werwę, lecz zrobił to tylko po to, aby przekonać kobietę, że nie jest w stanie dalej walczyć, ani nawet nie może pomóc w wyraźny sposób pozostałym. Pietro leżał teraz bezruchu po prawej stronie. Brunet, gdy na niego spojrzał, jeszcze bardziej utwierdził się w swoim przekonaniu, lecz wówczas Hitodasuke zbliżyła się jeszcze bardziej do niego. Poczuł jej oddech na skórze swojej twarzy.
Stworzyłeś szansę dla tego Fullbringera.
- Element zaskoczenia ma to do siebie, że dwa razy go nie powtórzę. - Yasuhiro nie ukrywał rozczarowania, mimo iż kobieta naciskała na niego zarówno mową ciała, jak i głosem. - Nie mam nawet czym zaatakować.
Więc nie atakuj. Przydaj się, a wyciągnę do Ciebie pomocną dłoń. Jesteś porucznikiem Trzynastu Oddziałów...
- ...który nie jest w stanie nic zdziałać. Gdybym wtedy zabił tego dzie... - Brunet wszedł w słowo kobiecie, ale zanim dokończył swoje zdanie otrzymał solidny cios w twarz od niej. To wszystko działo się poza czasem i przestrzenią, a jednak naprawdę go zabolało. Na chwilę odwrócił wzrok od Hitodasuke, ale szybko się wyprostował, patrząc na nią pytająco.
Zabiłbyś? Zapominasz o czymś. Polegasz na litości. Nie zabijasz, ponieważ nie możesz zabić i wiesz, czym by to skutkowało. Twoja decyzja o okaleczeniu przeciwnika potwierdziła Twoje myśli.
- O czym teraz mówisz?
Wiesz, w jaki sposób dążyć do większej siły. Takiej, która pozwoliłaby Ci stanąć do walki i uwierzenia w siebie. A tego Ci najbardziej brakuje.
Rzekła, podnosząc dłonie i powoli ściągając kaptur z głowy. Odsłoniła w pełni swoją twarz o nietuzinkowej urodzie, którą przyozdabiały sięgające ramion włosy w kolorze ciemnego brązu, podchodzące pod czerń. To w jakiś sposób podziałało motywująco na porucznika.
- Nigdy go nie zdjęłaś... - Rzekł dość zmieszanym głosem.
Bo nigdy nie zasłużyłeś. Chcę Ci pomóc. I wiesz, że to zrobię, jeśli udowodnisz, że jesteś godzien współpracy ze mną. Pokaż wartość swoją oraz życia, które wielokrotnie ratujesz.
Stwierdziła, stawiając krok w stronę jego prawicy. Delikatnie położyła mu dłoń na barku i przystawiła usta do jego ucha, szepcząc.
Liczę na Ciebie.
Kobieta minęła go, znikając tuż za plecami, a cały świat przed oczyma Yasuhiro powrócił do normy. Barwy nabrały swojego dawnego kolorytu, zaczęły dochodzić do niego dźwięki wszędobylskiego chaosu. Charlie zaczął kumulować monstrualne ilości energii duchowej ponad sobą, generując wielką kulę skondensowanego reiatsu w jednym ofensywnym celu. Pietro ciężko oddychał po ich poprzedniej kombinacji, Fuyuko starała się podnieść i przenieść z pomocą Bringer Light do białowłosego. Saku stała zupełnie po przeciwnej stronie całego obszaru, obserwując bacznie, co się dzieje. Ona znajdowała się w dobrym stanie. Ona oraz Yasuhiro, któremu byle sińce nie przeszkadzały w żadnym stopniu. Spojrzenie, którym szybko przejechał przez sylwetki chłopca oraz Quincy'ego natychmiastowo zyskało na pewności. Wiedział, że nie jest w stanie sam choćby skaleczyć żadnego z nich, ale nie oznaczało to jednak, że nie może wypełniać swoich obowiązków jako Shinigami. Jako użytkownika mocy Hitodasuke. Jeśli nie może pokonać przeciwnika, doprowadzić go na skraj śmierci, udowadniając wartość jego żywota i ofiarując szansę na zmianę swojego losu, to musi więc podejść do tematu z drugiej strony. Spróbuje pomóc komuś, aby ramiona śmierci trzymały się od niego z daleka. Zacisnął mocno dłoń na rękojeści swojego zanpakutou.
- Saishū-tekina iki.
Wypowiedział spokojnym głosem nazwę swojej umiejętności Shi - Kai, tym samym skupiając w swojej katanie reiatsu potrzebne do wykonania kolejnego nagłego przemieszczenia. Nie dysponował żadnymi technikami ofensywnymi. Pomimo tylu lat, nadal nie wiedział, w jaki sposób efektywnie posługiwać się Hitodasuke, ale wynikało to jedynie z braku wyzwań. Ostatnio, gdy przyszło mu razem z Vayą stawić czoła Johannesowi, otrzymał szansę na pokazanie tego, czego nauczyła go służba w Gotei. Teraz poprzeczka była ustawiona o wiele wyżej, ale Yasuhiro nie zamierzał ustąpić do samego końca. Niezależnie od tego, co się wydarzy. Dopóki będzie w stanie się poruszać, dopóty będzie starać się wyjść zwycięsko z tej sytuacji. Technika teleportacji przeniosła go natychmiastowo tym razem w pobliże Pietra. Zazwyczaj używał tego do zaskoczenia przeciwnika przed zaatakowaniem go, jednakże nie była to konieczność. W trakcie tego rajdu, jaki zrobił razem z Fullbringerem, oczywiście miał też styczność z jego energią duchową. Stając tuż przy nim, zamierzał oczywiście mu pomóc.
- Może i nie darzymy się sympatią, ale nie mam zamiaru Cię tak zostawiać!
Rzucił uniesionym głosem, widząc, że zbliża się zagrożenie i próbując zabrać stąd Pietra. Był nienaturalnie zimny oraz do tego przemoczony na skutek zetknięcia z mocami Charlie'go. Kątem oka ujrzał także zbliżającą się w jego kierunku Fuyuko, która chyba miała taki sam plan. Jej niedoświadczenie widoczne było gołym okiem. Starała się przejść przez całe pole walki, byle tylko dostać się do osoby, która daje jej nadzieję. Nie mógł zignorować prób kobiety. Zamierzał więc pochwycić Pietra i sprawnie wykonywanymi Kage no shūgeki, jednocześnie unikając w miarę możliwości kolejnych pocisków lecących z nieba, przedostać się w pobliże Fuyuko. Był stosunkowo silnym fizycznie mężczyzną o bardzo dobrej koordynacji ruchowej, więc liczył, że uda mu się wykonać jeszcze "cienisty skok" potrzebny do oddalenia się do w miarę bezpiecznego punktu. Oczywiście cały czas priorytetem było jednak unikanie energetycznych ładunków posłanych w nich przez Charlie'go. W dodatku, jeśli Pietro odzyskałby sprawność w kończynach, to jego odpuścił, wiedząc, że i tak porusza się szybciej, a sam zamierzał wyratować Fullbringerę. Z taką raną nie było mowy, aby z powodzeniem przeżyła ten atak chłopca. Tylko tyle mógł zrobić. Zadbać, aby inni nie ucierpieli w tym całym zamieszaniu. Nie koncentrował się już na niczym innym.
- Hitodasuke... - Rzekł w międzyczasie pod nosem, gdy wykonywał jedno z kolejnych już Kage no shūgeki, byle tylko dopiąć swego. Nie wiedział, na ile zdadzą się jego próby, ale napędzała go motywacja, której na próżno było u niego wcześniej szukać. Niepotrzebnie kalkulował, a powinien po prostu zwolnić wodze instynktu i pozwolić działać wpływom Hitodasuke.

[Obrazek: 2N8n698.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Saku Kuroshi Offline
Saku, historia
Ranga:

Kapitan X dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Saku
Nazwisko: Kuroshi
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Misaki


Broń Duchowa

Zanpaktou: Karasu no Shi ~

Atuty

Bujutsu: Expert
Hohou: Mistrz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Perfekcyjna kontrola
Post: #90
30-12-2014 18:41
No cóż, być może nie tak, jakby tego chcieli, jednak w jakimś stopniu plan się udał. A to, mimo wszystko, było osiągnięcie. Przynajmniej wiedzieli już, do czego powinni dążyć. Rzecz w tym, że ta sama sztuczka nie zadziała więcej razy. A to znaczyło, że ich zmagania nie zakończą się na tym punkcie. Prychnęła cicho pod nosem jakieś przekleństwo, gdy ujrzała, że Charlie szykuje się najwyraźniej do jakiegoś destrukcyjnego ataku. Saku nie namyślała się wtedy zbyt długo.

- Bankai. - wyszeptała, a łuk w jej dłoniach zaczął się powoli deformować, przyjmując inną, nieco misterniejszą formę. Ciemna poświata wokół ciała kobiety niemalże chciała roznieść jej ciało na strzępy. Udało jej się jednak zrobić to tylko z górną częscią stroju Saku, pozostawiając shinigami jedynie w bandażach dość ciasno owijających jej biust. Dopiero po chwili energia ta uformowała się w parę czarnych, niemal anielskich skrzydeł na plecach kapitan. Ta, niewzruszona tym, a jedynie czując przypływ adrenaliny, postanowiła wyjawić na głos imię swej zanpakuto - Karasu no kyuukyoku shi. - tym razem już głośniej, tak, by nikt nie miał wątpliwości co do tych słów, jej głos rozbrzmiał dookoła.

Nie zwlekając długo, ruszyła szybko w stronę Fuyuko. Ciągle czuła, iż jest coś winna kobiecie, a teraz chyba była najwyższa pora, by to zrobić. A widząc, jak tamta za wszelką cenę stara się troszczyć o innych, nawet własnym kosztem, musiała jej pomóc. Korzystając z shunpo, przemieściła się w jej stronę, od razu pochwycając ją w ramiona. Razem z nią, przemieściła się również w stronę Yasuhiro i Pietro, którzy tu zmierzali. Przez chwilę miała wrażenie, iż w zachowaniu jej porucznika coś było nie tak, ale nie miała czasu na zastanawianie się nad tym. Gdy wszyscy znaleźli się mniej więcej blisko siebie, od razu wylądowała na ziemi, podnosząc obie dłonie ku górze.

- Bakudou no. 73 - Tozansho! - zawołała, formując sporą barierę wokół czwórki skulonych tu osób. Wszyscy, bez wyjątku byli na swój sposób przerażeni mocą, jaką dysponował ten chłopiec. Musieli być. To nie była naturalna rzecz. Nawet ona, choć miała całkiem sporo doświadczenia, jeszcze nie zmierzyła się z czymś takim. A najgorsze, że dysponowało nią dziecko, które mogło nawet nie być pewne swoich zachowań i decyzji... On nie powinien brać takiej odpowiedzialności na swoje barki. Nigdy nie powinien.

Choć teraz znajdowali się mniej więcej poza zasięgiem umiejętności Charliego, bariera miała dać jej pewność, iż na pewno wszyscy pozostaną bezpieczni. Gdy tylko ataki non stop wypływające ze strony chłopca zakończyły się, Saku musiała działać dalej. Póki Pietro nie był w stanie nic zdziałać, wiedziała, iż ona musi przynajmniej pomóc reszcie. Starając się nie oddalać zanadto od swoich tymczasowych "sprzymierzeńców", uniosła się lekko ku górze, od razu tworząc kilka strzał na cięciwie swojego zanpakuto. Wystrzeliła każdą z nich w stronę nieznajomego Quincy. Zdawała sobie sprawę, iż niewiele to da, jednak nie zamierzała na tym poprzestać.

- Koori Tatsumaki. - mruknęła pod nosem, krótką chwilę zbierając energię w sobie. Zaraz potem całe tornado strzał pomknęło w stronę quincy, mając za zadanie uwięzić go w środku. Dopiero wówczas zwróciła się do Charliego.

- Charlie. Już to mówiłam, ale powtórzę. To nie jest coś, do czego powinieneś mieszać ich wszystkich! - zawołała, dłonią wskazując na znajdujących się za jej plecami Yasuhiro i dwójkę ludzi - Rozumiem twoją złość skierowaną w moją stronę i jestem gotowa wziąć za to odpowiedzialność, choćbym miała tu zginąć. Tylko proszę, niech nikomu poza mną nie stanie się tu krzywda! - dodała po chwili, patrząc na niego poważnie. Do jasnej cholery, wolała sama zginąć, niż pozwolić, by kolejne już osoby w jej życiu zginęły z jej powodu! To zbyt długi, przerabiany przez nią schemat. Nie chciała tego powtórzyć. Już nigdy. I nawet teraz z trudem hamowała łzy cisnące się do oczu na wspomnienie o dwóch tak ważnych jej sercu osobach, których nie dane jej już bylo zobaczyć. Z jej wlasnej winy...



[Obrazek: xTNXG5E.png][Obrazek: AbcO8MX.png]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Cry Wolf-S Offline
~Jestem "S" - Sad and Sorrow..
Ranga:

Niegdyś Stern Ritter "S"

Dane Osobowe Postaci

Imię: Przybrane: Scott
Nazwisko: Przybrane: Burshe
Pseudonim: Cry Wolf-S
Poziom Postaci: 13
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ryunosuke Shinra


Broń Duchowa

Łuk: Katana Yamato

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Expert
Ilość Reiryoku: Ogromny poziom
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: 10lv. - Arcymistrz szermierki
Post: #91
30-12-2014 20:03 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-12-2014 20:06 przez Cry Wolf-S.)
[Jako, że Saku postanowiła zrezygnować z negocjacji, Wolf rani dotkliwie Yasuhiro, posyłając go do nieprzytomnego stanu agonalnego. Jeśli oczywiście uda mu się wcześniej złapać Shure, co nie powinno być problemem.]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Jesse Walker Offline
W weekendy nie odpisuję!
Ranga:

Freelancer

Dane Osobowe Postaci

Imię: Jesse
Nazwisko: Walker
Wiek: 26
Poziom Postaci: 18
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Orochi Kuchiki


Broń Duchowa

Fullbring: Inker

Atuty

Bujutsu: Amator
Hohou: Geniusz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Niewyobrażalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Demon szybkości
Specjalizacja II: Arcymistrz manipulacji materią
Post: #92
02-01-2015 04:07 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-01-2015 11:26 przez Jesse Walker.)
----------------------------------------------------------
"Background"

Prowadzony przez podopiecznego o czekoladowej skórze niewidomy mężczyzna, wszedł do szpitalnego skrzydła przeznaczonego dla pacjentek płci żeńskiej. Złożona i przepleciona spoiwem z czarnej skóry laska, wisiała ciasno w specjalnej kieszeni jego płaszcza. Podtrzymywał się teraz tylko i wyłącznie jego ramienia, całkowicie mu zawierzając. Czarnoskóry chłopak, chociaż wyraźnie od niego młodszy, był od niego wyższy niemalże o głowę, to jednak nie powodowało dyskomfortu w ich wolnym spacerze przez korytarze szpitala. Za kolejnymi drzwiami znaleźli się w pomieszczeniu, gdzie po ich lewej stronie znajdowała się plama krwi, pozostałość po martwym Pustym zabitym przez jednego z przybyszy. W pozostałościach nadal wyczuwali znamiona duchowej energii martwego stworzenia. Dalej, czekała na nich nieprzyjemna wizja nawet, mimo że była niedostrzegalna przez mężczyznę o blond włosach, czuł on ból i cierpienie, którym przesiąkło to miejsce. Młodzieniec widział pacjentów, którym nie udało się uciec przed niespodziewanym atakiem przybyszów z Hueco Mundo wezwanych przez chłopięcy krzyk. Cześć zginęła szybką śmiercią, od jednego uderzenia, od przygniecenia przez ścianę, czy uderzenia jej odłamkiem w wrażliwą głowę, ale widział też takich, którzy przed śmiercią próbowali jeszcze walczyć. To pasmo nieszczęść ciągnęło się przez cały korytarz, dlatego nawet nie zaglądał do pokoi, by nie natrafić na obraz, którego nie chciał zobaczyć. Musieli przeprawić się obok zawalonego sufitu, gdyż ich cel znajdował się tuż za nim. Udało im się to uczynić bardzo sprawnie, aby już po kilku minutach ich noga znalazła się w pomieszczeniu pełnym kolorowych barw. Na ścianach znajdowały się dziecięce malowidła, przynoszące uczucie radości i sympatii, a poniżej na całej podłodze były porozrzucane zabawki, nie było tutaj żadnych dzieci. Za progiem poczuli znikome ilości energii ich towarzyszki, dobiegające z pokoju po przekątnej od wejścia, tam też się udali.
- Lucas, pomóż jej wstać. – Mężczyzna zwrócił się do młodzieńca, który puścił jego ramię i podbiegł do leżącej pod ścianą kobiety.
- Kiyoko – mówił do niej. Szturchnął delikatnie jej ramię. – Panno Ashida.
Po którymś razie uniosła ciężko powieki.
- Lucas?! – wypowiedziała jego imię pytająco, gdy obraz zaczął stawać się coraz wyraźniejszy. – Gdzie Erik?
- Tutaj. Co się stało? – zapytał zmierzając przez środek pokoju, aż do miejsca gdzie jeszcze niedawno leżał chłopiec.
- Miałeś rację. – Oszołomiona przebudzeniem, szybko zebrała myśli, jednakże w jej głos pełny był smaku gorzkiej porażki. - Umysł był kluczem do jego kontroli, tak jak założyłeś, ale nie potrafiłam utrzymać go przez wieczność! Gdzie oni teraz są? Czy udało im się zapieczętować jego Fullbring?
Lucas pomógł jej wstać, nie mniej i tak musiała się podpierać o ścianę, z powodu ogromnego wyczerpania, nie tylko duchowego, ale również fizycznego. Jej energia zdołała się odnowić do tego stopnia, że odzyskała przytomność oraz mogła uczynić drobny krok w przód. Chłopak musiał ją jednak trzymać pod ramię, aby nie runęła na ziemię. Posadził ją w międzyczasie na sofie, przysłuchując się ich dalszej rozmowie.
- Gdzie oni są?! – zapytała ponownie, patrząc na mężczyznę stojącego nad tym miejscem, gdzie kiedyś klęczała z chłopcem na kolanach.
- Na cmentarzu, dlatego musimy się jak najszybciej zbierać. Dasz radę iść.
Ona zaś zamknęła oczy próbując wyczuć energię duchową z tamtej okolicy, musiała być strasznie wycieńczona skoro nie dostrzegła jej w pewnym momencie, ale teraz ją widziała bardzo klarownie.
- On… wyzwolił trzecią formę? – wydusiła z przerażeniem w głosie, bardziej do siebie, niż do towarzyszy, ale oni zdołali usłyszeć jej słowa.
- Tak, wszystko poszło nie tak, dlatego nie możemy tracić czasu!
Rzadko dochodziło do sytuacji, aby w Eriku było słychać podenerwowanie czy nawet niepokój. Lucas pomógł jej się ponownie wstać, w tym samym czasie Erik rozłożył jednym ruchem dłoni swoją czarną laskę, którą stuknął o drewnianą podłogę. Kobieta z tatuażami, gdy już znalazła się obok niego zwróciła wzrok na jego oczy jakby chciała przebić się przez ciemne okularu, zanurzyć się w nich wiedząc i tak, że ich spojrzenia się nigdy nie spotkają.
- Możesz to zakończyć. On cię posłucha!
- On nie może... ale ona musi.
Poczuli potężne zatrzęsienie ziemi, jakby ktoś zbombardował cały pobliski teren, a zaraz potem znikli w ułamku sekundy.
Z zewnątrz dostrzegli wiszącą nad cmentarzyskiem kulę energii oraz spływające z niej pociski, które dewastowały miejsce wiecznego spokoju, jak rzeźnicki nóż wbija się w kawał mięsa.
----------------------------------------------------------

Pierwszy pocisk uderzył blisko centrum wydarzeń rozrywając kawałek ziemi, szybko po nim następny trafił w jeden z grobów, przełamując kamienną płytę na kilka części, pokazując tym samym swoją siłę. Za nimi ruszyło całkowite gradobicie, które Charlie oraz Wolf mogli obserwować jak pokaz sylwestrowych fajerwerków, w przeciwieństwie do ich oponentów, którzy musieli ratować się innowacyjnością i sprytem gdyż nie dość, że sytuacja sama w sobie była już kiepska, to ataki nie podlegały żadnemu schematowi. Fuyuko, czując najmocniejszą wieź z poległym Fullbringerem powstała na równe nogi popchnięta chęcią pomocy, poczuciem winy i swą nieopisaną bezużytecznością, ale to właśnie te składowe sprawiały, że była tym, kim była. Silna, gdy wydaje się już całkowicie przegrana. Korzystając z Bringer Light zbliżył się do Pietro widząc już dokładnie, co go spotkało, chociaż nie rozumiała, jakim cudem do tego doszło, szybko dostrzegła możliwe rozwiązanie.

Nie tylko ta młoda i niedoświadczona Fullbringerka została natchniona chęcią pomocy. Krótkie duchowe spotkanie Yasuhiro zaowocowało, że postanowił on wykorzystać swoje zdolności na takim polu, na którym miały one szanse powodzenia. Popędził do Pietro i Fuyuko, która już zdołała do niego dotrzeć, łapiąc Pietro, gdy tuż obok nich pojawiła się jego towarzyszka, z tym samym celem, aby pomóc im w manewrowaniu między opadającymi pociskami. Saku skupiła się, więc na rannej Fuyuko. Tak też dzięki jego zdolnościom błyskawicznego przeskakiwania z miejsce na miejsce oraz jej wciąż silnej, a teraz również wyzwolonej mocy, ich szanse przeżycia wzrosły. Przemieszczał się pomiędzy uderzeniami kolejnych pocisków, tańcząc wzdłuż obranych ścieżek, mijając fruwające odłamki ziemi oraz kamiennych nagrobków, a zdarzyło się i tak, że przeleciała obok nich ludzka czaszka. Trzymając Pietro na swym barku czuł jak jego przemarznięte ciało ochładza jego własne, tym samym mógł sobie tylko wyobrazić, jaki ból spowodowany wychłodzeniem musiał przeżywać teraz szybki Fullbringer.

Czwórka wojowników znalazła się w zupełnie innej części tego, co kiedyś było cmentarzem, a Saku dodatkowo osłoniła ich swoim czarem, tworząc wokół nich prostokątną błękitną barierę, utrzymaną na czas ataku Charlie’go. Zrównany z ziemią teren nasuwał teraz uczucie smutku i rozpaczy. Nie zwracając uwagi na zmiany krajobrazu młoda Fullbringerka postanowiła sięgnąć po zdolność, z których prawie nigdy nie korzystała, które nadal były dla niej zagadką, czyli manipulację materią. Ciekawe, czy ona ma pojęcia, że tak to się nazywa? Skoncentrowana na ogrzaniu jego ciała, stworzyła w swojej głowie obrazy – wyobrażenia - zachodzących zmian, a to w efekcie poskutkowało tym, że lód dosłownie stopniał na jej oczach spływając po jego ciele, ale na tym jednak nie koniec. Wokół Pietro tworzył się miraż, spowodowany falującym gorącym powietrzem, które załamywało światło jak w upalny dzień, aż niespodziewanie doszło do zapłonu. Oczywiście nie jego ciała, gdyż to by mu raczej nie pomogło, tylko otaczającego go powietrza. Znajdujący się w kręgu delikatnego ognia Pietro, zaczął wracać do siebie, z każdą sekundą czując jak odzyskuje czucie w zmarzniętych kończynach, co obserwowała uważnie Fuyuko, mocno skupiona na swym działaniu.

Gdy już ostatnia kula skumulowanej energii uderzyła w twardą ziemię, w cmentarnym kręgu unosiła się teraz gruba warstwa gęstego dymu, a także błękitne pyłki duchowej energii, lecz ten stan szybko został rozwiany przez naturalne podmuchy wiatru. Również uderzenie ostatniej kuli energii był swoistym zapalnikiem nowych wydarzeń, które miały miejsce w jego następstwie. Wiatr odsłonił pole widzenia, ale dla tak silnego Quincy wzrok był niepotrzebnym zmysłem zwłaszcza, gdy chciał określić położenie innej duchowej istoty. Saku by móc wymierzyć swoje uderzenie musiała dezaktywować barierę, która uniemożliwiała jej otwarte działanie, gdyż sama również znajdowała się w jej wnętrzu. Strzały pomknęły w stronę Cry’a, ale go już tam nie było, dlatego też wywołane tornado nie miało okazji go pochłonąć, gdyż ten w mgnieniu oku wykorzystał swoje zdolności przemieszczania, zakradając się za plecy jednego z najsłabszych ogniw na polu walki – Yasuhiro. Mężczyzna złapał go za szyję i powalił na kolana, a ten chcąc nie chcąc musiał podążyć za jego słowami, by nie stracić życia tak łatwo. Wszyscy byli teraz bardzo blisko siebie. Fuyuko nie mogła przerwać tego, co udało jej się zdziałać, chyba pierwszy raz od początku całego zamieszania w Topece, coś jej się udało, a on był jej potrzebny bardziej niż miał pojęcie. To jemu udało się uszkodzić utrzymujące kryształ przy klatce chłopca odnogi, a gdyby miał jeszcze trochę czasu, zapewne dopiąłby swego i pozbawił go całej mocy. Teraz, mógł ocalić ich jedynie cud, ale nadal wolałaby, aby był przytomny i mógł zadziałać.

Saku odwróciła się dostrzegając beznadziejne położenie jej towarzysza, słysząc zarazem słowa Cry’a, wymierzone w jej kierunku. Saku miała szansę wygrać z tym Quincy, gdyby ich pojedynek toczył się bez uczestnictwa osób trzecich. Teraz, gdy jej towarzysz znalazł się w jego rękach, tak jak i jego życie, musiała poświęcić się dla jego dobra, oddając swoje własne życie w ręce tego chłopca. Uczyniła już to ponownie i wtedy młodzieniec pozwolił jej wyjść cało z tego spotkania, czy teraz również ją oszczędzi? Krokiem skazańca podeszła w stronę chłopca. Dwie istoty o czarnych skrzydłach stanęły naprzeciwko siebie, skupiając na sobie uwagę wszystkich. Saku wykonała polecenie Wolfa, dlatego ten póki co oszczędził życie trzymanego Shinigami, nadal jednak trzymał go w swym uścisku.
Z kolejnym poleceniem wydanym przez Quincy, dziewczyna upadła przed chłopcem na kolana, wypowiadając do niego swój monolog, który planowała powiedzieć, gdyby wszystko poszło po jej myśli.
- Charlie. Już to mówiłam, ale powtórzę. To nie jest coś, do czego powinieneś mieszać ich wszystkich! - zawołała, odwracając lekko głowę w tył. Nie mogła już teraz tak swobodnie wskazać w ich stronę, jak chciała to zrobić wcześniej. - Rozumiem twoją złość skierowaną w moją stronę i jestem gotowa wziąć za to odpowiedzialność, choćbym miała tu zginąć. Tylko proszę, niech nikomu poza mną nie stanie się tu krzywda!
Tymi słowami potwierdziła swoje czyny. Postawiła swoje życie na szali, aby inni mogli przeżyć, nie tylko jej Yasuhiro, ale również Pietro i Fuyuko.

Charlie opadł niżej, ale jego luźno wiszące stopy nie opadły na ziemię, a jedynie lawirowały kilka centymetrów ponad nią. Wyciągnął w jej kierunku otwartą dłoń.
- Nic nie rozumiesz! – wrzasnął swym dziecięcym głosem. Łzy znowu napłynęły mu do oczu. – Pokażę ci, co czuł mój tata, gdy mi go odebrałaś!
Dłoń zbliżała się do jej czoła, a widząc to, co stało się z tamtym Fullbringerem, mogła tylko domyślać, jakie okrucieństwa sprowadzi na nią, gdy nagle na centymetr przed nim chłopiec uderzony głosem swojej matki zatrzymał się.
- WYSTARCZY! – Jej silny kobiecy głos odbijał się echem od otaczających ich drzew. – Charlie! Wystarczy już!
Biegła w jego stronę po tym gruzowisku, mijając wszystkich tych, którzy jej nie interesowali, a gdy znalazła się wystarczająco blisko, stanęła nagle.
- Charlie, skarbie – powiedziała z uczuciem. – To już koniec. Twój ojciec by tego nie chciał, ja tego nie chcę! Chcę, aby mój syn do mnie wrócił taki jak wcześniej a nie, jako morderca.
- Pozwoliłaś mi. To źli ludzie, oni… - Chłopak był wyraźnie zdezorientowany, cofnął lekko dłoń, ale nadal dzieliła ją od jej czoła niewielka odległość.
- Myliłam się. Ona popełniła błąd… – Zrobiła krok do przodu, a jej blond włosy zafalowały na wietrze. – Spójrz na nią, gotowa jest oddać ci swoje życie, ponieważ wie, co uczyniła! Nie możesz być tym, który ją osądzi. Tylko Bóg ma do tego prawo, nie my.
- Nie! – wrzasnął ponownie, ale nic nie uczynił. Jego wzrok skakał między nią a Cry’em, jakby widział dwie drogi i zastanawiał się, walczył ze sobą, szukając tej właściwej. – Nie… Dlaczego? Dlaczego on musiał umrzeć?!
Saku nie mogła mu odpowiedzieć, gdyż nic jej nie usprawiedliwiało. Mogła mu powiedzieć to, co kiedyś powiedziała Fuyuko, że cierpiał, że nie miała wyboru, ale on nie czekał na taką odpowiedź.
- Ja go tam zamknęłam. – Ta odpowiedź uderzyła w niego jak piorun. Chłopiec cofnął dłoń i patrzył już tylko na nią. – W tamtej celi, na tamtym łóżku, gdyby nie ja, nigdy by go nie spotkała. On by żył…
- Co…? Mamo… dlaczego? – pytał, gdyż nie rozumiał, wątpliwym jednak było, aby to teraz zrozumiał. Był młody i naiwny.
- Wybacz mi, Charlie. – Łzy zalały jej oczy, spływając po pliczkach. – On umieścił mnie w tym szpitalu, bo nie rozumiał naszego daru! Nikt nie rozumiał! Cierpiałam latami, przywiązania do szpitalnego łóżka, bezradna jak w dniu, w którym mnie zobaczyłeś. Chciałam, aby poczuł namiastkę tego, co ja czułam... To moja wina, nie jej. – Była już bardzo blisko swego syna. – Proszę Charlie, zamknij swą moc w krzyżyku. To miejsce wycierpiało się już za nasze grzechy. Wielu ludzi straciło życie.
- Mamo, nie! Nie! Nie wierzę! Kłamiesz! Ja nie zrobiłem nic złego! – złapał się za głowę, zapominając o tym, że jego nogi zostały brutalnie ranny opadł na nie, co sprawiło mu ogromny ból. Upadł na plecy. – AUU! To boli! Oni mnie zranili!
Ona próbowała do niego podbiec, ale on machał dłońmi i nie chciał, aby się zbliżała. Płakał, aż udało mu się usiąść, później machał skrzydełkami, aby się unieść się ponownie. Wszyscy mogli z przerażeniem doglądać tej sceny, czekając na to co się kryło za kolejnymi słowami. Pietro odzyskał pełni władzy w ciele, a Fuyuko pomogła mu wstać na równe nogi, był trochę oszołomiony, zaistniałymi zmianami, ale nie miał zamiaru wtrącać się do toczącej się rozmowy.
- Synku, jesteś moim skarbem…
- Nie! Mówiłaś, że bym nie ufał tamtym ludziom, że chcą mnie tobie odebrać, że tata nas zostawił! A on był uwięziony przez Ciebie!
- Tak jak, ja przez niego…
- NIE! Oni chcieli zabrać mi moją moc, bałaś się im ją dać... wtedy TAK MÓWIŁAŚ!
- Myliłam się. Oni chcą nam pomóc, abyś zrozumiał swoje zdolności. Pozwól sobie pomóc.
- Ja... już nad nią panuję!
– Wzleciał ponownie w powietrze. – Nie wiesz, co potrafię… mówiłaś, że jestem niezwykły, ale nie rozumiesz tego, co umiem!
- Charlie, synku. – Mówiła głosem poważnym, jakby traciła matczyną cierpliwość do słów i wybryków swojego syna. – Łańcuszek, który ci ofiarowałam należał niegdyś do mnie. Straciłam cię na rok po twych narodzinach, ale gdy kilka dni temu pojawiłeś się w progu mojego pokoju, kryjąc się w ramionach ojca, dostrzegłam, że odziedziczyłeś po mnie nie tylko oczy.
Słuchał jej w bezruchu, zahipnotyzowany jej słowami, a ona podchodziła do niego coraz bliżej i bliżej. – Ten krzyżyk nosił kiedyś nazwę „Uriel” i był przedmiotem mojego własnego Fullbringu!
Te słowa wyraźnie go zaskoczyły, ale zapewne nie tylko jego, również tych wszystkich, którzy traktowali ją jak zwykłego człowieka, który jedynie posiada zdolność widzenia duchów. Matka podczas ich wędrówek opowiadała mu o mocy, o jej znaczeniu, o przedmiotach mocy, a teraz wiedział skąd miała tą wiedzę.
- Proszę cię, Charlie już wystarczy, zamknij swą moc i wróć do mnie.
Przytuliła go mocno, gdy ten nadal pływał w jej słowach, a jej dotyk wystarczył, aby przełamać jego wszystkie mury. Chłopiec objął ją, a jego energia duchowa zaczynała stopniowo spadać. Jasne światło otoczyło ich ciało, cofając się do jego klatki piersiowej, aż skrzydła znikły, a złoty łańcuszek z krzyżykiem wrócił na swoje miejsce. Kobieta spojrzała na klęczącą Shinigami, ale nie była wstanie odezwać się do niej słowem. Trzymając syna na rękach objęła wszystkich swym spojrzeniem, aż niespodziewanie w jej kręgu pojawiły się zupełnie nowe postaci, kobieta z tatuażami, czarnoskóry mężczyzna oraz blondyn w czarnych okularach, który podpierał się laską dla niewidomych, chwilę później dołączyli do nich Pietro i Fuyuko.
Część osób już się poznała, nawet jeśli było to tylko minięcie w przejściu lub krótka współpraca, ale to nie zmieniało faktu, że ich naglłe wyjście mogło zwiastować różne scenariusze. Fullbringerzy jak jedna wielka rodzina stanęli w grupie, chroniąc jeden drugiego, zapewne trzymając w zanadrzu niejedną sztuczkę by szybko znikać, ale mimo to zostali jeszcze na chwilę. Wtulony w matkę Charlie, teraz przypominał niewinne dziecko jakim zawsze być powinno.

----------------------------------------------------------

Od MG:

Dlaczego stało się tak, a nie inaczej? Część rzeczy opowiem w podsumowaniu, a część tyczącą się ostatniej akcji wyjaśnię już teraz.
Jeśli chodzi o akcję Cry-Shiro-Saku. Odpowiedź jest bardzo prosta; Saku założyła, że jej plan się powiedzie, dlatego w jej tekście nie ma zawartej „ewentualności”, gdyby to się jednak nie udało.
Decyzje Wolfa były zaskakujące od kilku kolejek, teraz również wszystkich zaskoczył, więc uznanie, że udało jej się przewidzieć jego plan lub fartownie go zablokować, byłoby zbyt dużym wymuszeniem.
Pozwoliłem więc sobie, korzystając z mocy MG ułożyć wszystko w jedną całość, zmierzając już do planowanego końca, a tym samym poprowadzić postać Saku bazując na jej charakterze, postawie w kierunku, który wybrał dla niej Cry. Wykonała jego słowa, dlatego nie było potrzeby, aby Yasuhiro musiał zginąć/zostać krytycznie rannym.

Morał taki, aby nigdy nie zakładać, że coś wam się w 100% UDAŁO. To MG o tym decyduje Duży uśmiech

Kolejka na koniec:

Fuyuko -> Saku -> Cry -> Yasuhiro.


[Obrazek: nc6pKiCl.png]


Change everything you are | And everything you were | Your number has been called
Fights and battles have begun
| Revenge will surely come | Your hard times are ahead
Don’t let yourself down
| And don’t let yourself go | Your last chance has arrived
Best, you've got to be the best | You've got to change the world | And use this chance to be heard

Your time is now!


Jesse's suit: ON
front | head


Artificial Intelligence: A.N.Y.A.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Fuyuko Viken-Crowley Offline
Pikachu
Ranga:

Pikachu

Dane Osobowe Postaci

Imię: Fuyuko
Nazwisko: Viken-Crowley
Wiek: 29
Poziom Postaci: 16
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Fullbring: Fury of the storm

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Ponadprzeciętna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Manipulacja materią
Post: #93
02-01-2015 17:59
Wiedziona instynktem, gnana uczuciami, które w takiej chwili urosły do niebotycznych rozmiarów przepełniając całe jej serce. Czy myślała, że kiedykolwiek zostanie zmuszona do podjęcia takich działań? Nie. Całe jej życie przepełnione było błogim spokojem, życiem w praktycznie całkowitej niewiedzy. Od czasu do czasu tylko widywała Shinigami, czasem stwora o białej masce, ale nauczyła się żyć ze świadomością, że to jej nie dotyczy. Nikt jej nigdy nie zaczepiał, mijała się z nimi jak mija się tych samych ludzi w metrze jadąc do pracy. Nigdy nie poznała ich z imienia, z nazwy, nikt nigdy się o nią nie upomniał, po prostu trwała zawieszona między tymi dwoma światami nigdy do końca nie będąc pewną kim tak właściwie jest i gdzie należy. Aż do dzisiaj, do dnia, w którym całe jej dotychczasowe życie rozsypało się jak domek z kart wywracając do góry nogami jej postrzeganie świata. Wiele by oddała, żeby nigdy tego nie doświadczyć...nie. Niczego by nie zamieniła na to, co teraz się działo, nie oddałaby za żadne skarby świata tego, co poczuła właśnie dzisiaj. Poczuła się tak, jakby dopiero teraz jej życie nabrało sensu, było tym, czym być powinno, a na samą myśl, że mogłaby to utracić do jej oczu wciskały się łzy.

Kiedy tylko udało jej się dotrzeć do Pietro, kolejne wydarzenia posypały się jak lawina. Pojawił się Yasuhiro, zaraz za nim Saku, którzy najwidoczniej mimo wszystko postanowili im pomóc. Mimo nieufności do Shinigami nie opierała się, nie była głupia, bo choć jeszcze kilka chwil temu wiele by dała, by wbić twarz czerwonowłosej w ziemię, teraz wiedziała doskonale, że jest tutaj, by im pomóc. Nie zwracając już uwagi na nic innego właściwie zajęła się Pietro. Kątem oka widziała, że Shinigami roztoczyła wokół nich barierę, która uniemożliwiła przedostanie się śmiercionośnym pociskom do jej wnętrza. Czy się bała? Jak cholera. Dłonie jej drżały, kiedy wprowadzała swój plan w życie, ale w każdej kolejnej chwili była coraz bardziej pewna swych działań. Na jej twarzy pojawiło się skupienie, nie zawahała się nawet wtedy, kiedy wokół jego sylwetki pojawił się ogień, bo wiedziała, że nad nim panuje, że nie zrobi mu krzywdy. Kątem oka obserwowała dalsze wydarzenia i nie mogąc nic zrobić, znowu poczuła się bezsilna na ułamek sekundy. Paskudne wrażenie beznadziei minęło jednak równie szybko, jak się pojawiło - przecież dzięki temu, co robiła, mieli jeszcze jakieś szanse. Może jeśli uda jej się przywrócić Pietro do stanu używalności będzie w stanie pomóc temu Shinigami... Jednak ponownie wszystko zostało odwrócone o sto osiemdziesiąt stopni. Słuchała, zajęta tym, co było w tej chwili dla niej najwłaściwsze słuchała tej wymiany zdań. Czerwonowłosa zamierzała się dla nich poświęcić, gdyby tylko...Znów zmiana! Tym razem matka chłopca była osobą, która to wszystko zatrzymała jak zatrzymuje się wskazówka zegara, który nagle przestaje tykać.
- Nic ci nie jest? - zapytała cicho pomagając Pietro wstać. W jej głosie słychać było troskę, ale też i dumę, że jej działania przyniosły zamierzony skutek. Co prawda emocje zaczynały opadać, a ją powoli ponownie dopadało roztrzęsienie, ale zacisnęła dłonie w pięści, jakby nie chciała okazać tej chwilowej słabości. To, co się rozgrywało przed nimi sprawiło, że zrozumiała wiele rzeczy, ale wciąż nie była pewna zakończenia.
Odetchnęła cicho widząc jak ciało Charli'ego wraca do normy, jak wtulony w matkę ponownie staje się małym, bezbronnym chłopcem. Zawsze taki był, dotarło do niej jak ogromny wpływ na umysł dziecka mają te wszystkie wydarzenia, a ona, jako dorosła nie potrafiła sobie z nimi poradzić. Zaśmiała się cicho pod nosem z własnej głupoty.
- Tu sei il mio soldatino... - zamruczała pod nosem spoglądając wpierw na kobietę obejmującą syna, później po gromadzących się wokół Fullbringerach. Znała ich tylko z widzenia, ale będąc wśród nich nigdy nie czuła się lepiej. Nim jednak podeszła do reszty, podeszła do Saku bez względu na to właściwie czy ta już wstała, czy wciąż klęczała na ziemi, i ukłoniła jej się lekko w japońskim zwyczaju. Fuyuko była w połowie Japonką, sam fakt, że wychowywana przez tak dwie różne narodowości sprawiał, że miała naleciałości zarówno typowo norweskie po ojcu, ale też i japońskie po matce. Dlatego ten gest nie był dla niej niczym dziwnym, wyprostowała się prędko na odchodnym rzucając.
- Źle cię oceniłam, dziękuję, że nam pomogliście - powiedziała mimo wszystko stając pośród innych Fullbringerów, gdzie jakby nie patrzeć czuła się najbezpieczniej. Podświadomie chyba ją do nich ciągnęło, dlatego w ciszy stanęła obok Pietro chyba nie zamierzając go odstępować nawet na krok, gdziekolwiek by nie polazł.

[Obrazek: ovJMlJg.png]

She has an idea - you should start running fast!

"(...)I shall rise, oh well I shall rise again and again(...)"

Fuyuko's theme | Fullbring | Thoughts | Everyone is able to fight | The truth
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Saku Kuroshi Offline
Saku, historia
Ranga:

Kapitan X dywizji

Dane Osobowe Postaci

Imię: Saku
Nazwisko: Kuroshi
Poziom Postaci: 17
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Misaki


Broń Duchowa

Zanpaktou: Karasu no Shi ~

Atuty

Bujutsu: Expert
Hohou: Mistrz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Perfekcyjna kontrola
Post: #94
04-01-2015 01:38
Więc to naprawdę koniec?... Już po wszystkim? Tak o, po prostu? Nie, to nie mogło być prawdą. Wyciągnęła dłonie przed siebie, opadając na nie. Za dużo emocji jak na jeden dzień. I w dodatku ten nagły zwrot akcji. Nie rozumiała zupełnie nic. Tylko docierał do niej fakt, iż to chyba koniec, a wszyscy żyją. Nawet ona sama, choć może nie do końca na to zasłużyła. Przymknęła nieco powieki, podnosząc się z ziemi. Nie potrafiła zrozumieć, co ten quincy chciał właściwie osiągnąć. To, co ona chciała zrobić znacznie wcześniej, tylko na swój własny sposób, robiąc przy tym ostry zapierdol? Zresztą, w tej chwili to nieważne, skoro chyba wszystko skończylo się dobrze... O ile oczywiście zaraz znowu nie nastąpi jakiś nagły zwrot akcji. A Saku modliła się, by nic takiego się nie stało. Nie zniosłaby kolejnych niespodzianek. Przynajmniej psychicznie. Westchnęła cicho, unosząc spojrzenie na Charliego i jego matkę. Widać było, iż ta dwójka naprawdę się kochała. Jednak nawet teraz mieli przed sobą jakieś tajemnice. A przynajmniej tyczyło się to kobiety. Odwróciła się i od razu przypomniała sobie, że jednak to nie jest koniec całej zabawy. Hiro bowiem nadal tkwił w zdecydowanie grożącej jego życiu sytuacji. Nie miała już jednak siły nawet rzucać się na Quincy czy robić cokolwiek podobnego. Miała po prostu nadzieję, iż białowłosy miał choć trochę honoru i wypuści shinigami wolno. Chciała mieć tę nadzieję.

- A więc? Czy zamierzasz namieszać nawet w tej kwestii? Czy może jednak puścisz mojego podwładnego wolno? - spytała beznamiętnym głosem pozbawionym już nawet smutku czy złości. Wiedziała, że gdyby białowłosy zdecydował się zabić Hiro, na pewno nie odpuściłaby tego ot tak. W gruncie rzeczy... Wtedy albo zabiłaby go w walce, albo sama zginęła. Średnio robiło jej to teraz różnicę. Prawie przez to nie zauważyła Fuyuko, która skierowała w jej stronę kilka słów. Popatrzyła na nią lekko zdziwiona.

- Nie, przepraszam cię za to, co musiałaś przeżyć. - odparła cicho, siląc się na naprawdę niewielki, wręcz niewidoczny uśmiech mówiący "nie ma za co".

[Obrazek: xTNXG5E.png][Obrazek: AbcO8MX.png]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Cry Wolf-S Offline
~Jestem "S" - Sad and Sorrow..
Ranga:

Niegdyś Stern Ritter "S"

Dane Osobowe Postaci

Imię: Przybrane: Scott
Nazwisko: Przybrane: Burshe
Pseudonim: Cry Wolf-S
Poziom Postaci: 13
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Ryunosuke Shinra


Broń Duchowa

Łuk: Katana Yamato

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Expert
Ilość Reiryoku: Ogromny poziom
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: 10lv. - Arcymistrz szermierki
Post: #95
04-01-2015 19:29
Charlie postanowił wybaczyć czerwonowłosej Shinigami, tym samym znikając w objęciach swojej matki. Okazało się bowiem, iż to właśnie ta kobieta po części odpowiedzialna była za śmierć męża, a jak sama powiedziała, był podobno złym człowiekiem. Cóż... to jednak nie zmieniało faktu, że mimo wszystko życie odebrała mu właśnie pani kapitan, a Wolf nie zamierzał tego tak zostawić. To było wbrew jego kodeksowi. Paskudna niedorzeczność.

Po krótkiej ciszy, która miejsce miała zaraz po wydarzeniu, Cry bez wahania postanowił wbić płynnie katanę w plecy Yasuhiro, przebijając go żywcem na wylot. Zrobił to szybko i gładko, nawet się nad tym nie zastanawiając. Całość jednak nie wyglądała tak spontanicznie, jakby się mogło wydawać. Mężczyzna doskonale wiedział w które miejsce wbić ostrze, tak, by nie uszkodzić przy tym żadnych organów. Przebił jedynie kilka żył, które doprowadziły to obfitego krwotoku, a ciało Shinigamiego przycisnął butem do ziemi, uprzednio wyciągając katanę.

- Zobacz co narobiłaś.

Zwrócił się w kierunku Saku, świdrując ją swym zimnym spojrzeniem aż do szpiku kości. Nim jednak kobieta postanowiła rzucić się na niego z rzedną mordu miną, postanowił ją dokładnie doinformować o jej przyjacielu, by zwyczajnie nie popełniła zbędnych głupstw.

- Jeśli Twój przyjaciel w ciągu godziny nie trafi w odpowiednie ręce medyczne, wykrwawi się na śmierć. W tym momencie nie jest w stanie nawet palcem kiwnąć, a jego stan jest krytycznie agonalny. Słuchaj mnie więc uważnie kobieto, bo masz dwie możliwości. Możesz tu i teraz zemścić się na mnie za to co zrobiłem Twojemu porucznikowi, tym samym doprowadzając do jego śmierci, lub też w mgnieniu oka zabrać go do Soul Society, otwierając senkaimon. Co jest dla Ciebie cenniejsze?

Objaśnił wszystko z niesamowitym spokojem wymalowanym na twarzy, dając pani kapitan chwilę czasu na zastanowienie się. Sam jednak wiedział jaką decyzje podejmie, dlatego po chwili przymknął swoje oczy i ruszył eleganckim krokiem w kierunku Charli'ego i jego matki.

- Rozumiem, że podjęłaś już decyzje.

Dodał na koniec, kiedy to w jego kieszeni zadzwoniła teraz komórka. Mężczyzna westchnął i jak gdyby nigdy nic odebrał telefon, cały czas maszerując przed siebie.

- Nie teraz Max, mówiłem, że biorę urlop. Niech Marie się tym zajmie.

Rzekł wyraźnie z lekką nutą irytacji, lecz po samej mimice Wolfa wywnioskować można było, iż zachowywał on całkowity spokój. Tak, jakby krwawe wydarzenie chwile temu nie zrobiło na nim żadnego wrażenia.

Kiedy mężczyzna zbliżył się już do chłopca i kobiety, wyprowadził solidny zamach swą kataną w powietrze, otwierając przy tym coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak portal. (Portal Slach - autorska technika pozwalająca podróżować między światami w tylko jedno wyznaczone miejsce.)

- Jestem w stanie załatwić Wam mieszkanie, oraz dać pieniądze na pewny start w życiu. Oboje na zawsze uwolnicie się z tego miejsca i zaczniecie nowe życie u swego boku. Decyzja należy do Was. W przeciwnym razie już nigdy się nie zobaczymy.

Dał im czas na odpowiedz, licząc na to, że Shinigamich miał już z głowy.

-------------

[PS. Portal prowadzi do Niemiec, tam, gdzie mieszka Cry.
PS2. Jeśli Chralie i jego matka postanowią zostać, wtedy robię z/t (o ile już mogę)]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Yasuhiro Offline
Sore o shūryō
Ranga:

Porucznik

Dane Osobowe Postaci

Imię: Yasuhiro
Nazwisko: Shura
Pseudonim: Hiro
Wiek: 102
Poziom Postaci: 12
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Skye, Ravel, Tsukuyo


Broń Duchowa

Zanpaktou: Hitodasuke

Atuty

Bujutsu: Geniusz
Hohou: Expert
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Brak umiejętności
Ilość Reiryoku: Zwykła
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Ogromna
Siła Woli/Wiedza: Mierna


Specjalizacje

Specjalizacja I: Arcymistrz wszelkiej broni
Post: #96
05-01-2015 00:54
Cała seria wydarzeń, które po sobie nastąpiły, spowodowały, że osoby o relatywnie niższym poziomie reiatsu stały się już jedynie kulami u nogi. Szczególnie Yasuhiro, który dał radę przemieścić się po polu walki, aby wspomóc Fullbringerów, lecz później stał się celem bezsensownego ataku Cry'a. Dlaczego według porucznika bezsensownego, a nie wybitnie taktycznego? Ponieważ żądania, które wysnuł wobec kapitan dziesiątego oddziału okazały się w stu procentach pokrywać z tym, co ona sama już wcześniej chciała zrobić. Dokładnie taki był pierwotny plan. Z jakiegoś powodu Shura odtrącił na bok Fuyuko dla jej własnego dobra, pozostawiając czerwonowłosą kobietę sam na sam z Charlie'm. Była gotów poświęcić się dla dobra reszty, ale niestety upośledzony Quincy z chęcią zwrócenia na siebie uwagi musiał wyleczyć swój kompleks mniejszości. Spowodowany przez niego chaos spowodował jedynie narastającą falę gniewu, furii, frustracji oraz furii u wszystkich. Przyczynił się do zranienia kilku osób, doprowadził do walki między przedstawicielami trzech ras, żeby ostatecznie udowodnić, jaki to nie jest ważny poprzez rozkazanie Saku zrobienia dokładnie tego samego, co robiła, zanim ten bufon się pojawił. W głowie porucznika dziesiątego oddziału narodziła się złowieszcza myśl, że Gotei naprawdę bardzo dobrze czyni eliminując kolejnych Quincy'ch. Zdecydowanie pogarszali sprawę, niż komukolwiek pomagali. Nawet Charlie wraz ze swoją matką doświadczyli więcej nieprzyjemnych przeżyć, aniżeli pozytywnych. Tak toksycznego oraz paskudnego w zachowaniu człowieka Yasuhiro prawdopodobnie jeszcze nie spotkał.
Tyle było dobrego w tym wszystkim, że kapitan dziesiątej dywizji w końcu wypełniła swoją wolę, chcąc rozwiązać konflikt z kilkuletnim Fullbringerem. Po wielu problemach, lecz ostatecznie udało się do tego doprowadzić. Wtem jednak włączyła się rodzicielka chłopca, która wyjaśniła całą sytuację nieco szerzej i otworzyła dziecku oczy. Zreflektowała się, kto tutaj naprawdę z całych sił stara się im pomóc, a kto jedynie napędza prymitywne żądze zemsty oraz agresji, niczym najgłupsze zwierzę. Dzięki niej, Charlie zrozumiał, że Shinigami oraz Fullbringerzy od początku nie chcieli go zabijać, lecz powstrzymać, przemówić do rozsądku. Wiele razy w głowie porucznika przewijała się co prawda myśl, według której wyeliminowanie chłopaka na dobre byłoby najlepszym rozwiązaniem, jednakże w obecnej chwili było mu wewnętrznie za nie wstyd. Dziękował w duszy Hitodasuke, że w chwilach zwątpienia jest zawsze przy nim. Wszystko zmierzało ku dobremu zakończeniu, gdy nagle owy Quincy znowu postanowił zaprezentować swoje wahania nastroju, niczym u ciężarnej kobiety. Uspokojony w miarę Yasuhiro odczuł na swej skórze chłód stali jego katany, która następnie przeszyła go na wylot. Ból był niemiłosierny, lecz do wytrzymania. Całe szczęście, że żaden wewnętrzny organ nie został trwale uszkodzony, ale w praktyce większość i tak można było odtworzyć w czwartym oddziale. Medycyna w Seireitei stała na niewiarygodnym poziomie.
Do tego na chwilę porucznik został jeszcze przyciśnięty do ziemi, na co nic nie mógł poradzić, jedynie czekać. Frustracja spowodowana zupełnie innym zakończeniem, niż oczekiwane u jasnowłosego mężczyzny, musiała sięgnąć zenitu. Jeszcze wygłosił gadkę do Kuroshi - taicho, gdzie gadał jakieś farmazony na temat jego stanu. W rzeczywistości ten był daleki od tak fatalnego. On, jako Shinigami, dysponował o wiele większą wytrzymałością, niż przeciętni ludzie, a również wśród Bogów Śmierci cechował się całkiem niezłą odpornością naturalną. Dla jego rasy ważniejsze było reiryoku, które mogło utrzymać ich przy życiu nawet w obliczu paskudnych ran. Dlatego też, będąc przybitym do ziemi, patrzył komunikacyjnie na własną kapitan, aby ta nie reagowała. Przymknął sugestywnie oczy, czego oczywiście przemądrzały Quincy wiedzieć nie mógł. W końcu skończył on swoją wypowiedź i oddalił się, a to postanowił wykorzystać Yasuhiro.
Z trudem, bo z trudem, ale podniósł się o własnych siłach. Rana wylotowa faktycznie krwawiła, ale ból nie był tak silny, aby nie mógł się poruszać. Do tego serce, ani też żaden z punktów duchowych nie zostały przebite, więc generalnie jego stan - jak na istotę duchową - wcale nie był tak zły, jak mógł się wydawać na pierwszy rzut oka. Pierwsze kroki oczywiście postawił w stronę Saku, informując jednocześnie, żeby się o niego nie martwiła.
- Najważniejsze, że sytuacja opanowana. Tego bufona zostaw... - Stwierdził, spoglądając kątem oka w stronę Charlie'go. Dla niego naprawdę najbardziej liczyło się pozytywne zakończenie całej sytuacji, aniżeli jego własny stan. Chłopiec przeżył, a matka ustabilizowała jego energię duchową. W dodatku w okolicy pojawiła się grupa Fullbringerów, którzy najwidoczniej potraktowali tą kobietę oraz jej syna jako "swoich". To samo zresztą dotyczyło Pietra oraz Fuyuko. Nadal istniało zagrożenie, że kiedyś ta niebotyczna moc dzieciaka wyrwie się spod kontroli, lecz na razie zostało ono zredukowane do minimum. Choć nie wolno było spuszczać z niego oka. Dwunasty oddział z pewnością obserwował całe to zajście i umieścił w systemie wszelkie informacje na temat jego energii. Sam otworzył portal Senkai blisko siebie oraz kapitan, której wyraz twarzy nie wyrażał żadnych emocji, co było bardziej niepokojące, niż rana samego Yasuhiro. Taki stan psychiczny u niej nie był normalny. Znał ją nie od dziś. Ten dzień bardzo źle na nią wpłynął.
- Nie popełnijcie błędu i nie pozwólcie im oddalić się z tym obłąkańcem. Ufam Wam. Kiedy zajdzie znowu potrzeba, Gotei zainterweniuje w Świecie Żywych i pamiętajcie, że w naszym interesie leży dobro Świata Żywych oraz jego mieszkańców. Nigdy odwrotnie. - Rzekł w stronę "rodziny Fullbringerów", obok których zresztą teraz się znajdował na odchodne. Jeśli ani Saku, ani oni nie mieliby nic do przekazania jeszcze lub załatwienia, wówczas zamierzał przejść przez próg wytworzonego Senkaimonu. Być może i daleko było, aby umierał od tej rany, ale i tak wypadałoby się nią zająć, jak to najszybciej możliwe.

[zt?]

[Obrazek: 2N8n698.jpg]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Jesse Walker Offline
W weekendy nie odpisuję!
Ranga:

Freelancer

Dane Osobowe Postaci

Imię: Jesse
Nazwisko: Walker
Wiek: 26
Poziom Postaci: 18
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Orochi Kuchiki


Broń Duchowa

Fullbring: Inker

Atuty

Bujutsu: Amator
Hohou: Geniusz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Niewyobrażalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Demon szybkości
Specjalizacja II: Arcymistrz manipulacji materią
Post: #97
06-01-2015 01:59 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-01-2015 02:58 przez Jesse Walker.)
The Family

Cmentarz był doszczętnie zniszczony, a jedynie gęsty krąg drzew skrywał to w tajemnicy. Winno to być miejsce wiecznego spokoju, a stało się placem zabaw młodego nierozgarniętego dziecka. On nie rozumiał, że nie powinien dewastować tego świętego miejsca. Moc potrafi zaślepić niejeden umysł, zwłaszcza ten najsłabszy i bezbronny. Ten dzień zapisze się w kartach Topeki nie tylko z powodu okrutnie zrujnowanego cmentarza, ale również z powodu okropnej niezrozumiałej tragedii, która dotknęła szpital. Zawalona w niewyjaśniony sposób część szpitalnego skrzydła, wraz z upadającymi gruzami pociągnęła za sobą życie wielu osób, nie licząc tych zamordowanych przez bestie z Hueco Mundo, ale o tym nikt bynajmniej nie napisze w jutrzejszej gazecie.

Padało, gdy tu przybyli, i najwyraźniej tak też odejdą - w strugach ulewnego deszczu. Drobna kropelka deszczu spadła na delikatny policzek rudowłosej Shinigami, ta uniosła akurat głowę spoglądając na chłopca, gdy akurat następna opadła na jego czarne włosy, którego nagi tors okalała ramionami matka. Po jej odsłoniętym ramieniu również spływały krople deszczu. Uderzenie o liście dobiegające z oddali. Wpełznięcie w jego gęste włosy, aż zeskoczyła z nich na jego siną twarz, to zaś kolejna zatańczyła na stalowym ostrzu, biegnąc w dół gorącego gardła. Nim się obejrzeli, deszcz próbował zmyć z nich grzechy tego dnia.

Noga Fuyuko drżała, gdy dłużej na niej się opierała. Teraz gdy adrenalina powoli opadała, stłumiony ból zaczynał powracać, gdy stała trzymając go pod ramię, więc by nie upaść musiała utrzymać cały ciężar na zdrowej nodze. Pietro był jak ciężka i zimna kotwica, która ciągnęła ją w dół, jednak bez względu na dyskomfort i ból w nodze, musiała spłacić swój dług. Zrewanżować się za te wszystkie momenty, gdy on jej ratował skórę, nawet jeśli on tego w ogóle nie oczekiwał. Po jej lewej stronie stała kobieta z chłopcem na rękach, aż trudno było uwierzyć, że to zapłakane dziecko, wtulone teraz w szyję matki, z twarzą schowaną w jej blond włosach mogło dokonać takich zniszczeń. A teraz był tak spokojny, jak niebo po gwałtownej burzy. Za kobietą znajdował się czarnoskóry wysoki młodzieniec, a u jego boku Kiyoko, kobieta z pięknymi tatuażami. Deszcz przykleił jej czarne włosy do barwnej skóry. Kobieta trzymała się ramienia młodzieńca, nie było to jednak objęcie pełne uczucia, a raczej potrzeba silnego oparcia. Blisko Marylyn, krok przed nią stał niewidomy mężczyzna, będący prawdopodobnie przywódca całej tej grupy. Ona to wiedziała, a oni mogli się domyślać. Podparty o laskę, stał nieruchomo z głową delikatnie spuszczoną w dół.

Deszcz padał coraz mocniej, gdy Saku odwróciła się w stronę Cry’a, pytając go beznamiętnym głosem o litość. Wolf widział to inaczej, w jego mniemaniu zbrodnia została dokonana, a chłopiec mimo swej rozpaczy, gniewu i bólu, nie mógł dokonać ostatecznego sądu. To było oczywiste i przewidywalne, nawet gdyby jego matka nie wtrąciła się nagle i go nie powstrzymała, zapewne sam by się zatrzymał w najważniejszym momencie. On go w tym teraz wyręczy.

Katana przebiła klatkę piersiową Yasuhiro, a on wydał z siebie ciche syknięcie. Widok ten wstrząsnął Saku, ale również pozostałymi. Matka odwróciła się, cofając się o krok, ale niewidomy mężczyzna powstrzymał ją od większej gwałtowności delikatnym dotknięciem dłoni. Ich reakcja nie mogła mierzyć się z tym, co przeżywała w duszy Saku, chociaż jej twarz wyrażała teraz tak niewiele. Ta kara była najokrutniejsza ze wszystkich możliwych. Wyraźnie przytłoczona winą za odebranie chłopcu ojca, stałaby się jeszcze bardziej zdruzgotana, gdyby na misji utraciła z tej samej winy swojego porucznika.
Przyciśnięty butem, jak wycieraczka do podłogi upadł na mokrą glebę. Krew, która spływająca z wzdłuż miecza oraz z jego rany, popłynęła spiralnym wężykiem w kałużach wody. Hiro odczuwał straszny ból, ale znał swoje ciało lepiej, niż tysiącletni Quincy, który z tylko sobie znanego powodu nie wykończył go jednym cięciem, obdarowując namiastką litości. By nie kusić losu, musiał pozostać w bezruchu, aż kryzys minie całkowicie. Zastanawiać by się można, dlaczego Cry nie dokonał ostatecznego osądu? Czy była to litość, czy może ten przeświadczony o swej potędze wojownik, zdał sobie sprawę z ogromnej przewagi jaką mieli teraz przeciwnicy. On nie miał trwałych sojuszników, a jego najsilniejsza karta znalazła się teraz w ręce nieznanych ludzi. To była jedyny sposób, aby dać sobie możliwość odwrotu.
Podszedł do kobiety, ale nie zbliżył się do niej całkowicie, gdyż stał przed nią niewidomy mężczyzna. Kobieta spojrzała na niego przerażony wzrokiem.
– Dziękuję - głos jej zadrżał. - Zostajemy z nimi, tu jest nasze miejsce. Proszę, teraz odejdź już... - Nie pierwszy raz usłyszał to słowo z jej ust.
Saku dosłownie na czworaka podsunęła się do swojego towarzysza, w czasie gdy pozostali nieufnym wzrokiem pożegnali Quincy’ego. Dopiero gdy jego energia całkowicie się ulotniła, odczuli ulgę.

Saku pomogła wstać Yasuhiro, gdyż pomimo wytrzymałości, którą posiadał nie mógł ukrywać, że dopadało go wyczerpanie. Otworzył bramę prowadzącą do ich Świata, ale zanim odeszli, zbliżyli się do „rodziny” Fullbringerów, gdyż miał on im do powiedzenia ostatnie słowa, które szybko spotkały się z odpowiedzią.
- Masz moje słowo, Shinigami. – Erik podał mu dłoń w ludzkim geście wdzięczności i pożegnania. – Dziś nasze rasy znalazły wspólny grunt w słusznej sprawie, i nie zapomnę o tym. Brońcie Świata Żywych na swój sposób, a my ocalimy go na nasz własny. I proszę was, nie próbujcie nas odnaleźć.
Pozwolił im odejść. Shinigami weszli do swojego przejścia, a wtedy cała grupa bez korzystania z nadludzkiego przyspieszenia, spokojnym zmęczonym krokiem ruszyła po gruzowisku, aż zniknęli między drzewami. Za ścianą lasu czekał na nich obraz zgliszczy oraz dźwięk syren straży pożarnej, karetek pogotowia oraz policji. Czerwono-niebieskie światło wszystkich lamp, odbijało się na ścianach budynków.
- Dziękuję... – odpowiedział jej dopiero teraz, drżącym głosem. Jednak od zakończenia całej sprawy, ani razu nie spojrzał na chłopca, nawet przelotnie. Przełknął ślinę, gdy chciał coś dodać, ale słowa ugrzęzły mu w gardle i nic już nie powiedział.
Erik szedł z tyłu za całą stawką, ale również się nie odzywał, za to niespodziewani przemówiła do nich Kiyoko. – Jedziesz z nami?
A ona pokiwała twierdząco głową.
- Dobrze, powinnaś żyć wśród swoich. – Kiyoko wygląda na wycieńczoną, walką z umysłem chłopca, ale sprawiała wrażenie bardzo ciepłej i sympatycznej osoby. – Marzę, aby już wrócić do domu.
Samochód czekał na nich na południe od szpitala, z dala chaosu i gapiów. Czarnoskóry młodzieniec usiadł za kierownicą, dlatego zobaczyła go dopiero teraz, gdy wcześniej siedziała w tym samochodzie, on musiał być za czarną szybką oddzielającą kierowcę od tylnej części. Obok niego usiadła Kiyoko, a w środku rozgościli się oni. Opony delikatnie zabuksowały na mokrej nawierzchni, i odjechali ku zachodzącemu słońcu.

The End

[Obrazek: nc6pKiCl.png]


Change everything you are | And everything you were | Your number has been called
Fights and battles have begun
| Revenge will surely come | Your hard times are ahead
Don’t let yourself down
| And don’t let yourself go | Your last chance has arrived
Best, you've got to be the best | You've got to change the world | And use this chance to be heard

Your time is now!


Jesse's suit: ON
front | head


Artificial Intelligence: A.N.Y.A.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Strony (5): « Wstecz 1 2 3 4 5
 


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Forum software by © MyBB 1.6.15 - Theme © iAndrew 2014
Tryb normalny
Tryb drzewa