Post: #61
12-12-2017 08:30
Trudno było nie zauważyć jak wzrok nowego znajomego ucieka do członków trzeciego oddziału. Biła od niego dość silna aura, toteż nie zdziwiłbym się gdyby był ich przełożonym. Pewnie wysoki oficer, chociaż kto ich tam wie. Vaya pewnie ustawia hierarchię jak jej się podoba. Nie wiem, czy w tym, co mówiłem było coś zabawnego, czy ukryłem w tym niezamierzenie jakąś grę słów, aczkolwiek jego wybuchy śmiechu były trochę… Rozbijające. Tak mogę to nazwać. Pewnie to po prostu taki typ człowieka. Takich równie dobrze mieć przy sobie.
Mimo wszystko przy kolejnych podśmiewankach spojrzałem na niego pytająco. Trochę zaczynało mnie to dręczyć, jeśli mam być szczery. Przyszedłem do niego z alkoholem, dłoni mi nie podał na przywitanie, a będzie się śmiać na każde moje słowo? Nie byłem w żadnym wypadku snobem dlatego spisałem to po prostu na słabą głowę. Wolałem wierzyć, że to rzeczywiście alkohol, a nie coś ze mną nie tak.
Oglądając się za Kaminari poczułem w pewnym momencie dość silne szturchnięcie łokciem, jak można mniemać. Na tyle, że prawie wylałem swojego drinka. Na szczęście miałem wystarczająco krzepy by zatrzymać dłoń zanim wykrzywi mi się niefortunnie na bok czy ku dołowi. Na szkle pojawiły się małe pęknięcia. Szybko dopiłem bursztynowy trunek, odstawiając naczynie na tacę jednego z kelnerów, a jednocześnie sięgając po kolejny. Wolałem nie powtarzać wyczynu mojego poprzedniego kapitana z tłuczeniem wszystkiego, co wpadnie mi w ręce.
- ”Lubię”? – spojrzałem na Torę dość rozbawiony, bo nie byliśmy przecież w szkole podstawowej, dorośli mężczyźni potrafią używać innych słów.
- To ktoś, kogo niewiarygodnie mocno „lubił” mój dawny znajomy, a kogo przysięgłem strzec jak oka w głowie. – uśmiechnąłem się delikatnie na wspomnienie starych dni – Umknęło mi, że dołączyła do Gotei, aczkolwiek mogłem się spodziewać, że to tylko kwestia czasu. Wykorzystają wszystko, co w jakikolwiek sposób nada się jako broń. – powiedziałem z zerowym zaangażowaniem, bo był to dla mnie po prostu fakt, nic zaskakującego.
Przyjrzałem się trochę bliżej naszej solenizantce dzięki darowi Heimdalla. Wyglądała naprawdę zjawiskowo. Wyróżniała się z tłumu, jak na gospodynię przystało. Zupełnie przypadkowo podsłuchałem jej wcześniejszą wymianę zdań z Torą. Mogliby się mieć ku sobie. To ciekawe. Na tyle, że uśmiechnąłem się dość złowieszczo pod nosem mając już pewien plan rozrywki na ten wieczór. Zwinąłem jeszcze jedną szklankę trunku dla nowego znajomego, wyciągając doń dłoń.
- Nie ociągaj się towarzyszu, łap kolejną. – potrząsnąłem zachęcająco pełnym naczyniem z uśmiechem – Skoro już na ten temat zeszliśmy, może mi powiesz co sądzisz o waszej nowej pani porucznik z pod sztandaru siódemki? Coś mi się wydaje, że trochę między wami iskrzyło. Podzielisz się wrażeniami? – spojrzałem to na niego, to na nią upijając kolejny łyk swojego drinka.
Mimowolnie musiałem też spojrzeć na to, jak radzi sobie Kaminari w tym tłumie. Wyglądała na speszoną, nie jest przyzwyczajona do takiego otoczenia. Do tej pory była sama, razem z Tenvisem. Chociaż ten brodacz mówił, że się wycofa czułem jak spogląda na nią moimi oczami z dużą troską i uczuciem, co pewnie udziela się i mnie. Nigdy wcześniej nie wchłonąłem innej żywej duszy do Valhalli, toteż musiałem się nauczyć jak z tym funkcjonować. Często o niej rozmawialiśmy, a jak mnie Lisiczka zobaczy, jak spoglądam na nią tymi maślanymi oczami to jej gniew będzie większy oraz bardziej odczuwalny niż samej Heli. Co ja mam z tymi kobietami… Same utrapienia, chociaż bez nich to nie życie, a po prostu nuda.
Mimo wszystko przy kolejnych podśmiewankach spojrzałem na niego pytająco. Trochę zaczynało mnie to dręczyć, jeśli mam być szczery. Przyszedłem do niego z alkoholem, dłoni mi nie podał na przywitanie, a będzie się śmiać na każde moje słowo? Nie byłem w żadnym wypadku snobem dlatego spisałem to po prostu na słabą głowę. Wolałem wierzyć, że to rzeczywiście alkohol, a nie coś ze mną nie tak.
Oglądając się za Kaminari poczułem w pewnym momencie dość silne szturchnięcie łokciem, jak można mniemać. Na tyle, że prawie wylałem swojego drinka. Na szczęście miałem wystarczająco krzepy by zatrzymać dłoń zanim wykrzywi mi się niefortunnie na bok czy ku dołowi. Na szkle pojawiły się małe pęknięcia. Szybko dopiłem bursztynowy trunek, odstawiając naczynie na tacę jednego z kelnerów, a jednocześnie sięgając po kolejny. Wolałem nie powtarzać wyczynu mojego poprzedniego kapitana z tłuczeniem wszystkiego, co wpadnie mi w ręce.
- ”Lubię”? – spojrzałem na Torę dość rozbawiony, bo nie byliśmy przecież w szkole podstawowej, dorośli mężczyźni potrafią używać innych słów.
- To ktoś, kogo niewiarygodnie mocno „lubił” mój dawny znajomy, a kogo przysięgłem strzec jak oka w głowie. – uśmiechnąłem się delikatnie na wspomnienie starych dni – Umknęło mi, że dołączyła do Gotei, aczkolwiek mogłem się spodziewać, że to tylko kwestia czasu. Wykorzystają wszystko, co w jakikolwiek sposób nada się jako broń. – powiedziałem z zerowym zaangażowaniem, bo był to dla mnie po prostu fakt, nic zaskakującego.
Przyjrzałem się trochę bliżej naszej solenizantce dzięki darowi Heimdalla. Wyglądała naprawdę zjawiskowo. Wyróżniała się z tłumu, jak na gospodynię przystało. Zupełnie przypadkowo podsłuchałem jej wcześniejszą wymianę zdań z Torą. Mogliby się mieć ku sobie. To ciekawe. Na tyle, że uśmiechnąłem się dość złowieszczo pod nosem mając już pewien plan rozrywki na ten wieczór. Zwinąłem jeszcze jedną szklankę trunku dla nowego znajomego, wyciągając doń dłoń.
- Nie ociągaj się towarzyszu, łap kolejną. – potrząsnąłem zachęcająco pełnym naczyniem z uśmiechem – Skoro już na ten temat zeszliśmy, może mi powiesz co sądzisz o waszej nowej pani porucznik z pod sztandaru siódemki? Coś mi się wydaje, że trochę między wami iskrzyło. Podzielisz się wrażeniami? – spojrzałem to na niego, to na nią upijając kolejny łyk swojego drinka.
Mimowolnie musiałem też spojrzeć na to, jak radzi sobie Kaminari w tym tłumie. Wyglądała na speszoną, nie jest przyzwyczajona do takiego otoczenia. Do tej pory była sama, razem z Tenvisem. Chociaż ten brodacz mówił, że się wycofa czułem jak spogląda na nią moimi oczami z dużą troską i uczuciem, co pewnie udziela się i mnie. Nigdy wcześniej nie wchłonąłem innej żywej duszy do Valhalli, toteż musiałem się nauczyć jak z tym funkcjonować. Często o niej rozmawialiśmy, a jak mnie Lisiczka zobaczy, jak spoglądam na nią tymi maślanymi oczami to jej gniew będzie większy oraz bardziej odczuwalny niż samej Heli. Co ja mam z tymi kobietami… Same utrapienia, chociaż bez nich to nie życie, a po prostu nuda.
![[Obrazek: ed8f1c31e95be9b4335ed6d9566822f1.gif]](https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/ed/8f/1c/ed8f1c31e95be9b4335ed6d9566822f1.gif)
Spoiler :