Post: #1
17-06-2020 18:28
Może coś będę co i raz wrzucał, na razie na rozgrzewkę początek .__+
---
Zdrów! Oto i ja, Pomidorowy Wojownik,
Ogórków ciemiężca, czerwieni orędownik.
Młodości chwil zapomnieć – toć to grzech wstydliwy
Jak grzęda korniszonów ni chybi zdradliwy.
Siądźcie zatem wygodnie lub stójcie na rzęsach
Poznacie niedługo, jak powstała legenda.
Był to ongiś chłopiec, a dziewięć miał wiosenek
Natenczas właśnie wstąpił na astralną scenę.
Trzymany pod kluczem, bez żadnej bratniej duszy
Z piętnem potwora. Wszelka zieleń go rozjuszy
Kiszonki bądź pikle, bądź szklarniowe pomioty
Na ogórków widok targały nim wymioty.
Pomidor zaś dorodny to dla niego świętość
Z nim absolutną niebios miał zoczyć rozpiętość.
Dziecię było inne – niby z obcego świata
W żadnym rówieśniku nie znalazło kamrata.
A wszak Yare próbował, różnymi środkami
Wyrywać paznokcie, ciąć sutki nożyczkami
W krocze wsadzać sztućce, ciąć polik scyzorykiem
Śmiać się oraz napawać cierpiętniczym rykiem.
Ot dziecięce swawole, beztroskie wymysły
A wszędy zaraz płacz i każdy traci zmysły.
On jeno i umysł, i duszę miał niesforną
A został okrzyknięty maszkarą upiorną.
Bali się go wszyscy, dziatki i mężowie
Jęto w końcu badać kiepeły jego zdrowie.
Lecz nic nie wskórano, ni groźbą, ni podstępem
Hartem swej natury zwyciężył każdą mendę.
Ci, którzy pomoc nieśli, niedźwiedzią przysługę
Rozum sami stracili, obdarci ze złudzeń.
---
Zdrów! Oto i ja, Pomidorowy Wojownik,
Ogórków ciemiężca, czerwieni orędownik.
Młodości chwil zapomnieć – toć to grzech wstydliwy
Jak grzęda korniszonów ni chybi zdradliwy.
Siądźcie zatem wygodnie lub stójcie na rzęsach
Poznacie niedługo, jak powstała legenda.
Był to ongiś chłopiec, a dziewięć miał wiosenek
Natenczas właśnie wstąpił na astralną scenę.
Trzymany pod kluczem, bez żadnej bratniej duszy
Z piętnem potwora. Wszelka zieleń go rozjuszy
Kiszonki bądź pikle, bądź szklarniowe pomioty
Na ogórków widok targały nim wymioty.
Pomidor zaś dorodny to dla niego świętość
Z nim absolutną niebios miał zoczyć rozpiętość.
Dziecię było inne – niby z obcego świata
W żadnym rówieśniku nie znalazło kamrata.
A wszak Yare próbował, różnymi środkami
Wyrywać paznokcie, ciąć sutki nożyczkami
W krocze wsadzać sztućce, ciąć polik scyzorykiem
Śmiać się oraz napawać cierpiętniczym rykiem.
Ot dziecięce swawole, beztroskie wymysły
A wszędy zaraz płacz i każdy traci zmysły.
On jeno i umysł, i duszę miał niesforną
A został okrzyknięty maszkarą upiorną.
Bali się go wszyscy, dziatki i mężowie
Jęto w końcu badać kiepeły jego zdrowie.
Lecz nic nie wskórano, ni groźbą, ni podstępem
Hartem swej natury zwyciężył każdą mendę.
Ci, którzy pomoc nieśli, niedźwiedzią przysługę
Rozum sami stracili, obdarci ze złudzeń.
Dane techniczne postaci
Spoiler :