Post: #141
20-03-2020 18:59
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-03-2020 19:01 przez Sayamaka Asagi.)
Sayamaka miał swój poziom wytrzymałości i właśnie zbliżali się do osiągnięcia granic, albowiem "wielki dowódca najbardziej elitarnych oddziałów wszystkich wymiarów" musiał udowadniać, że to on ma największe cojones z nich wszystkich, szkoda tylko, że przy tej swojej wspaniałości nie wygrał jeszcze żądnej wojny i zamiast czynów, mógł jedynie dawać działać słowom...przykre, bo niebieskooki miał o nim lepsze zdanie. Miał.
- Dziękuje za uzupełnienie informacji, Efraim-san. To nieznacznie zmienia sytuację... - rzekł niebieskooki, jakby zupełnie mając w poważaniu wcześniejszą wypowiedź Vidara, który chyba istotnie mia jakąś obsesję na punkcie udowadniania, jak to banda biegających w opaskach na twarzach nindżów jest lepsza od zwyczajnych bogów śmierci - lepszych w czym? Nie był do końca pewien, w jakim wyścigu Vidar brał udział, ale chyba ścigał się z samym sobą i to jeszcze na elektrycznej bieżni.
- W takim razie nie przejmujemy się wykryciem. Zakładamy, że i tak nas wykryją. Vesper-fukutaichou, liczę na twoje "świecenie" - odpowiedział jakby utrzymując poprzednie zdecydowanie, a słowa dowódcy spłynęły po nim jak po kaczce, chociaż... NIe, nie mógł do końca tolerować tego, że "elitarny wojownik" pozwala sobie na osobiste wycieczki przy dywizjonistach i ze sporym trudem zwerbowanych "sojusznikach". Bardzo profesjonalne - pokazujmy rozłam wśród bogów śmierci, jeśli ktoś miał co do tego wątpliwości, to go uświadommy, niech się wieść niesie - brawo panie "arcyszpiegu". W oczach Sayamaki pojawił się jawny gniew, ten buc właśnie dekonspirował ich wewnętrzne problemy i co, zabije Efraima by się nikt nie dowiedział? A potem co, zastraszy dywizjonistę? Tak, dokładnie to musiał usłyszeć wybierający się na pierwsza misję w Hueco Mundo żołnierz - że jest do niczego. Doskonały pokaz umiejętności przywódczych i taktycznych. Dlatego właśnie żołnierze toczyli wojny, a szpiedzy siedzieli w cieniu. I tam było ich miejsce. Mieli dostarczać informacji i usuwać szpiegów wroga, ale prowadzenie wojny to nie ich sprawa...
- Ty o tym też nie zapominaj, dowódco Vidar. - odciął mu się na zakończenie Sayamaka, który rozwiąże sobie z nim tą sprawę, gdy już będą w bardziej sprzyjających okolicznościach.
- Zachowaj miecz na Hijikate. Bo właśnie dzieje się to, czego on chce. - zakończył przechodząc przez bramę między wymiarami, ciekawe, czy Vidar zachował jeszcze tylko zdrowego rozsądku by zrozumieć, o co mu chodzi, czy może już w pełni jest zacietrzewiony na punkcie JA. Kolejna niemiła niespodzianka tego dnia. Nie z takim człowiekiem ruszył do Hueco Mundo ścigać pierwszego zdrajce wszystkich wymiarów. Do tej pory zakładał, że może spokojnie stanąć plecami do Vidara i nie mieć wątpliwości, że jest bezpieczny. Że to ktoś, kto umie schować dumę i robić swoje, ale... coś się chyba popsuło. Szkoda. Chyba "Senju" osiągnął to co chciał, rozłam i chaos między bogami śmierci. Dlatego właśnie Asagi nie zamierzł się kłócić z Vidarem, trudno, teraz mu tego nie będzie tłumaczył, ma zadanie do wykonania...
- Dziękuje za uzupełnienie informacji, Efraim-san. To nieznacznie zmienia sytuację... - rzekł niebieskooki, jakby zupełnie mając w poważaniu wcześniejszą wypowiedź Vidara, który chyba istotnie mia jakąś obsesję na punkcie udowadniania, jak to banda biegających w opaskach na twarzach nindżów jest lepsza od zwyczajnych bogów śmierci - lepszych w czym? Nie był do końca pewien, w jakim wyścigu Vidar brał udział, ale chyba ścigał się z samym sobą i to jeszcze na elektrycznej bieżni.
- W takim razie nie przejmujemy się wykryciem. Zakładamy, że i tak nas wykryją. Vesper-fukutaichou, liczę na twoje "świecenie" - odpowiedział jakby utrzymując poprzednie zdecydowanie, a słowa dowódcy spłynęły po nim jak po kaczce, chociaż... NIe, nie mógł do końca tolerować tego, że "elitarny wojownik" pozwala sobie na osobiste wycieczki przy dywizjonistach i ze sporym trudem zwerbowanych "sojusznikach". Bardzo profesjonalne - pokazujmy rozłam wśród bogów śmierci, jeśli ktoś miał co do tego wątpliwości, to go uświadommy, niech się wieść niesie - brawo panie "arcyszpiegu". W oczach Sayamaki pojawił się jawny gniew, ten buc właśnie dekonspirował ich wewnętrzne problemy i co, zabije Efraima by się nikt nie dowiedział? A potem co, zastraszy dywizjonistę? Tak, dokładnie to musiał usłyszeć wybierający się na pierwsza misję w Hueco Mundo żołnierz - że jest do niczego. Doskonały pokaz umiejętności przywódczych i taktycznych. Dlatego właśnie żołnierze toczyli wojny, a szpiedzy siedzieli w cieniu. I tam było ich miejsce. Mieli dostarczać informacji i usuwać szpiegów wroga, ale prowadzenie wojny to nie ich sprawa...
- Ty o tym też nie zapominaj, dowódco Vidar. - odciął mu się na zakończenie Sayamaka, który rozwiąże sobie z nim tą sprawę, gdy już będą w bardziej sprzyjających okolicznościach.
- Zachowaj miecz na Hijikate. Bo właśnie dzieje się to, czego on chce. - zakończył przechodząc przez bramę między wymiarami, ciekawe, czy Vidar zachował jeszcze tylko zdrowego rozsądku by zrozumieć, o co mu chodzi, czy może już w pełni jest zacietrzewiony na punkcie JA. Kolejna niemiła niespodzianka tego dnia. Nie z takim człowiekiem ruszył do Hueco Mundo ścigać pierwszego zdrajce wszystkich wymiarów. Do tej pory zakładał, że może spokojnie stanąć plecami do Vidara i nie mieć wątpliwości, że jest bezpieczny. Że to ktoś, kto umie schować dumę i robić swoje, ale... coś się chyba popsuło. Szkoda. Chyba "Senju" osiągnął to co chciał, rozłam i chaos między bogami śmierci. Dlatego właśnie Asagi nie zamierzł się kłócić z Vidarem, trudno, teraz mu tego nie będzie tłumaczył, ma zadanie do wykonania...
______
Ubiór: Standardowy strój kapitański, haori z rękawami, dwa miecze przy pasie.
Stan zdrowia: Zdrowy
Aktualnie w fabule: Także tego...
Walki, misje, eventy i inne przygody -> KLIK <- (Ostatnio zmienione: 06-10-2018)
Punkty atutowe/specjalizacje -> KLIK <- (Ostatnio zmienione: 10-10-2018)
______
Inspektor Sayamaka na tropie Theme.