Post: #101
20-11-2016 00:02

Idąc za słowami dobrze znanego sobie głosu, spojrzała w kierunku Kagawy zbierającego się z ziemi. Nie trzeba mówić, że wściekłość Vayi osiągnęła kulminacyjny punkt jakieś pół minuty temu, a dłonie zaciskające się w pięści sugerowały, że zaraz ktoś tu dostanie solidny łomot. I jeszcze te słowa o niewchodzeniu w drogę.
"Szczylu, gdybyś ty wiedział głupi kurwiu....:
Schowała obydwa zanpakutou i nie odwracając głowy, rzuciła w kierunku Senshi'ego.
- Znajdź Anzaia, sprawdzimy jeszcze kawałek i spierdalamy. Ja to załatwię - i ruszyła za Ryuichim doganiając go kawałek dalej. Na pewno wiedział, że za nim lezie, takie emanacji wkurwienia nie dało się nie zauważyć, nie wyczuć w otaczającym powietrzu wściekłości, która gdyby mogła, zmiażdżyłaby każdy kamień na drodze. Nie zamierzała mu spuścić lania jak niesfornemu dziecku, choć bardzo, ale to bardzo chciała wiedziała, że może to się skończyć zupełnie inaczej, niż tego by chciała. Dlatego po prostu położyła mu rękę na ramieniu, a jeśli oporował, albo próbował się wyrwać, zacisnęła dłoń mocniej i pociągnęła w kierunku ściany w taki sposób, by zwrócić go ku sobie na parę chwil. W jednym i drugim przypadku, powiedziała to samo, ściszonym głosem, żeby Senshi nie słyszał.
- Myślisz, że jesteś taki fajny? Że, bidulku, ty jeden masz problem? Wiesz, kurwa, doskonale, że nie mogę cię puścić, więc albo się skupisz, albo daj mi jeden powód, żebym zrobiła coś, czego nie chcę... - była poważna, śmiertelnie poważna i na swój sposób - spokojna chyba jak nigdy. Ciężko było stwierdzić o czym konkretnie mówiła, ale to, co zrobiła za chwilę totalnie już wywróciło jej wizerunek do góry nogami - Ren, połącz Kagawę z Miną Araki. Migusiem, bo jak nie, to sama się wrócę do Soul Society i ją tu przyprowadzę, jeśli będzie trzeba - powiedziała do własnego komunikatora obserwując Kagawę złotymi oczami szukając pewnikiem jakichkolwiek oznak obłędu. Vaya była furiatką, tego nie trzeba było nikomu mówić, była szalona, to powtarzało wielu, ale wszyscy również wiedzieli o tym, że jeśli działo się coś ważnego w Soul Society, to czerwonowłosa o tym wiedziała. Była gorsza niż wsza, która wszędzie wlezie. Czytała każdy raport, wiedziała o wszystkich tyle, ile było napisane, czasami dowiadywała się pewnych rzeczy z plotek, ale tym nie nauczyła się nigdy ufać. Gdyby była chłodniejsza w ocenie, niektóre fakty wykorzystałaby przeciwko tym, których nienawidziła bardziej od reszty, ale od lat przyzwyczajona była do załatwiania takich spraw za pomocą pięści i miecza, więc wszelkie informacje były po prostu dla niej. Nie po to, żeby je przeciw komuś wykorzystać, ale, paradoksalnie, pomóc w takich chwilach jak te. Strach pomyśleć, co Vaya mogłaby zrobić z całą swoją wiedzą, gdyby zwyczajnie nie miała na to wyrąbane. A ułamek sekundy później, po prostu go puściła i cofnęła się dwa, może trzy kroki - Masz pięć minut. Nie interesuje mnie to, czy zajmie ci to dłużej, ale za pięć minut wyruszamy dalej. Jak nie chcesz gadać ze mną, to z nią chociaż pogadaj, przecież to ona cię broniła jako jedyna dwa lata temu, nie? - i, co najzabawniejsze, Vaya po prostu uśmiechnęła się lekko, odwróciła i wróciła do miejsca, z którego przyszła. Chciała mu wtłuc, tak solidnie, ale w tej chwili chyba najlepiej rozumiała, że coś takiego może przynieść odwrotny skutek. Każda inna sytuacja na spuszczenie mu łomotu będzie dobra, ale nie ta. Jeszcze zdąży mu wtłuc, kiedy wrócą.
![[Obrazek: bSrmluG.jpg]](http://i.imgur.com/bSrmluG.jpg)
"Fear to anger. Anger to hate. Hate to... Vaya skips fear." ~ by Sayamaka Asagi
"Vaya będzie obserwować walkę, a potem będzie walczyć ze zwycięzcą. Pokonanemu też wklepie, bo ciota..." ~ by Vaya Vesper
Vaya's theme | Never give up | Unstoppable | Shi-Kai | You were born for this | Fight | The other side | Vizard | Labo-Vaya | Vaya daje posta xD

