Post: #41
18-05-2016 21:19
Wydawało się, że sytuacja została opanowana, Senshi posłał jej porozumiewawcze spojrzenie i skinął głową, na co odpowiedziała podobnie, chociaż poziom jej pospolitego wkurwienia sięgał górnej granicy. Sprawiło to, że "niechcący" poddusiła nieco Anzaia, co jednak zbyt długo nie trwało. Czerwonowłosa wściekała się często, ale krótko, dlatego po chwili już Shinigami mógł poczuć ulgę, a słysząc jego słowa Vaya skrzyżowała ręce na piersi.
- Ale ty pierdolisz - skwitowała kręcąc głową na boki i sięgnęła dłonią łapiąc go za materiał na plecach i podniosła na nogi. Oczywiście, że musiała wyrazić swoje zdanie, trafiła na grupę, którą znała, oni ją znali, nie było żadnego problemu. Właściwie w innym przypadku, nawet gdyby ich nie znała, pewnikiem odezwałaby się dokładnie tak samo, bo taka już była. Miała wyrobioną już jakąś tam opinię, nie, żeby specjalnie się o nią starała, ale skądś się przecież wziąć musiała. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, machnęła ręką na Anzaia - A tobie się wydaje, że z moim podejściem do sprawy wszystko mi się udaje? Chłopie, gdybym miała przejmować się każdą porażką, zachlastałabym się własnymi zanpakutou, więc nie maż mi się tutaj jak pizda, tylko do roboty. I koniec tematu, bo nie ma o czym gadać - ucięła wątek i zrobiła na dodatek groźną minę, jakby każde ponowne poruszenie tego tematu groziło solidnym wpierdzielem z jej strony. Oczywiście za darmo. Szturchnęła jeszcze naukowca w ramię, pewnie trochę za mocno, ale to babsko nigdy nie nauczy się odpowiednio korzystać z własnej siły, ale skinęła głową zaraz, jakby chciała go podnieść na duchu. Fakt, potrafiła opierdzielić, wpierdzielić i są to delikatne słowa, ale sytuacje takie jak ta pokazywały, że czerwonowłosa czasem zachowywała się...po ludzku. Najwidoczniej nie traktowała go jak piąte koło u wozu, był członkiem drużyny i choć miała o nim swoje zdanie, to skoro już posłali go na misję z nimi, nie było co wybrzydzać a starać się, żeby wszyscy wrócili cało. A teraz, kiedy Kurotsuchi wiedział o tym, że tu są, będzie tylko gorzej.
Dla Vayi sam fakt, że Ren siedział w Soul Society i widział mrygające plamki na ekranie swojego komputera sprawiał, że wydawało jej się, że wie więcej, niż ona. Nie oszukujmy się, naukowiec z niej żaden, dlatego traktowała go w ten właśnie sposób, ale podejrzewała, że zdążył się już przyzwyczaić do niektórych jej tekstów. Nie miał za bardzo wyboru, bo całą misję będzie słuchał jej biadolenia, chyba że się wyłączy gdzieś w trakcie.
Dlatego na sam koniec złapała po prostu Anzaia za fraki, wrzuciła sobie na plecy trochę jak worek ziemniaków i ruszyła za pomocą Shunpo w stronę, którą wskazywał jej naukowiec cisnąc z siebie ile miała pary w nogach, a tej miała całkiem sporo.
[z/t]
- Ale ty pierdolisz - skwitowała kręcąc głową na boki i sięgnęła dłonią łapiąc go za materiał na plecach i podniosła na nogi. Oczywiście, że musiała wyrazić swoje zdanie, trafiła na grupę, którą znała, oni ją znali, nie było żadnego problemu. Właściwie w innym przypadku, nawet gdyby ich nie znała, pewnikiem odezwałaby się dokładnie tak samo, bo taka już była. Miała wyrobioną już jakąś tam opinię, nie, żeby specjalnie się o nią starała, ale skądś się przecież wziąć musiała. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, machnęła ręką na Anzaia - A tobie się wydaje, że z moim podejściem do sprawy wszystko mi się udaje? Chłopie, gdybym miała przejmować się każdą porażką, zachlastałabym się własnymi zanpakutou, więc nie maż mi się tutaj jak pizda, tylko do roboty. I koniec tematu, bo nie ma o czym gadać - ucięła wątek i zrobiła na dodatek groźną minę, jakby każde ponowne poruszenie tego tematu groziło solidnym wpierdzielem z jej strony. Oczywiście za darmo. Szturchnęła jeszcze naukowca w ramię, pewnie trochę za mocno, ale to babsko nigdy nie nauczy się odpowiednio korzystać z własnej siły, ale skinęła głową zaraz, jakby chciała go podnieść na duchu. Fakt, potrafiła opierdzielić, wpierdzielić i są to delikatne słowa, ale sytuacje takie jak ta pokazywały, że czerwonowłosa czasem zachowywała się...po ludzku. Najwidoczniej nie traktowała go jak piąte koło u wozu, był członkiem drużyny i choć miała o nim swoje zdanie, to skoro już posłali go na misję z nimi, nie było co wybrzydzać a starać się, żeby wszyscy wrócili cało. A teraz, kiedy Kurotsuchi wiedział o tym, że tu są, będzie tylko gorzej.
Dla Vayi sam fakt, że Ren siedział w Soul Society i widział mrygające plamki na ekranie swojego komputera sprawiał, że wydawało jej się, że wie więcej, niż ona. Nie oszukujmy się, naukowiec z niej żaden, dlatego traktowała go w ten właśnie sposób, ale podejrzewała, że zdążył się już przyzwyczaić do niektórych jej tekstów. Nie miał za bardzo wyboru, bo całą misję będzie słuchał jej biadolenia, chyba że się wyłączy gdzieś w trakcie.
Dlatego na sam koniec złapała po prostu Anzaia za fraki, wrzuciła sobie na plecy trochę jak worek ziemniaków i ruszyła za pomocą Shunpo w stronę, którą wskazywał jej naukowiec cisnąc z siebie ile miała pary w nogach, a tej miała całkiem sporo.
[z/t]
![[Obrazek: bSrmluG.jpg]](http://i.imgur.com/bSrmluG.jpg)
"Fear to anger. Anger to hate. Hate to... Vaya skips fear." ~ by Sayamaka Asagi
"Vaya będzie obserwować walkę, a potem będzie walczyć ze zwycięzcą. Pokonanemu też wklepie, bo ciota..." ~ by Vaya Vesper
Vaya's theme | Never give up | Unstoppable | Shi-Kai | You were born for this | Fight | The other side | Vizard | Labo-Vaya | Vaya daje posta xD

