Post: #1
29-11-2020 00:07
![[Obrazek: main-bar-at-tir-na-nog-436457245-1024x683.jpg]](https://i.postimg.cc/wBr0K3c2/main-bar-at-tir-na-nog-436457245-1024x683.jpg)
"Tir Na Nóg, przyjazny bar prowadzony przez rosłego, przyjaznego Szweda o typowo nordyckiej urodzie. Włosy zawsze związane w nienaganny, długi, blond ogon opadały swobodnie na plecy, rękawki białej koszuli zdawały się opinać na bicepsach zupełnie tak, jakby zaraz miały wystrzelić. Nigdy tego nie zrobiły.
Przy ladzie stoi rząd wygodnych taboretów, po przeciwległej stronie lokalu nie brakuje stolików na dwie, cztery czy więcej osób. Na krańcu zaś bordowe, wygodne kanapy. W powietrzu unosi się zapach alkoholu, tytoniu z palarni w rogu oraz pachnącego smacznie jedzenia."
Lucy nie znała tego miasta, ale chcąc wprowadzić swój ambitny plan w życie, musiała znaleźć miejsce do picia. Na szczęście od ich poprzedniego lokalu, ten nie znajdował się bardzo daleko. Wystarczyły dwa skoki po dachach i już wylądowali na ulicy przed dobrze zapowiadającym się barem. Czarnowłosa bez słowa pchnęła drzwi wchodząc do środka, oglądając się przelotnie za Liamem. Nie sądziła, by został na zewnątrz.
W środku zaś typowy widok baru o tej porze. Siedzenia przy barze zajęte, choć nie wszystkie, kilka stolików wolnych. Najwidoczniej lokal dopiero zaczynał się zapełniać, jednak gdy Lucy pojawiła się w drzwiach, w powietrzu na ułamek sekundy zapanowała cisza. Zakonnica w poszarpanym habicie, brudna, pokrwawiona, czarne włosy w nieładzie. Ciężko było stwierdzić, co wywołało większą konsternację, jej profesja, reszta, czy wszystko na raz. Kobieta całkowicie nie przejmując się rzucanymi spojrzeniami ruszyła do jednego z wolnych stolików, oklapła na kanapę wzdychając ciężko. Przechodząca obok kelnerka zatrzymała się przy niej z notesem w dłoni, spojrzała uważnie na Liama, później na nią.
- Niech będzie pochwa... - zaczęła drobna blondynka ujmując w dłoń długopis.
- Daj już kurwa spokój, przynieś jakąś dobrą szkocką. Albo whisky. Albo po prostu dwie butelki szkockiej, dwa hamburgery, dwie dodatkowe porcje frytek, litrową Coca-Colę i jakieś nachosy. I ze dwa sosy... - tu spojrzała na Liama - A dla ciebie co? - odczekała chwilę, konsternacja na twarzy kelnerki była coraz większa, a Lucy zaśmiała się - Żartowałam. Chcesz burgera, czy coś innego? - zapytała spoglądając w menu. Była potwornie głodna. Dopiero gdy Liam wybrał coś dla siebie, kelnerka oddaliła się do kuchni podając zamówienie, a czarnowłosa przechyliła głowę lekko na bok spoglądając na głębokie rozdarcie prawej strony habitu. Sprawiało to, że niekoniecznie zakrywał on to, co powinien, ale Lucy zdawała się tym kompletnie nie przejmować - Ale był rozpierdol, co? - rzuciła luźno, jakby rozmawiali o pogodzie, a nie potajemnych walkach gdzieś pod ziemią, na które go namówiła.
![[Obrazek: kDwaEmC.png]](https://i.imgur.com/kDwaEmC.png)

