• Strona Główna
  • Karty Postaci
    • Twoja KP
    • Tworzone KP
    • Zaakceptowane KP
    • Nieaktywne KP
  • Gamemasterzy
    • Skye
    • Katsuya Senzaki
    • Vaya Vesper
    • Jesse Walker
    • Yare
    • Ryuichi Kagawa
    • Chester
    • Lena Hawk
  • Ważne Tematy
    • Poradnik dla Nowych
    • Regulamin Forum
    • System gry
    • Grywalne rasy
    • Główny wątek fabularny
    • Plan wydarzeń
    • Wstęp do fabuły
    • Wzór Karty Postaci
  • Szukaj
  • Toplisty
    • Top Lista gier PBF
    • TOP 100 PBF
  • Partnerzy
    • Wymiana Bannerów
    • Fora zaprzyjaźnione
Bleach OtherWorld PBF
    • Zarejestruj się
    • Zaloguj się

  Bleach OtherWorld PBF Świat Żywych Nowy York Bronx Ellie's Diner

Strony (3): « Wstecz 1 2 3
Rozpocznij wątek   
Ellie's Diner
Fuyuko Viken-Crowley Offline
Pikachu
Ranga:

Pikachu

Dane Osobowe Postaci

Imię: Fuyuko
Nazwisko: Viken-Crowley
Wiek: 29
Poziom Postaci: 15
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Fullbring: Fury of the storm

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Ograniczona


Specjalizacje

Specjalizacja I: Manipulacja materią
Post: #41
02-10-2018 20:52
W końcu. Miała ochotę skakać i krzyczeć z radości, jednak to nie był odpowiedni czas, ani miejsce do tego. Na twarzy Fuyuko pojawił się wyraz ulgi, kiedy Rori zaprzestała uzewnętrzniać swoją frustrację ukierunkowaną właściwie na każdego, kto się nawinął pod rękę. Fuyuko chciała tylko pomóc, czy to aż tak trudno było zrozumieć? Szaroniebieskie oczy obserwowały z uwagą obie kobiety, a jej myśli przemykały teraz swobodnie niczym niezmącone. Uspokoiła się, uspokoiła swoją energię duchową i spojrzała do góry, w niebo, mając nadzieję zobaczyć gwiazdy. Jej ojciec jej tego nauczył, szukać cierpliwości tam, gdzie śpią wszyscy bogowi. Uśmiechnęła się lekko. Co z tego, że nie znała Skye? Że nie znała jej historii? Powiedziała prawdę, wierzyła we własne słowa i być może właśnie to sprawiło, że wreszcie została wysłuchana.
- To do tej pory najrozsądniejsze słowa, które tu padły - posłała Rori porozumiewawcze spojrzenie ruszając za nią za pomocą Bringer Light. Zdumiały ją nieco słowa Skye, dlatego przystanęła w pół kroku, nim obie podeszły do czekającej na nie dziewczyny. W szaroniebieskich oczach pojawiło się zaskoczenie, ale też swego rodzaju otucha, a uczucie emanującego z niej ciepła nasiliło się, kiedy sięgnęła dłonią do ramienia Skye i zacisnęła ją na nim lekko - Na wszystko przyjdzie jeszcze czas, nie zamartwiaj się tym, to nic złego bać się czegoś.
Słuchała opowieści w milczeniu starając się nie okazywać zaskoczenia, choć to było dość trudne. Tuż po nim pojawiło się zrozumienie i jakiś paskudny żal, że to wszystko potoczyło się zupełnie nie tak, jak powinno. Na świecie było tylu ludzi, którzy potrzebowali pomocy, których ścieżki krzyżowały się z tymi, którzy wykorzystywali ich potencjał do złych celów. Mimo zaskoczenia, z jej postaci emanowało przede wszystkim zrozumienie, bo choć to było okropne, naprawdę to rozumiała. Rozumiała potrzebę, może początkowe moralne rozdarcie, ale przede wszystkim potrzebę przetrwania. To zawsze było silniejsze, niż cokolwiek innego. Ludzie, czy byli zwykłymi, szarymi zjadaczami chleba, Fullbringerami, Quincy, Shinigami czy jeszcze kimś innym, przede wszystkim chcieli przeżyć.
Postawiła kilka kroków bliżej widząc spływające po policzkach Rori łzy. To musiało być dla niej naprawdę trudne, całym sercem była teraz z nią aż do ostatniego słowa.
- Rori... - wyszeptała cicho przede wszystkim zbierając się w sobie, by się po prostu w tej chwili nie odzywać, nie zrobić niczego głupiego. Więc zrobiła coś, co przyszło jej całkowicie naturalnie i bezproblemowo, ona tym oddychała, żyła każdego dnia, dlatego po prostu podeszła do czerwonowłosej i przytuliła ją mocno nie mówiąc po prostu nic. Kołysała się lekko na boki, jakby chciała ją uspokoić, nie zakrywała jednak jej uszu, by słowa Skye mogły do niej dotrzeć. Oczywiście jeśli dziewczyna sobie tego nie życzyła, lub ją odtrąciła, nie poczuła się w żaden sposób urażona, odstąpiłaby zostawiając jej bezpieczną przestrzeń. Owszem, nie znały się praktycznie w ogóle, jeszcze parę chwil temu jedna drugiej gotowa była przysmalić co nieco jakiś element ciała, nie zmieniało to faktu, że Fuyuko nie potrafiłaby tak stać bezczynnie i patrzeć, jak ktoś płacze.
- Słuchaj... - zaczęła cicho - Jak chcecie, skoczę wam po te frytki i sobie pogadacie, bo już dawno powinnyście. Powiedz mi tylko gdzie mam ich szukać, naprawdę nie chcę, by komuś stała się krzywda. Oni, one, nie wiem kto dokładnie, ale ktoś was wykorzystał, by osiągnąć swój cel i prawdopodobnie właśnie teraz robi coś strasznego. Naprawdę rozumiem dlaczego to zrobiłyście, nadzieja potrafi być paskudna w rękach odpowiedniej osoby, opleciona w kłamstwa. Pomóżmy im razem, lub wskaż mi po prostu kierunek, a tam pójdę. Jeśli jest choć iskierka szansy, że mogę pomóc, możesz mi wierzyć, nie odpuszczę - uśmiechnęła się szeroko i odetchnęła głębiej. Spojrzała również na Skye rozpromieniona, jakby właśnie zobaczyła dawno zaginioną przyjaciółkę ze szkoły średniej - To co? - spojrzała to na jedną, to na drugą wyjmując w międzyczasie z kieszeni spodenek paczkę chusteczek higienicznych i podała ją Rori - Mam skoczyć wam po te frytki, czy skopiemy parę tyłków i uratujemy świat w stylu "Dragon Ball'a"? - zachichotała.

[Obrazek: ovJMlJg.png]

She has an idea - you should start running fast!

"(...)I shall rise, oh well I shall rise again and again(...)"

Fuyuko's theme | Fullbring | Thoughts | Everyone is able to fight | The truth
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Jesse Walker Offline
Deposit-Man a.k.a. Pillar-Man
Ranga:

Freelancer

Dane Osobowe Postaci

Imię: Jesse
Nazwisko: Walker
Wiek: 26
Poziom Postaci: 18
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Orochi Kuchiki


Broń Duchowa

Fullbring: Inker

Atuty

Bujutsu: Amator
Hohou: Geniusz
Hakuda: Expert
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Niewyobrażalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Demon szybkości
Specjalizacja II: Arcymistrz manipulacji materią
Post: #42
08-10-2018 17:54
Trzy policyjne radiowozy zatrzymały się przy restauracji, z której wybiegła właścicielka. Jeden policjant rozmawiał z nią przez chwilę, gdy jednak wskazała nerwowo na tyły restauracji pozostali rozdzielili się na dwie grupy i obeszli alejkę z obu stron. Ostrożnie upewnili się, że jest bezpiecznie wyglądając zza rogu. Było bezpiecznie, chociaż właścicielka nie myliła się, gdy opisywała zajście. Miała doświadczenie z duchowymi istotami, gdyż restauracja mieściła się niedaleko ich głównej siedziby, a po drugie takich wstrząsów nie powodują uliczni przestępcy. Policjanci zabezpieczyli nadszarpniętą alejką i wezwali odpowiednie służby, aby zajęły się zniszczeniami. Niestety, po sprawcach nie było śladu.

Kobiety stały na dachu kamienicy, dwa bloki dalej od zamieszania, które same wywołały. Nie widziały ze swojego miejsca radiowozów ani tego co się działo przy restauracji, a ci nie widzieli ich. Były bezpiecznie, dlatego mogły kontynuować rozmowę, którą zapoczątkowała Rori. Jej zwierzenia nie były lekko strawne, a każda z nich musiała poradzić sobie z nimi na własny sposób. Patrzyły z góry na kulącą się dziewczynę, której rude włosy podskakiwały na ramionach, gdy kręciła przecząco głową. Głos załamywał jej się przy każdej próbie odpowiedzi dopiero, gdy Skye przykucnęła przy niej i uniosła delikatnie jej głowę, ukazał im się obraz rozpaczy, który rozmazał się na jej młodej twarzy. Czerwone i wypełnione łzami oczy zaczynały powoli puchnąć, a trzymana lekko na palcach broda drgała nierównomiernie. Dziewczyna nie odwróciła więcej wzroku, jakby samo dotknięcie i zmiana tonacji w głosie uspokoiły jej emocje.

- N-nie w-wiem… - Głos jej się nadal załamywał. – M-my ich tylko szukaliśmy… ja i Ayame. Mówiłyśmy Danielle o nich, że mamy kogoś i będą się nadawać, w sensie im pomogą, ale… reszta działa się poza nami! – Kręciła głową, bo chyba jej nie zrozumiały. – Nie, Ayame powinna być w domu… naszym t-tymczasowym mieszkaniu, ale ja z nią nie rozmawiałam o tym wszystkim, ponieważ… - Zasłoniła dłonią usta, próbując utrzymać rozpacz na wodzy. - Oni znaleźli ją martwą… dzisiaj w nocy w parku. Nie wiedziałam co zrobić i gdzie iść, więc przyszłam tutaj… czekałam, aż otworzą restaurację i przyjdzie Heather, a potem… – Przetarła oczy rękawem, rozmazując na policzkach swój lekki makijaż. – Gdy tu przyszłyście… to myślałam, że po mnie, ale… ty - Zerknęła na Fuyuko. – nic nie wiedziałaś. D-dopiero szukałyście, ale było już z-za późno… t-to ja powiedziałam im o Alyssie i… Debrze… - Głos ponownie załamał jej się na sam dźwięk wypowiedzianego imienia i z trudem powstrzymała kolejną falę łez. – Nie, nie wiem. Naprawdę, nigdy nie poznałam tego Pietro… on też zaginął? Boże…

Niespodziewanie za plecami Fuyuko i Skye, na wolnej przestrzeni dachu zaczął malować się purpurowy okrąg, którego energetyczny płaszcz zaczął wić się do góry tworząc mieniącą się płynnym światłem kopułę. Fuyuko nie tylko znała ten typ manifestacji mocy, ale również szybko rozpoznała kryjącą się za nią energię duchową, więc gdyby jej towarzyszka się wystraszyła szybko mogłaby ją uspokoić. Bańka prysła, a w środku kręgu pojawiła się Kiyoko oraz Tracy. Teleporterka cofnęła się do tyłu i oparła o gzyms, zaś Japonka pośpiesznie podeszła do młodej dziewczyny. Miała na sobie ten sam strój co wcześniej, lecz teraz zarzuciła na górę czerwony płaszcz.

Wplotła dłoń w ogniste loki Rori, nim ta spostrzegła, że ktoś przybył. Tatuaże zatańczyły na jej ciele, wychodząc poza rękaw tejże ręki. Namalowana na jej ciele róża rozkwitła, a jej pnącza wiły się wzdłuż palców.
- Proszę, zabierzcie mnie do domu, nie chcę tu dłużej być. Proszę… – mamrotała pod nosem dziewczyna.
- Już, już... – odpowiadała spokojnym głosem, prawie szeptem Kiyoko Ashida. - Uspokój się. Wszystko będzie dobrze, zaraz poczujesz się znacznie lepiej.
Dziewczyna przestała się trząść, niemalże w tej samej chwili, gdy padło ostatnie słowo przywódczyni Bractwa. Na drżących nogach, podtrzymując się ściany, próbowała podnieść się do góry. Kiyoko jej oczywiście pomogła.
- Chcę porozmawiać z Ayame… powiem jej wszystko… ona mu się dowiedzieć. Pomogę wam ich znaleźć, naprawdę postaram się, ale najpierw chcę z nią porozmawiać, dobrze?
- Podobno potrafisz odnajdywać duchową energię z bardzo daleka, to prawda?
- Tak… - odpowiedziała niepewnie Rori, gdy Kiyoko położyła na jej rękach zwiniętą w kostkę postrzępioną koszulkę.
- Ona należała do Pietro, są na niej nadal ślady jego krwi. Nigdy nie oddał jej do prania, gdyż nie chciał zapomnieć. W jego krwi zapisała się również jego energia, którą spróbujesz odczytać i znaleźć go, dobrze.
Kiyoko mówiła głosem spokojnym, lekkim jak zawsze, lecz ton jej wypowiedzi dawał odczucie, że nie przyjmowała odmowy.
- Spróbuję… - zgodziła się Rori, która niezwłocznie zamknęła oczy skupiając się na słabych cząsteczkach energii, które pozostały w zaschniętych śladach krwi. – Czuję ją… - Wytatuowane wstążki pod rękawami delikatnie rozbłysły, co mogły dostrzec przyglądające się jej z uwagą kobiety. Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na prawo, ponad horyzontem, jakby zahipnotyzowana. – Powinniśmy iść w tą stronę.
Pozostali nie dostrzegli żadnej zmiany, a tym bardziej czerwonej wstążki, którą dostrzegała jedynie Rori i mogli tylko uwierzyć, że widziała coś, czego nie dostrzegali inni.
- Emily – zwróciła się do niej Kiyoko. – Idź z nią, Fuyuko dołączy do ciebie później.
W tej kwestii również, nie przyjmowała odmowy. Poczekała, aż dziewczyny znikną z dachu, gdy odwróciła się do tej, którą tu zatrzymała.

----------------------------------------------------------
"Fuyuko"

- W jej umyśle widziałam różne miejsca. Ona, jej koleżanka i ten chłopak, którego zabiła Emily… - zawiesiła głos na sekundę. – Dużo podróżowali, ale to nie pierwszy raz, gdy są w Nowym Yorku. Jedno wspomnienie było dość świeże. Mieszkanie, intensywnie myślała o nim na chwilę przed moim przybyciem, najwyraźniej chciała do niego wrócić, aby porozmawiać z tą Ayame. Nie umiem go na tą chwilę zlokalizować, ale jej umysł zaprzątał ktoś jeszcze… jej opiekun lub ojciec, ktoś z autorytetem rodzica bez wątpienia. Ona była u niego w domu i ja znam to miejsce. Stała na molo, obserwując zatokę Little Neck i w jednym momencie obróciła się w stronę domu… - Kiyoko zamknęła oczy, posyłając obrazy, które widziała Rori. Molo, ogromna posiadłość i widok na park z molo po drugiej stronie zatoki. To były jedyne koordynaty, które była wstanie jej podać, ale wiedziała, że Fuyuko poradzi sobie z jego znalezieniem. – Nie mogłam posłać was tam obu, ponieważ w tym domu widziałam pewne rzeczy, których ona nie powinna widzieć. – Chwyciła ją za dłonie i mocne ścisnęła. – Leć, znajdź ten dom. Znajdź ich.

--------------------------

Komentarz: Obie robicie [z/t] w następnej kolejce, ale tylko Fuyuko zmieni lokalizację, Skye nadal jest w Bronxie, ale z racji, że się przemieszczają to zmierzają w stronę zoo.

Kolejka: Dowolna.

Deadline: Środa-Czwartek.

[Obrazek: nc6pKiCl.png]


Change everything you are | And everything you were | Your number has been called
Fights and battles have begun
| Revenge will surely come | Your hard times are ahead
Don’t let yourself down
| And don’t let yourself go | Your last chance has arrived
Best, you've got to be the best | You've got to change the world | And use this chance to be heard

Your time is now!


Jesse's suit: OFF
front | head


Artificial Intelligence: A.N.Y.A.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Fuyuko Viken-Crowley Offline
Pikachu
Ranga:

Pikachu

Dane Osobowe Postaci

Imię: Fuyuko
Nazwisko: Viken-Crowley
Wiek: 29
Poziom Postaci: 15
Karta postaci: Tutaj.


Broń Duchowa

Fullbring: Fury of the storm

Atuty

Bujutsu: Zaawansowany
Hohou: Geniusz
Hakuda: Amator
Kidou/Kontrola reiatsu: Geniusz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Ogromna
Wytrzymałość: Legendarna
Siła Woli/Wiedza: Ograniczona


Specjalizacje

Specjalizacja I: Manipulacja materią
Post: #43
11-10-2018 19:06
To się zaczęło robić coraz bardziej pogmatwane, padał pierdyliard imion, które próbowała poukładać sobie w głowie, z mizernym skutkiem warto dodać. Nauka języków była niczym w porównaniu z zapamiętaniem tego kto, po co, jak i dlaczego. Głównymi bohaterkami tej opowieści była Rori i Alyssa, to wiedziała. Przyjaciółka Debra, która niestety nie żyła. Ale kto to jest Heather? Trybiki w głowie Fullbringerki prędko nakierowały ją na właściwy trop. Heather. No tak. Restauracja. Strzeliła sobie mentalnego facepalma i dalej układała puzzle, które Rori właśnie wysypała na stół. Zawsze lubiła układać puzzle, ale z niej detektyw był żaden. Owszem, przeczytała masę książek detektywistycznych, uwielbiała filmy z Sherclockiem Holmesem (które de facto były następne w kolejce zaraz po filmach z Tomem Hanksem), ale powiedzieć o niej, że była detektywem, to jak powiedzieć, że skoro posiadała ołówek, była architektem. Ale jedna myśl w nią uwierzyła. Przecież one im pomagały. Tym kimś, kto za tym stał. Więc dlaczego Debra nie żyła? Jeśli dowiedziała się zbyt wiele, na pewno znaleźliby lepszy sposób, by pozbyć się ciała, ba, znalezienie ich nie było takie proste, więc po co mieliby zostawiać ciało w jakimś widocznym miejscu? Zupełnie tak, jakby ktoś znudził się swoją zabawką i po prostu ją wyrzucił. Zmarszczyła brwi nieznacznie słysząc, że nie poznała Pietro. Zatem wciąż była jakaś nadzieja. Musiały się streszczać, jeśli jeszcze w tym stuleciu chcą ich odnaleźć, powoli zaczynała się wiercić i choć z całego serca chciała pomóc tym dwóm tutaj, Emily i Rori, to czuła się jak na jakiejś porąbanej karuzeli, z czego tylko ona nie siedzi wygodnie na krzesełku, a trzyma się go tylko i wyłącznie siłą własnych rąk czekając aż z niej spadnie i wybije sobie zęby.
Z opresji, poniekąd, uratowała ją Tracy i Kiyoko. Oczywiście w pierwszej chwili wyglądać to mogło jak na niespodziewany atak, jednak Fuyuko od razu rozpoznała nie tylko technikę, ale i energię mogąc tą informację przekazać dalej. One chciały pomóc, skoro pojawiła się Ashida, sytuacja tego wymagała. Odsunęła się nieco dając więcej miejsca Japonce. Z niemym zainteresowaniem obserwowała, jak czerwonowłosa za pomocą jakiejś starej, zakrwawionej koszulki sięga po własne umiejętności i, prawdopodobnie, poprawnie odczytuje kierunek, w którym powinni się udać. Połowa sukcesu. Już miała się odezwać, że przydałaby się jakaś wskazówka, być może Rori chociaż ją odprowadzi do pewnego miejsca, jednak Kiyoko już podjęła decyzję łapiąc Viken na tym, że zamarła w pół słowa z uniesionym lekko palcem w górze w dość komicznym geście. Uśmiechnęła się nieco zażenowana, pomachała oddalającym się dziewczynom i spojrzała na Kiyoko już nieco poważniej. Czuła się źle z tym, że musiała się tutaj fatygować, to była przecież ich misja, one powinny sobie z tym poradzić. Tymczasem, nie po raz pierwszy zresztą, Ashida niekoniecznie specjalnie, ale pokazała Fuyuko, że nie wszystko jest w stanie zrobić sama. Choćby bardzo chciała. Brązowowłosa czuła się odpowiedzialna za Skye, o której właściwie niewiele wiedziała, a której historia sprawiała, że włosy stawały dęba na głowie. Już miała o tym wspomnieć, ale po raz kolejny otworzyła jedynie usta, odetchnęła głębiej zamykając je i uśmiechnęła się do niej ciepło nie wspominając o niczym, o czym myślała w tej chwili. Jej twarz była wystarczającym obrazem tego, co w tej chwili działo się w jej głowie, słowa, po raz pierwszy w jej życiu, wydały jej się zupełnie zbędne.
- Opiekun, ojciec...wspominała coś o siostrze, Danielle, czy jakoś tak, może to o nią chodziło? - zadała samej sobie pytanie przygryzając paznokieć - Chociaż to może być ktokolwiek, nie widziałaś twarzy? - skrzywiła się lekko, zaraz jednak machnęła ręką - Nieważne. Tu jest tyle niewiadomych, że jedna więcej nie zrobi różnicy - uśmiechnęła się szeroko i ścisnęła mocniej dłonie Kiyoko, kiedy ta je ujęła - Nie martw się, poradzę sobie. Chcę wiedzieć, czego takiego nie powinna widzieć Skye? Albo nie, lepiej mi nie mów, pogadamy, jak wrócę. Zabierz tamte dwie na frytki, powinny porozmawiać, wyjaśnić sobie niektóre rzeczy... Albo nie, zabierz na coś innego, ja obiecałam Rori frytki, nie daruję ci, jeśli będziesz pierwsza - puściła Japonce oko delikatnym, ale sprawnym ruchem wyślizgując dłonie z uścisku, po czym odwróciła się na pięcie uśmiechając rozbrajająco w kierunku Tracy - Traaaacyyyyy... - przeciągała jej imię zbliżając się ku niej spokojnym krokiem, dłonie splotła za plecami i tylko idiota by się nie zorientował, czego od niej chce Fullbringerka. Uwielbiała takie podróżowanie, Bringer Light przy teleportacji to był zwykły, prosty sposób przemieszczania się szarych Fullbringerów, a ona choć raz na jakiś czas mogła przejechać się kolejką, do której na co dzień nie miała dostępu. Naprawdę aż tak długo nie widziała się z Pietro? Będzie musiała go poprosić o przejażdżkę, ciekawe, czy się zgodzi...
Jeśli Tracy nie zgodzi się jej przenieść na miejsce, będzie tłukła tak długo i robiła szczenięce oczy, aż się zgodzi. Jeśli mimo wszystko nie, skorzysta z Bringer Light udając się tam o własnych siłach wystawiając Fullbringerce język tuż przed pierwszym krokiem.

[z/t]

[Obrazek: ovJMlJg.png]

She has an idea - you should start running fast!

"(...)I shall rise, oh well I shall rise again and again(...)"

Fuyuko's theme | Fullbring | Thoughts | Everyone is able to fight | The truth
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Skye Offline
Ms. Hyde
Ranga:

Brak rangi

Dane Osobowe Postaci

Imię: Skye
Nazwisko:
Wiek: 21
Poziom Postaci: 12
Karta postaci: Tutaj.
Alty: Tsukuyo, Ichinose, Yuzume


Broń Duchowa

Fullbring: Aspect of Chaos (21 lvl)

Atuty

Bujutsu: Amator
Hohou: Zaawansowany
Hakuda: Praktykant
Kidou/Kontrola reiatsu: Mistrz
Ilość Reiryoku: Legendarna
Siła fizyczna: Normalna
Wytrzymałość: Niewyobrażalna
Siła Woli/Wiedza: Geniusz


Specjalizacje

Specjalizacja I: Potwór reiroyku
Specjalizacja II: Niebotyczna aura
Post: #44
11-10-2018 22:46
Skye widziała, a nawet potrafiła w pewnym stopniu poczuć prawdziwy dramat rozgrywający się w życiu Rori. I choć z jednej strony nadal obarczała samą siebie winą za to wszystko, gdyż zabicie Shiraia było katalizatorem do wielu następnych wydarzeń, to jednak otoczenie tej zagubionej dziewczyny dołożyło znacznie więcej. Inna jej przyjaciółka zmarła na skutek kłamstw, manipulacji oraz zaufania niewłaściwym ludziom, a ostatecznie Rori wraz z Ayame dosłownie straciły nie tylko poczucie przynależności gdziekolwiek, to jeszcze zdolność zaufania. Widziała zagrożenie przecież nawet w tym, że Skye wraz z Fuyuko akurat dzień po tym wszystkim weszły do Ellie's Dinner, gdzie to rudowłosa Fullbringerka szukała pomocy u Heather. Jednocześnie szczęśliwy i pechowy zbieg okoliczności, bo ich ponownie spotkanie po tylu tygodniach mogło mieć różne skutki. Koniec końców udało im się porozumieć.
Widząc, jak Fuyuko występuje do przodu i przytula Rori, Skye zrezygnowała ze swoich pomysłów na próby pocieszenia, czy też wyspowiadania się dziewczynie. Uznała, że to kobieta przynależąca do Bractwa znacznie dłużej wie lepiej, w jaki sposób pomóc zagubionej oraz pozbawionej wszelkich nadziei Fullbringerce. Automatycznie ciało Skye postawiło dwa kroki w tył, gdy w jej głowie zakorzeniły się myśli, iż ewentualnymi kolejnymi działaniami może zaprzepaścić to, co Viken-Crowley próbuje uzyskać.
Zgromadzone w umyśle Skye emocje powoli opadały, a z każdą następną mijającą sekundą, coraz bardziej uświadamiała sobie, że przez cały ten czas reagowała pod wpływem impulsów i instynktu. Nie analizowała zupełnie zaistniałych sytuacji, tylko wyrzucała potoki słów, które same się cisnęły na język. To wszystko było szczere. Tylko, czy nie zbyt lekkomyślne? Mogła zostać ciężko ranna. Mogła sprowokować natarczywością Rori do czegoś gorszego. Mogła nawet stracić swoje miejsce wśród Bractwa, gdyby Fuyuko wyciągnęła inne wnioski.
Skóra Skye pobladła, gdy wyobraziła sobie ewentualne konsekwencje w alternatywnych wersjach wydarzeń, lecz wnet wybudził ją pewien dźwięk, za którym podążył efektowny pokaz teleportacji. Inni Fullbringerzy w Bractwie najwyraźniej również znali podobne techniki szybkiego przemieszczenia na dalsze dystanse. Prócz nieznanej dotychczas Emily dziewczyny na miejsce przybyła Kiyoko Ashida. Szatynka otworzyła szerzej oczy obserwując, jak kobieta azjatyckiego pochodzenia dosłownie w jednej chwili dobiega do Rori, by ją wesprzeć w walce ze swoimi wizjami. Przynajmniej sama w taki sposób widziała ten problem, która przez to samo przechodziła niemal dzień w dzień przez wiele długich lat.
Z fascynacją połączoną ze współczuciem Skye po raz pierwszy obserwowała na efekty zdolności Kiyoko z perspektywy trzeciej osoby. Nie tylko manifestacja jej Fullbringu była piękna. Miała perfekcyjną kontrolę nad nim i w przeciągu krótkiej chwili uspokoiła Rori, a także przekonała do współpracy. Wstęga, którą przywołała nastolatka, nagle wskazała kierunek, gdzie powinien znajdować się Pietro. Może również inne zaginione osoby... przynajmniej te, które przeżyły.
– D-dobrze – odpowiedziała Kiyoko bez chwili zawahania, ale jednak pytająco spojrzała na Fuyuko, jakby czekała na coś. Słowo protestu? Może deklarację wsparcia? Cokolwiek? Lub, co było całkiem prawdopodobne, zwyczajnie bała się tego, co przyniesie dalej ten dzień. Od tej chwili miała pozostać sama w obliczu nieznanego.
Skye następnie wzięła głębszy oddech i popatrzyła w oczy Ashidy, przywołując siłą spokój na twarz. Nadal nie odzyskała ona swoich naturalnych kolorów, co dało się łatwo dostrzec przy domieszce latynoskiej krwi ze strony matki. Mimo wszystko widok tej kobiety działał na nią pokrzepiająco. Potrafiła uwierzyć, że mimo wszystko sobie poradzi.
– Gdy tylko go znajdziemy... dam znać. Przez portal albo po prostu przez emanację energii duchowej – dodała już żywszym głosem.
Gdy go znajdziemy. Nie jeśli. Gdy. – powtórzyła w myślach, po czym podeszła już do Rori, dając dziewczynie znać, że jest gotowa. Miała nadzieję, że to, co się stało między nimi przed dwoma miesiącami, nie będzie mocno rzutować na ich współpracy. Teraz zależały od tego życia innych ludzi.
– Rori, prowadź. Obiecuję, że tym razem będę obok ciebie. Po twojej stronie.
Po wypowiedzianych cicho słowach z determinacją wymalowaną w spojrzeniu, Skye była gotów wyruszyć. Dostosowałaby swoje tempo poruszania do Rori, wykorzystując Bringer Light, jeśli było konieczne.

[zt]

[Obrazek: aXAHmNa.png]

Am I hurting? Am I sad? Should I stay, or should I go?
I've forgotten how to tell. Did I ever even know?
Can I take another step? I've done everything I can
All the people that I see I will never understand

Battle theme | Fullbring Self | Power Unleashed
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Strony (3): « Wstecz 1 2 3
 


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Forum software by © MyBB 1.6.15 - Theme © iAndrew 2014
Tryb normalny
Tryb drzewa